Nie słabnie kościelna i społeczna omerta, czyli zmowa milczenia” - powiedział ks. prof. Andrzej Kobyliński w rozmowie z wrocławską „Gazetą Wyborczą” zapytany o to, dlaczego w Kościele wciąż mamy do czynienia z sytuacjami, w których tuszowane są afery pedofilskie.

Jak wskazuje duchowny:

Omerta jest niezwykle głęboko zakorzeniona w naszym społeczeństwie. W Polsce można wskazać jej dwa wstrząsające symbole. Pierwszym jest sprawa pedofilii Wojciecha Krollopa, dyrygenta Polskich Słowików z Poznania. Omerta całego miasta trwała przez 40 lat”.

Ks. Kobyliński wskazał również na postać księdza prałata Henryka Jankowskiego. Podkreślił, że o jego zachowaniach wiedzieli wszyscy, tak biskupi, jak i prezydenci, politycy czy dziennikarze. Wszyscy oni – podkreśla duchowny – milczeli.

Rozmówca „Gazety Wyborczej” przypomina też dalej, że do 2001 roku mieliśmy do czynienia z systemowym tuszowaniem afer pedofilskich w Kościele, co zmieniło się dopiero, gdy kard. Joseph Ratzinger nakazał informować Watykan o wszelkich tego typu podejrzeniach. Jak podkreśla ks. Kobyliński – wcześniej duchownych, którzy byli oskarżeni o molestowanie nieletnich po prostu przenoszono z jednej parafii na drug.

Ks. Kobyliński przyznaje, że działo się to niestety również za Jana Pawła II, a walkę z pedofilią rozpoczęto dopiero pod koniec jego pontyfikatu. Zapytany o to, dlaczego do 2001 roku mieliśmy do czynienia z tuszowaniem pedofilii klerykalnej, odparł:

Przede wszystkim nie było świadomości skali problemu. Została dość dobrze zdiagnozowana w Stanach Zjednoczonych w połowie lat 80. XX w.”.

Tu duchowny wskazał na ks. prof. Andrew Greeley’a, katolickiego socjologa, który w swoich publikacjach ostrzegał, że „[…] negatywne skutki wykorzystywania seksualnego osób nieletnich przez niektórych duchownych będą tak wielkie jak konsekwencje reformacji Marcina Lutra w XVI w.”.

Ksiądz Andrzej Kobyliński przyznaje jednak, że nie przerwało to zmowy milczenia, nie istniały również odpowiednie procedury kościelne mające jasno rozstrzygać, co robić z duchownymi, którzy dopuścili się molestowania seksualnego dzieci. Tu duchowny podkreślił, jak istotne były zmiany w nowym Kodeksie prawa kanonicznego, który pojawił się w 1983 roku:

Niestety w nowym kodeksie przestępstwa seksualne duchownych wobec osób poniżej 18. roku życia zostały potraktowane o wiele łagodniej niż w starym. Ten poważny błąd został naprawiony dopiero 18 maja 2001 r.”.

Choć nowe przepisy zaostrzały kary za czyny pedofilskie i zobowiązano biskupów oraz władze zakonne do informowania Watykanu o wszelkich podejrzeniach, tylko w kilku zachodnich krajach potraktowano je poważnie – mówi rozmówca „Gazety Wyborczej”. Dodaje:

W znakomitej większości państw pedofilia była dalej tuszowana. Także w Polsce”.

Podkreślił też, że dodatkowo przepisy kościelne zaostrzył papież Franciszek. Teraz biskup, który nie reaguje odpowiednio na sygnały dotyczące pedofilii może bardzo szybko utracić swoje stanowisko. 

Ks. Kobyliński wskazał również, że od kilkudziesięciu lat stoimy w miejscu jeśli chodzi o zmianę mentalności tak duchownych, jak i świeckich. Podkreśla, że ledwie niewielka część Polaków uważa, że pedofilia to realny problem społeczny.

W dalszej części wywiadu duchowny podkreśla też:

Z pewnością nasz polski spór o pedofilię klerykalną zaostrzy się niebawem, po publikacji watykańskiego raportu dotyczącego byłego amerykańskiego kardynała Theodore’a McCarricka. Przygotowanie raportu zlecił papież Franciszek. To będzie wielki wstrząs dla całego Kościoła katolickiego. Dokument jest obecnie tłumaczony z języka włoskiego na angielski”.

W rozmowie pojawił się również temat filmu braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu” i postaci księdza prałata Franciszka Cybuli. Były kapelan Lecha Wałęsy przyznaje się do winy, a mimo to były prezydent go broni. Jak stwierdził ks. Kobyliński:

Lech Wałęsa bronił także księdza prałata Henryka Jankowskiego. Duchownych oskarżonych o pedofilię bronią przedstawiciele różnych opcji politycznych”.

Duchowny został też zapytany o to, jak wobec tego zerwać ową zmowę milczenia. Odparł:

Edukując, poprzez filmy, książki, artykuły itp. Nie ma innej drogi. Czeka nas gigantyczna praca. Ale im dłużej się za to nie weźmiemy, tym większe będą straty, a już dzisiaj są one ogromne”.

Podkreślił, że to właśnie skojarzenie duchownych katolickich z pedofilią jest dziś jedną z przyczyn masowej laicyzacji młodego pokolenia w Polsce.

Mówiąc o sprawie abp Sławoja Leszka Głódzia, ks. prof. Kobyliński stwierdził też, że potwierdza ona głęboki kryzys, w jakim Kościół katolicki znajduje się od kilkudziesięciu lat. Jego zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłoby powstanie specjalnych raportów na temat niektórych polskich duchownych, podobnych do dokumentu, który za kilka tygodni opublikuje Watykan na temat byłego kardynała Theodore’a McCarricka. Podkreślił, że bez rzetelnych dokumentów na przykład na temat Juliusza Paetza czy Józefa Wesołowskiego lub Henryka Jankowskiego Kościół w Polsce w dalszym ciągu pogrążał się będzie w ogromnym kryzysie.

dam/wroclaw.wyborcza.pl,Fronda.pl