Celem lewicy było wykreślenie z polskiej tożsamości ruchu narodowego. Nazistowskie Niemcy i sowiecka Rosja w pierwszej kolejności i niezwykle skutecznie mordowali działaczy ruchu narodowego. Podobnie po II wojnie światowej okupant komunistyczny dążył do biologicznej zagłady tego środowiska (co mu się właściwie udało). Narodowcy byli dla komunistów tym samym co Żydzi dla nazistów.


Kiedy udała się nazistom i komunistom biologiczna zagłada narodowców, komuniści i krypto marksiści z ''opozycji'' (w PRL i postkomunistycznej III RP) usiłowali wymazać z pamięci Polaków ruch narodowy (jeżeli pojawiały się o nim jakieś wzmianki to tylko kłamliwe).

Pomimo zabiegów lewicy w Polsce wydarzył się cud. Choć nie istniała ciągłość międzypokoleniowa, choć nie było dziadków (bo zabili ich naziści i komuniści), którzy wnukom opowiedzieliby o ruchu narodowym, ruch ten spontanicznie odrodził się wśród młodych Polaków, z kości narodowców pomordowanych w nazistowskich obozach koncentracyjnych i ubeckich katowaniach, z kości ukrytych pod zwałami śmieci (jak w wypadku tych ukrytych na Powązkach). Młodzi ludzie ze strzępów gazet i książek, urywków wspomnień, ciężką pracą, wbrew możnym tego świata, ku przerażeniu lewicy, przywrócili ruch narodowy do zbiorowej tożsamości młodych polskich patriotów.

Kiedy dziś PiS, środowisko wyrosłe z tradycji sanacyjnej docenia wkład ruchu narodowego w walkę o niepodległość Polski, ta historyczna uczciwość spotyka się z histerią lewicy. Tak jak z niewieścią lewicy spotkał się Mateusz Morawiecki za złożenie kwiatów na grobach żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej, tak dziś z agresją lewicy spotyka się inicjatywa Instytutu Dmowskiego.

Na lewicowym portalu ''Krytyka Polityczna” ukazał się artykuł „Instytut Dmowskiego i Paderewskiego jest Polsce potrzebny jak dziura w moście” autorstwa Michała Sutowskiego. Zdaniem lewicowego publicysty „zapowiedziany przez MKiDN Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. R. Dmowskiego i. J. Paderewskiego będzie kolejną tubą propagandową Polski zadowolonej z siebie jak cholera”.

Dla lewicy kontrowersyjny jest i Dmowski i osoby twórców Instytutu. Lewicę odrazą napełnia to, że „dyrektorem Instytutu ma zostać prof. Jan Żaryn, a jego zastępcą ds. naukowych dr hab. Paweł Skibiński”. Lewica jest wściekła, bo Jan Żaryn to „piewca ONR i Brygady Świętokrzyskiej” a Paweł Skibiński to fan „generała Franco”.

Lewica nie może przeboleć powstania Instytutu Dmowskiego, bo do tej pory to ona narzucała ton dyskusji, a teraz traci swój monopol na narrację historyczną – do tej pory były tylko prace Andrzeja Friszke, Szymona Rudnickiego, Jana Józefa Lipskiego, Grzegorza Krzywca, Romana Wapińskiego, Pawła Brykczyńskiego, Bogdana Cywińskiego, Barbary Toruńczyk i Elżbiety Janickiej – jak można przeczytać w artykule na Krytyce Politycznej książki pisane „z pozycji krytycznych wobec ruchu narodowego”.

Przerażenie lewicy jest tym większe, bo „słowa prof. Żaryna o »potwornym zafałszowaniu« i ministra Glińskiego o »białych plamach« wskazywać mogą tylko na jedno – intencję rozszerzenia apologetycznej i propagandowej działalności IPN w temacie nacjonalistycznego podziemia zbrojnego na kolejne epoki i środowiska”.

 

Dla lewicy powołanie Instytutu Dmowskiego to „kolejny sygnał przesuwania ideologicznego środka polityki historycznej państwa”. Według autora „Krytyki Politycznej „obóz Prawa i Sprawiedliwości zaczął od Muzeum Powstania Warszawskiego – martyrologicznego, jak trzeba, ale odwołującego się do dziedzictwa Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego; bytów raczej inteligenckich i nazbyt ekumenicznych, skoro tolerowały w swych szeregach niepodległościowych socjałów, za to narodowców już niekoniecznie”.

Warto zwrócić uwagę na ordynarne kłamstwo lewicy głoszące, że Polskie Państwo Podziemne i Armia Krajowa nie tolerowała w swoich szeregach narodowców – w rzeczywistości ruch narodowy był w międzywojennej Polsce najpopularniejszym ruchem politycznym, dużą część żołnierzy AK stanowili narodowcy scaleni z AK a wywodzący się z Narodowej Organizacji Wojskowej (część narodowców pomna na zbrodnie sanacji nie scaliła się z AK i tworzyła NSZ – żołnierze NOW AK i NSZ w sumie stanowili większość żołnierzy podziemia). Stronnictwo Narodowe było jedną z partii tworzących Polskie Państwo Podziemne.

Wściekłość lewicy już do lat wywołuje gloryfikowanie żołnierzy wyklętych. Co interesujące lewica „Buremu” i „Ogniowi”, którzy według lewicy mieli mordować Żydów, przeciwstawia Pileckiego. Oczywiście lewica taktownie milczy o tym, że w Powstaniu Warszawskim Pilecki walczył w złożonym z nacjonalistów zgrupowaniu Chrobry II – choć rzeczywiście Pilecki Żydów nie zabijał, tylko był przez nich (tych z komunistycznej bezpieki) torturowany i zamordowany.

Lewicowi publicyści, wściekając się na PiS (za IPN, pamięć o wyklętych, i nowy Instytut Dmowskiego) oskarżają też partię Kaczyńskiego o zniszczenie „dorobku historiografii pokazująca inną stronę wojen – przestrzegającą przed powtórką z rozrywki, przed nacjonalizmem i czystkami; ukazującą cierpienie ludności cywilnej, ale przede wszystkim wpisującą polski los w historię uniwersalną zamiast narcystycznego parcia na wyjątkowość. Krótko mówiąc: rozjechano walcem drogowym gdańskie Muzeum II Wojny Światowej. Muzeum Polin znajduje się obecnie w stanie faktycznego oblężenia, a przed atakami podobnymi do tych, które spotkały placówkę prof. Machcewicza, chroni je przede wszystkim PiS-owski lęk przed stygmatem antysemityzmu i parasol międzynarodowy”.

Lewicowców przeraża to, że w wyniku polityki PiS „program Falangi i antysemickie tyrady Dmowskiego wejdą do głównego nurtu naszej pamięci historycznej – nie jako przestroga, nawet nie w roli kłopotliwego ekscesu »skądinąd zasłużonych«, lecz na pełnych prawach dumnego dziedzictwa patriotów. Jako agenda dla szkół i wydarzeń publicznych – tym razem już ze stemplem ministerstwa”.

Patrona Instytutu — Romana Dmowskiego lewica oskarża o to, że „patologicznie nienawidził Żydów i przez lata żywił obsesję antymasońską — radykalnie nawet na standardy swych ogólnie antysemickich czasów”. Zdaniem lewicowego publicysty konsekwencją polityki PiS jest to, że „niedługo będziemy mogli się dowiedzieć, że bicie Żydów przed wojną to część patriotycznego dziedzictwa”.

 

Na antyPiSowskim portalu „Oko Press” ukazał się artykuł Adama Leszczyńskiego „Instytut wybielania antysemitów? PiS wydaje 1,5 mln zł na nową placówkę o historii. To już ósma w kolekcji”.

Zdaniem antyPiSowskiego publicysty „Instytut Myśli Narodowej może okazać się problematyczny także ze względu na relacje międzynarodowe, zwłaszcza z Izraelem. Roman Dmowski, jego patron, był zdeklarowanym antysemitą, a antysemityzm stanowił fundament programu politycznego Narodowej Demokracji przynajmniej przez trzy dziesięciolecia”.

Dla antyPiSowskiego publicysty istnienie Instytutu Dmowskiego jest niedopuszczalne, bo „Dmowski to także zwolennik »asymilacji« (czyli wynarodowienia) Białorusinów, Ukraińców i innych mniejszości w II RP, wreszcie – ideowy wróg demokracji i teoretyk dyktatury. To także wielki zwolennik utożsamienia narodowości polskiej z katolicyzmem i uprzywilejowania Kościoła w polskim życiu publicznym”.

Warto przypomnieć antyPiSowskiemu publicyście, że Roman Dmowski był wbrew jego kłamstwom zwolennikiem demokracji, a nie dyktatury. Narodowi Demokracji głosili, że tylko na drodze demokratycznej można utrwalić pożądane pozytywne zmiany w Polsce, że wzorem jest dla nas społeczeństwo obywatelskie zachodniej Europy. Polscy nacjonaliści byli zwolennikami demokracji, bo to ona w II RP zapewniała im władze, dopiero likwidacja demokracji przez sanacje umożliwiła masonerii odsunięcie od rządów zakorzenionych w katolicyzmie narodowców.

AntyPiSowski publicysta w swoim artykule bredzi również, że Roman Dmowski był politykiem prorosyjskim – w rzeczywistości Dmowski gardził Rosją, uważał, że Polacy stoją na wyższym poziomie cywilizacyjnym niż Rosjanie i niewola rosyjska jest destruktywna dla Polski i Polaków. To, że Dmowski krytykował Rosję na forum Dumy, było powodem likwidacji przez carat rosyjskiego parlamentu.

Zdaniem żyjącego antyPiSowską paranoją publicysty „uczynienie z Dmowskiego patrona współczesnej Polski jest jak najbardziej zgodne z polityką PiS i Kościoła, by uczynić Polskę jednonarodowym Katolickim Państwem Narodu Polskiego. To po 100 latach realizacja marzeń Dmowskiego i przedwojennych narodowców”.

Swoją ignorancję antyPiSowski publicysta wyraża w stwierdzeniu, że nacjonalizm i ksenofobię Dmowskiego PiS wziął na swoje sztandary – „praktycznie po raz pierwszy w historii Polską rządzi współczesna odmiana partii endeckiej”.

Po pierwsze PiS nie odwołuje niestety do endecji, po drugie stwierdzenie o tym, że „po raz pierwszy w historii Polską rządzi [...] odmiana partii endeckie” ma się nijak do tego, że w II RP jak była demokracja endecy wchodzi w skład rządów. Narodowcy byli też w rządach emigracyjnych. W PRL nie mogli rządzić, bo była komunistyczna okupacja (w której dużą rolę ogrywali Żydzi, których krewni dziś obecni są po krytycznej wobec Polski i Polaków scenie politycznej), a w postkomunistycznej III RP komuniści i ich kumple tak skonstruowali system, by Polacy nie mieli nic do gadania.

Z odrazą antyPiSowskiego publicysty spotkała się to, że profesor Żaryn miał rzekomo zaprzeczać „historycznym oczywistościom”, czyli sprzeciwiał się komunistycznym kłamstwom o Brygadzie Świętokrzyskiej, oraz wzywał do ekshumacji w Jedwabnem – swoją drogą to bardzo ciekawe, że ekshumacja jest sprzeczna z „historyczną oczywistością”.

Jan Bodakowski