Dlaczego papież Franciszek w Querida Amazonia wprost nie zgodził się na wyświęcanie żonatych mężczyzn na kapłanów? Katolickich progresistów na całym świecie rozczarowała wstrzemięźliwość Ojca Świętego. Nadzieje były przecież ogromne; powszechnie spodziewano się, że posynodalna adhortacja apostolska będzie wyraźnym początkiem końca obowiązku celibatu. Do tego służył cały Synod Amazoński, na którym 2/3 Ojców Synodalnych opowiedziało się wprost za viri probati.
Wyjaśnienie problemu wydaje się być oczywiste. Papież Franciszek postanowił zrobić niewielki krok wstecz i nie antagonizować jeszcze bardziej kościelnego skrzydła konserwatywnego i liberalnego. Jest bardzo możliwe, że dużą rolę odegrała publikacja książki kardynała Roberta Saraha z artykułem Benedykta XVI. Gdyby Franciszek w Querida Amazonia w jasnych słowach zgodził się na viri probati, to postawiłby się w roli przeciwnika emerytowanego papieża. Tego biskup Rzymu nie chciał.
Argentyński papież nie postawił jednak progresistów w złym położeniu. Wprost przeciwnie; choć wycofał się z otwartego ataku na celibat, pozostał wyraźnie uchyloną furtkę, która w niedalekiej przyszłości może posłużyć do wprowadzenia zmian na szczeblu krajowym. Ojciec Święty na początku Querida Amazonia zachęca do uważnej lektury całości dokumentu finalnego Synodu Amazońskiego. Choć dokument ten nie został wpisany do Magisterium – na co pozwala konstytucja apostolska Episcopalis Communio z 2018 roku – to Franciszek nadał mu bardzo duży autorytet. A przecież synodalny tekst wprost zachęca do udzielania święceń prezbiteriatu żonatym diakonom w celu zapewnienia ludowi Bożemu regularnego dostępu do Eucharystii. O wielkiej ambiwalencji Querida Amazonia piszę obszernie w artykule opublikowanym na portalu PCh24.pl (tutaj).
Karty na stół zostały zresztą wyłożone już podczas prezentacji papieskiej adhortacji. Sekretarz generalny Synodu Amazońskiego kard. Lorenzo Baldisseri powiedział wyraźnie, że sprawy dyskutowane na tym synodzie muszą jeszcze dojrzeć i rzeczy „są w ruchu”. Z kolei sekretarz specjalny tegoż zgromadzenia, kard. Michael Czerny, zapowiedział otwarcie, że sprawa celibatu będzie „nadal dyskutowana”. Dokładnie tak samo przedstawiają to wiodący hierarchowie Kościoła niemieckojęzycznego, w tym kardynałowie Reinhard Marx i Christoph Schönborn. Z kolei tacy teolodzy jak Hubert Wolf czy Paul Zulehner uważają, że papież Franciszek, choć rozczarował ich brakiem jasnych wytycznych, dał lokalnym episkopatom dużo swobody i przestrzeń do podjęcia samodzielnych decyzji.
To u Franciszka nic nowego. Podobnie było w przypadku adhortacji apostolskiej Amoris laetitia. Ojciec Święty nie dopuścił tam wyraźnie do Komunii świętej rozwodników w nowych związkach, ale dokument napisał tak, by umożliwić liberałom pożądaną interpretację. Po kilku miesiącach w liście wysłanym do biskupów Buenos Aires usankcjonował takie właśnie odczytanie swojego dokumentu i w wielu krajach Komunia dla osób w powtórnych małżeństwach cywilnych stała się faktem, bez konieczności wypełniania wymogu życia we wstrzemięźliwości.
Stąd adhortacji Querida Amazonia nie można bynajmniej oceniać jako sukcesu konserwatystów. To małe zwycięstwo taktyczne, ale w perspektywie strategicznej przewagę mają progresiści. Przecież Ojciec Święty wyraźnie deklarował w przeszłości, że sprzyja właśnie im. Podczas jednej z samolotowych konferencji prasowych mówił, że nie chce znieść celibatu, ale dopuszcza wyjątki w niektórych regionach świata zgodnie z koncepcją opracowaną przez niemieckiego biskupa z Aliwal w RPA, Fritza Lobingera.
Franciszek chce zmiany – i wycofał się tylko gwoli zachowania jedności Kościoła. Viri probati będzie jednak koncepcją nadal dyskutowaną, a możliwe, że już wkrótce stanie się rzeczywistością. Potrzeba tylko zdeterminowanych biskupów, którzy wykorzystując celową ambiwalencję Querida Amazonia wykonają krok do przodu, którego nie chciał robić Ojciec Święty.
A takich hierarchów nie brakuje ani w Amazonii, ani w Europie. Wszystko przed nami.
Paweł Chmielewski