Przygotowania, próby, stroje. Maj to miesiąc Komunii świętych i uroczystością tą żyją dzieci nie tylko w domu, ale też i w szkole. Nie wszystkie jednak dzieci, bo nie wszystkie są ochrzczone, nie wszystkie pochodzą z rodzin praktykujących. Niektórzy rodzice na ten szczegół przymykają oko i posyłają dzieci do I Komunii Świętej. W końcu rok nie wyrok, jakoś się przemęczą. A potem sobie odpuszczą. Grunt, że dziecku nie będzie smutno, nie będzie czuło się gorsze. Kto by się tam przejmował takimi szczegółami jak wiara. Ale są też rodzice konsekwentni – nie są wierzący, nie chrzczą dzieci i do Komunii Świętej też nie posyłają. Ich święte prawo wychowywać dziecko tak, jak uważają za stosowne. Ale co zrobić kiedy dzieciom z takich domów jest przykro i smutno, bo ich koledzy z klasy mają coś, czego oni są pozbawieni? Można, tak jak trójmiejscy rodzice, wymyślić pseudokomunię, dorobić do tego genderową ideologię, i powstanie mieszanka wybuchowa pt: „Postrzyżyny-Zapleciny”. I wszyscy będą zadowoleni. Rodzice – bo nie ulegli presji katolików i do Komunii św. w kościele nie posłali, a dzieci – bo miały swoją imprezę i prezenty. „Pomysł wziął się z bardzo oczywistych przesłanek. Nie jesteśmy katolikami, nasze dzieci nie są ochrzczone i nie będą szły do I Komunii” – mówi inicjatorka trójmiejskiej „świeckiej komunii” Anna Kłonkowska, nazwanej „Postrzyżyny-Zapleciny, mama 9-letniej Damorki, która weźmie udział w tym wydarzeniu.
Dzieci katolików pójdą więc do I Komunii Świętej, dzieci ateistów wezmą udział w Postrzyżynach-Zaplecinach. Jedne dzieci będą swoją uroczystość miały w kościele, inne w świątyni ateizmu, którą będzie... świetlica Krytyki Politycznej. Jedne przyjmą Komunię św. z rąk kapłana, innym towarzyszyć będzie „mistrzyni ceremonii” prof. Uniwersytetu Gdańskiego Maria Mendel, „wykładowczyni na pedagogice”. Po Postrzyżynach-Zaplecinach dzieci, tak jak to jest u katolików, też będą miały „rodzinną fetę i prezenty”. Stratne więc nie będą.
W kościele wszystko odbywa się w sposób stereotypowy aż do bólu – dziewczynki ubrane w białe sukieneczki i wianki na głowie, chłopcy w garnitury i komże. Dzieci podzielone ze względu na płeć – w jednej nawie chłopcy, w drugiej dziewczynki. Organizatorzy Postrzyżyn-Zaplecin idą dalej. W swoim świeckim pseudoświęcie uwzględniają bowiem perspektywę, a jakże, genderową. „Damy im wybór ze względu na płeć, czy chcą przejść Postrzyżyny (symboliczne obcięcie kosmyka włosów) czy Zapleciny – jeden i drugi rytuał jest dostępny i dla chłopców, i dla dziewczynek – mówi jedna z organizatorek. Jak ktoś będzie bardzo chciał, to może przejść oba rytuały, w końcu wszystkie chwyty dozwolone.
Czemu ma służyć ta ateistyczna hucpa? Czy to tylko pseudokomunia święta? Ależ skąd, wyjaśnienie jest zupełnie inne. Postrzyżyny-Zapleciny to „święto z założenia areligijne”. To taki moment wejścia w starsze dzieciństwo, który można także obchodzić w sposób świecki, dzięki któremu dziecko stanie się pełnoprawnym członkiem społeczności – tłumaczą organizatorki (bo to same panie, a przynajmniej same panie opowiadały o swoim pomyśle „Gazecie Wyborczej”) . „Symbolem Postrzyżyn-Zaplecin jest drzewo z szeroko rozprzestrzeniającą się koroną i równie rozległymi korzeniami. To słowiański dąb, którego nie zmoże żadna zawierucha. Biegnące we wszystkie strony korzenie oznaczają różne tradycje, z jakich się wywodzimy, łączące się w jeden pień. Rozgałęzione konary, to rózne drogi, jakie wybiorą nasze dzieci” - wyjaśniają.
Szkoda, że organizatorki nie zauważyły, że u katolików momentem włączenia we wspólnotę Kościoła jest sakrament chrztu. Jestem przekonana, że za chwilę ateiści błysną kolejnym pomysłem, tym razem parodiującym chrzest. Będzie to jakieś obmycie, może zanurzenie, ale wyjaśnienie tego będzie całkowicie świeckie, podlane zapewne sosem gender. Jeśli dobrze poszukać, to pewnie wśród obrzędów pogańskich znalazłby się jakiś, którym można by sparodiować ten właśnie sakrament.
Jak zwykle światłe, otwarte, ateistyczne umysły wszystko tłumaczą w jeden sposób. „Zależy nam na otwartości, dajemy wolność wyboru” - przekonują organizatorzy i zastrzegają, że, broń Boże, nie działają w opozycji do Kościoła. Choć cała impreza ma być z gruntu areligijna, trudno uciec od jakiejś formy religijności. Rytuały jednak czemuś służą, w jakimś celu się je wykonuje. To tylko koronny dowód na to, że człowiek bez religii istnieć nie może. Jeśli odrzuci Pana Boga, będzie szukał innych bożków. Postrzyżyny-Zapleciny nie mają jednak nic wspólnego z wyborem, to hucpa tylko po to, żeby dzieciom nie było przykro z powodu braku prezentów. Prezentów, które w przypadku Pierwszej Komunii Świętej winny być naprawdę dziesiątorzędne.
Małgorzata Terlikowska