W ramach coraz szerszej dyskusji w Polsce na tematy światopoglądowe, coraz więcej osób niezwiązanych z Kościołem katolickim radzi Kościołowi co powinien zrobić, by pociągnąć do siebie wiernych. Ostatnio prof. Magdalena Środa zasugerowała, że Kościół zyskałby, gdyby miał więcej takich księży jak ks. Lemański. Czy osoby jawnie deklarujące niechęć do nauczania Kościoła mogą być dobrymi doradcami w sprawach wiary?
Najwięcej na dany temat mają do powiedzenia ci, którzy się na nim najmniej znają. Żeby o Kościele cokolwiek mówić, to trzeba w tym Kościele być. Kościół jest jak rodzina. Członkowie Kościoła potrafią usłyszeć ten język miłości jakim mówi Kościół, a patrząc z zewnątrz, zawsze widzi się w karykaturze i patrzy się przez to, jakie ma się okulary. Jeżeli ma się ciemne okulary, to się patrzy w sposób ciemny. Pani Środa słynie przecież z tego, że nie jest sympatyczką Kościoła. I dlatego przerzuca na Kościół jakieś swoje kompleksy czy urazy, zwraca uwagę na pojedyncze szczegóły i uważa je za całość życia Kościoła. Takie wypowiedzi emocjonalne, a nie trzeźwe, nie mają żadnego znaczenia. Świadczą tylko o wypowiadającym się.
Kościół: tak – przykazania: nie. Niemała grupa katolickich publicystów chciałaby złagodzenia nauczania Kościoła w kwestii np. in vitro, związków partnerskich czy zniesienia klauzuli sumienia. O czym to świadczy?
Trzeba im powiedzieć, żeby bardziej pilnowali prawdy, niż swoich stanowisk. Tak już jest od szkoły podstawowej, że mówi się to, co się może podobać, a co niekoniecznie jest prawdą. I takich lizusów, którzy się podlizują chwilowej modzie są setki. Tego się nie pozbędziemy, ale znowu świadczy to tylko o tych, którzy tak postępują. Natomiast: „Prawda Pańska trwa na wieki”, jak mówi Pismo Święte. Pan Jezus zapowiadał, że przyjdą deszcze i burze i one przychodzą na Kościół. Ale Kościół się nie zawali. Ja bym to wszystko podsumował trafnym powiedzeniem abp. Tokarczuka z czasów, kiedy komuniści napadali na Kościół. On mówił, że Episkopat najlepiej by wypadł w oczach komunistów, gdyby ogłosił, że w ogóle Pan Bóg nie istnieje. I teraz też tak jest, że gdyby Kościół ogłaszał pewne prawdy, które akurat są à la mode, to wszyscy biliby brawa. Tymczasem Kościół nie jest od tego, żeby wszyscy bili brawa, tylko żeby głosił prawdę.
Rozmawiała Emila Drożdż