Wezwał, by na na swoje dochody spojrzeć z perspektywy nieba. „Nawracamy się powoli. A na samym końcu nawraca się portfel” – dodał. Strączek powiedział „GN”, że dziś mówienie o pieniądzach w Kościele ociera się o skandal. Tymczasem jego zdaniem tak nie można stawiać sprawy. Wymiar finansowy jest dla każdego chrześcijanina rzeczywisty. „Ok, mogę przyjść do kościoła pomodlić się, pośpiewać, a nawet poklaskać, pod warunkiem że mnie to nie kosztuje. Ale gdy muszę sięgnąć do portfela, zaczynają się schodki” – podsumował.

Strączek zapewnił, że w jego wspólnocie nikt nie jest stratny. Ludzie oddają tam Bogu dziesięcinę, a w zamian „On troszczy się o ich domy i finanse”.

O stowarzyszeniu „Kahal” mężczyzna powiedział, że to grupa ludzi, którzy „zrozumieli, że chrześcijaństwo to nie pobożne wychowywanie dzieci i chodzenie raz w tygodniu do kościoła, ale dynamizm, który musi zmieniać całą rzeczywistość”.  Strączek wspomina, że gdy jesienią ubiegłego roku organizował ze swoim stowarzyszeniem Kurs Alfa, nie było na to środków. Jednak zaryzykowano i pieniądze się znalazły. „Grube pieniądze. Bóg troszczy się o swe dzieła” – zapewnia. „Głęboko wierzę, że Bóg, angażując nas w jakąś działalność, daje nam wszystko. Również środki materialne” – dodał.

Strączek wezwał też do odnowy życia parafialnego. „Wyobraź sobie księdza, który mówi o dziesięcinie na kazaniu. Dla większości parafian wchodzi tym samym na grząski teren. Są konsumentami: wrzucają bilon do koszyka i nie rozumieją, o co temu proboszczowi chodzi. Nie czują żadnego związku z parafią, nie biorą za nią odpowiedzialności. To nie jest ‘ich’. Musimy wrócić do fundamentalnych pytań: Czym jest parafia? Co to znaczy, że jesteśmy w niej ‘razem?’” – mówi.

„Dla człowieka, który sprowadza swą wiarę jedynie do przeliczania tego, ile da Panu Bogu, dziesięcina zawsze zamieni się w trzydzieści srebrników” – stwierdził na koniec rozmowy z „Gościem Niedzielnym” Strączek.