Istotą Nieba jest wspólnota zbawionych w komunii „życia i miłości”. Jest to jednocześnie stan pełni wszystkiego, pełni życia. Jako pojęcie eschatologiczne Niebo oznacza wieczne zbawienie po śmierci lub bycie z Chrystusem (Flp 1,23), wspólnotę z Nim. Oznaką Nieba jako wspólnoty świętych jest wzajemna więź, która wyklucza izolację.
Czy ludzie po śmierci stają się aniołami?
Stosunkowo popularne jest wyobrażenie, że ludzie, którzy po śmierci idą do Nieba, stają się aniołami i mogą np. pełnić funkcję aniołów stróżów swoich bliskich. Pogląd ten jest błędny. Zgodnie z chrześcijańską teologią człowiek nie może zostać aniołem, anielstwa także nie można zdobyć na drodze dokonywania dobrych uczynków. Koncepcja pośmiertnego przeanielenia ludzkiej duszy jest sprzeczna z nauką Kościoła, gdyż aniołowie powstali przed stworzeniem człowieka. Należą do zupełnie innej kategorii bytów niż ludzie. Nie są ludźmi bez ciał, tak jak ryby nie są ptakami bez skrzydeł. Stanowią inny rodzaj, inny gatunek umysłu czy inteligencji, tak jak człowiek jest innym gatunkiem zwierzęcia niż ryba. Po śmierci nie stajemy się aniołami. Nie zmieniamy gatunków. Nie ewoluujemy w kierunku aniołów, nawet jeśli przeszliśmy ewolucję od małp, ponieważ ewolucja jest tylko teorią dotyczącą pochodzenia gatunków biologicznych.
Prawdopodobnie wpływ na taki pogląd miało błędne rozumienie słów Jezusa. Na pytanie saduceuszów, którzy chcieli zapędzić Jezusa w kozi róg i domagali się, aby wyjaśnił, czyją żoną będzie po zmartwychwstaniu kobieta, która po śmierci męża ponownie wyszła za mąż, Jezus odpowiedział: Gdy powstaną z martwych, nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, ale będą jak aniołowie w niebie (Mk 12,25).
„Będą jak aniołowie” nie oznacza jednak, że będą aniołami, bo aniołowie to istoty należące do innego poziomu istnienia niż ludzie.
Jak zatem należy rozumieć słowa Jezusa, że będziemy jak aniołowie? Musimy spojrzeć na kontekst. Saduceusze, którzy zadali Jezusowi pytanie, nie wierzyli w niebo, życie po śmieci, aniołów, cuda ani siły nadprzyrodzone. Pytanie, które zadali Jezusowi, dotyczyło małżeństwa. Wydawało im się, że wyśmiewają koncepcję zmartwychwstania, zadając Jezusowi pytanie o to, czyją żoną byłaby kobieta, która miała kolejno siedmiu mężów. W odpowiedzi Jezus po prostu stwierdził, że w niebie nikt się nie żeni. To właśnie w tym sensie będziemy jak aniołowie. Saduceusze nie pytali Jezusa o ciało w niebie. Gdyby o to spytali, nigdy nie odpowiedziałby im, że będziemy pozbawieni ciała jak aniołowie, gdyż sam wstąpił do nieba w swoim zmartwychwstałym ciele. Zmartwychwstanie ciała jest podstawowym dogmatem chrześcijańskim. Jest to jeden z artykułów najstarszego i najbardziej podstawowego wyznania wiary: Apostolskiego wyznania wiary.
Według legendy zapisanej w apokryfach żydowskich jedynie Henoch, który był siódmym patriarchą po Adamie i dostąpił wzięcia do Nieba za życia, został tam przemieniony w anioła Metatrona, gdzie pełni funkcję boskiego pisarza zapisującego ludzkie czyny. Koncepcja ta jednak nie jest ani biblijna, ani chrześcijańska, choć Księga Henocha jest w Kościele Etiopskim uważana za część Biblii.
Święty Augustyn ‒ biskup Hippony ‒ głosił kontrowersyjną tezę, że ludzie miłujący Boga i bliźnich w przyszłości zostaną tak jakby przemienieni w aniołów, aby uzupełnić zamknięte, raz na zawsze określone pod względem liczby grono wybranych, które opuścili aniołowie upadli. W ten sposób Państwo Boże (utworzone wspólnie przez aniołów i zbawionych) nie dozna uszczerbku (por. De civitate Dei, XIV 28).
Nieortodoksyjną, ocierającą się o gnozę i neoplatonizm Filona Aleksandryjskiego, a w rezultacie potępioną naukę o związku dusz ludzkich z aniołami głosił Orygenes (185‒253/254). Według niego świat aniołów, świat duchów został oczywiście stworzony przed powstaniem świata. Część aniołów była Bogu wierna, część się zbuntowała (demony), inne zaś pozostały niezdecydowane i te właśnie Bóg postanowił poddać próbie. Duchy/anioły uwięził w ciele – taka jest geneza duszy ludzkiej spokrewnionej blisko z aniołami, mającej anielską naturę, ale zamkniętej w więzieniu ciała. Po oczyszczeniu i przejściu przez ciąg wcieleń dusze te miały znów powrócić do swej anielskiej natury.
Współcześnie pogląd o tym, że zmarli ludzie stają się aniołami, podzielają niektórzy protestanci, a i na cmentarzach katolickich na grobach dzieci możemy znaleźć zwyczajową formułę „Powiększył grono aniołków”, co jednak należy traktować oczywiście tylko jako przenośnię, a nie pogląd teologiczny. Po śmierci nie staniemy się aniołami i nie będziemy też aniołami stróżami naszych bliskich, ale jeśli osiągniemy stan Nieba, będziemy mogli członków naszych rodzin wspierać modlitwą oraz, jeśli Bóg na to pozwoli, jakoś uczestniczyć w ich życiu. Taki jest m.in. sens naszej wiary w świętych obcowanie.
Świętych obcowanie, czyli o tym, co można robić w Niebie
Generalnie, „świętych obcowanie” (wspólnota świętych, communio sanctorum) oznacza ponadnaturalne zjednoczenie Kościoła na ziemi, w Czyśćcu i w Niebie. Wyrazem tego zjednoczenia jest chociażby Niebiańska Liturgia, w której biorą udział zarówno aniołowie, jak i święci. Istotą Nieba jest wspólnota zbawionych i aniołów w komunii „życia i miłości”. Niebo utkane jest z relacji. Relacji z Bogiem i z ludźmi. Jest to jednocześnie stan pełni wszystkiego, pełni życia. P. Kreeft w książce Wszystko, co chciałbyś wiedzieć o Niebie, ale nie śniło ci się zapytać (Kraków 2010) dokonuje interesującego spostrzeżenia, że niektórzy ‒ czy to świadomie, czy też nieświadomie ‒ boją się Nieba, ponieważ boją się nudy. Śmierć jest dla nich straszna, gdyż oferuje tylko dwie alternatywy: niebiańską nudę lub piekielne męki. Jest to konsekwencja poglądu, że w Niebie nie ma nic do roboty, bo cóż można robić w doskonałym świecie? I jak moglibyśmy być szczęśliwi bez twórczej pracy? Kreeft objaśnia następnie, że Nieba potrzebujemy przede wszystkim po to, żebyśmy mogli się spełnić, dokończyć zadania, które zaczynamy na ziemi. Nikt nie umiera w formie ukończonej. Nigdy nie ma dość czasu, żeby zrobić wszystko, co moglibyśmy i powinniśmy byli zrobić, aby być tym, czym moglibyśmy i powinniśmy być. Pierwsze i fundamentalne przykazanie Boga skierowane do człowieka wzywa go, aby czynił sobie ziemię poddaną, czyli twórczo uczestniczył w Bożym dziele stwarzania świata. Być może nakaz ten nie straci na aktualności także po przyszłej Paruzji. Niebo jest pełne kreacji. Będziemy w nim mieli szansę na pełną realizację swoich kreatywnych możliwości. Wszystko, co nas ogranicza na ziemi i utrudnia realizowanie siebie, w Niebie zostanie usunięte. Niebo nie będzie tylko oglądaniem Boga i odpoczynkiem. Bóg jest przecież tryskającym źródłem życia i działania, a my powołani jesteśmy, by panować i zasiąść wraz z Panem na Jego tronie (por. Ap 3,21; 22,5; Łk 22,28‒30; 2 Tm 2,12; Mt 25,34).
Niebiańska Rada Starców
W Liście do Hebrajczyków i Janowej Apokalipsie ukazany jest aspekt Nieba jako miejsca szczególnej wiekuistej liturgii. Pierwsze z tych źródeł akcentuje bardziej Chrystusa jako Arcykapłana tej liturgii, drugie – adorującą Boga wspólnotę aniołów i świętych. W tej wspólnocie liturgicznej szczególną rolę odgrywają, wymienieni tylko w Apokalipsie, starcy (presbiteroi), którzy zasiadają na tronach niedaleko Tronu Boga. Istnieją różne hipotezy odnośnie do ich tożsamości. Niektórzy widzieli w nich reprezentację świętych Starego i Nowego Testamentu, inni ‒ chrześcijan, którzy zwycięsko przeszli przez prześladowanie, a jeszcze inni ‒ anielskich członków niebiańskiej rady otaczającej Tron.
Autor Apokalipsy opisał wizję Boskiego Tronu, dookoła którego w górze rozpościera się tęcza, a na dole znajdują dwadzieścia cztery niższe trony z dwudziestoma czterema postaciami przypominającymi senatorów lub doradców, którzy otaczają rzymskiego cesarza, tworząc królewską radę. W scenie ukazującej zbawionych wokół Tronu Bożego Starcy stanowią grupę wyodrębnioną od reszty ludzi, co więcej, widzimy ich w towarzystwie czworga Zwierząt, czyli istot niebiańskich należących prawdopodobnie do cherubów (Ap 14,3), co może być argumentem, że mianem dwudziestu czterech Starców określono jakichś wyższych rangą aniołów. Złote korony oraz trony, na których zasiadają Starcy, wskazują na władzę i autorytet. Według niektórych biblistów są oni istotami niebiańskimi lub gwiazdami, analogicznie do dwudziestu czterech gwiazd nazywanych „sędziami wszystkiego” i obecnych w kosmologii babilońskiej.
Apokalipsa używa terminu presbiteroi („starsi”), który niekoniecznie odnosi się do wieku, ale raczej do funkcji związanej z mocą, autorytetem i zarządzaniem. Należy pamiętać, że w Nowym Testamencie tak nazywane są osoby stojące na czele wspólnot chrześcijańskich (do dziś kapłanów nazywamy prezbiterami). Według F. Baumgärtela tytuł ten, odniesiony do istot przy Tronie Bożym, sugeruje, że są oni anielskimi członkami niebiańskiej rady otaczającej Tron, swoistą Radą Starszych w Niebie. Zgodnie z tą koncepcją wizja dwudziestu czterech Starców oparta jest na starotestamentowej koncepcji niebiańskiej geruzji, czyli Rady Jahwe (wspomniana w: 1 Krl 22,19; Ps 89,7; Hi 1,6; Dn 7,9), w której według księgi Hioba (1,6; 2,1) zasiadają synowie Boży (hebr. bene Elohim). W Psalmach czytamy, że owi synowie Boży biorą udział w „niebiańskim zgromadzeniu”
(Ps 82,1), w „radzie świętych” (Ps 89,6‒8). Opisana w Apokalipsie scena wokół Tronu przypomina także „uroczyste zgromadzenie i zebranie pierworodnych” na górze Syjon, o którym pisze Apostoł Paweł (Hbr 12,22‒23). Tym samym terminem (gr. prezbiterion) posługuje się Septuaginta w Księdze Izajasza (24,23), gdzie czytamy o kosmicznej Radzie Starszych, otaczającej Tron Boży na górze Syjon (gr. enopion ton presbiteron). Starców utożsamiano także z chórem tronów wspomnianym przez św. Pawła w Liście do Kolosan (1,16), ale poza faktem, że starcy także zasiadają na tronach, trudno znaleźć jakiś argument za przypisaniem ich do tej akurat kategorii istot niebiańskich, zwłaszcza że trony wyobrażano sobie raczej jako ogniste i wielookie koła.
Można podać liczne argumenty kwestionujące zasadność widzenia w Starcach bytów anielskich. Jednym z nich jest fakt, że posiadają oni bez wątpienia atrybuty królewskie. Zasiadają na swoich tronach, mając udział wraz z Bogiem w rządzeniu światem, jak o tym świadczą ich złote korony ‒ znak władzy królewskiej. A przecież nigdzie w Biblii ani literaturze judaistycznej aniołowie nie zasiadają na tronach ani nie noszą koron, które Biblia obiecuje wszystkim zbawionym jako wieniec zwycięstwa (2Tm 4,8). To ludzie mają być współdziedzicami Chrystusa, a nie aniołowie.
Być może więc Starcy są ludźmi zabranymi przez Boga do Nieba? Warto zauważyć, że Apokalipsa ukazuje ich jako ubranych w białe szaty, tak jak ubrani są zbawieni (Ap 4,4‒5). Z drugiej strony, tak samo bywali „ubrani” też aniołowie (J 20,12) oraz niebiańska armia, która przychodzi z Chrystusem (Ap 19,14). W Apokalipsie biały kolor szat nie wskazuje specyficznie na aniołów czy zbawionych, lecz po prostu na przynależność do niebiańskiego porządku. Faktem jest, że Starcy są ukazani w towarzystwie nadprzyrodzonych istot (siedmiu aniołów i czterech niebiańskich zwierząt), ale zarazem są również od nich wyraźnie wyodrębnieni (Ap 7,11; 5,11).
Wydaje się, że najbardziej prawdopodobna jest interpretacja widząca w dwudziestu czterech Starcach symboliczne przedstawienie Ludu Bożego, obejmującego Lud Starego i Nowego Przymierza (ich liczba, będąca sumą dwóch dwunastek, nawiązuje do dwunastu pokoleń Izraela oraz do dwunastu apostołów). Dwanaście plemion Izraela (lub dwunastu patriarchów) i dwunastu apostołów to niejako synteza Starego i Nowego Przymierza. A zatem Starcy uosabiają cały Lud Boży, wezwany do udziału w niebieskim zgromadzeniu. Być może jest tu także aluzja do dwudziestu czterech oddziałów kapłańskich na służbie w świątyni jerozolimskiej. W Apokalipsie Starcy otaczający Tron i zasiadający na własnych tronach stają się uczestnikami sądu (można by ich zatem przyrównać do dzisiejszych ławników w sądzie), ale także pełnią funkcje liturgiczne i uczestniczą w oddawaniu czci największemu Sędziemu (Ap 4,4; 4,10; 5,8; 11,16; 19,4). Starcy mają w swych rękach czasze pełne modlitw świętych. Fakt, że dwudziestu czterech Starców składa w ofierze modlitwy świętych (Ap 5,8), wskazuje na ich związek z oddziałami kapłańskimi, a ściślej z ich dwudziestoma czterema przywódcami (1Krn 24,1‒19).
Będziemy sądzić aniołów
W 1 Liście do Koryntian św. Paweł poruszył wiele ważnych kwestii dotyczących życia wspólnoty chrześcijańskiej, m.in. podjął temat sporów między chrześcijanami, które znajdowały swój finał przed cywilnymi trybunałami władzy rzymskiej. Apostoł uważał, że niegodne wyznawców Chrystusa są praktyki, gdy chrześcijanin podaje innego chrześcijanina do sądu, w którym wyrok ma wydawać pogański sędzia. Paweł zwracał uwagę na nieproporcjonalną małość tych wszystkich doczesnych spornych spraw w odniesieniu do oczekiwanej Paruzji i Sądu Ostatecznego, podkreślał też, że chrześcijanie, mimo braków w zakresie jurydycznego wykształcenia, powinni sami rozstrzygać swoje spory.
Właśnie w tym kontekście Paweł nieoczekiwanie odwołał się do wiedzy Koryntian o tym, że będą przecież kiedyś sądzić zarówno świat, jak i aniołów: „Czy nie wiecie, że aniołów sądzić będziemy?” (1Kor 6,3). Wzmianka o sądzeniu aniołów przez ludzi pojawia się niejako mimochodem, bez podania bliższych wyjaśnień, co sugeruje, że była to kwestia znana odbiorcom. My jesteśmy w gorszej sytuacji. To zaskakujące stwierdzenie jest całkowicie odosobnione w Nowym Testamencie. Teksty wskazujące na jakieś ograniczenie wiedzy aniołów (1P 1,12) lub podporządkowanie aniołów ludziom jako duchów służebnych (Hbr 1,14) nie tworzą spójnego obrazu z koncepcją sądzenia aniołów przez chrześcijan.
W dziejach egzegezy podejmowano różne próby wytłumaczenia tego zagadkowego stwierdzenia, choć zasadniczo można je sprowadzić do dwóch interpretacji.
Wielu egzegetom wydawało się nie do pomyślenia, aby Paweł mógł mieć na myśli aniołów w ścisłym znaczeniu tego słowa. Jednym z rozwiązań było więc rozróżnienie na aniołów dobrych (zwanych po prostu aniołami lub dobrymi duchami) i złych, zwanych inaczej demonami. Tekst staje się nieco jaśniejszy, jeśli przyjmiemy, że Paweł miał na myśli wyłącznie aniołów upadłych, czyli złe duchy, o których przyszłym sądzie mówią również teksty nowotestamentowe: Jud 6 oraz 2P 2,4. Pogląd ograniczający podsądnych do demonów podzielali m.in.: Jan Chryzostom, Tertulian, Piotr Lombard, Kajetan, J. Weiss, E. Osty i C. Spiq. Oczywiście pozostaje pytanie, na czym ów sąd miałby polegać, skoro los upadłych aniołów został przesądzony jeszcze przed pojawieniem się człowieka na ziemi. Odpowiedź na ogół jest taka, że sąd wyznawców Chrystusa nad upadłymi aniołami będzie zaaprobowaniem dawno już ogłoszonych wyroków Boga, ich swoistym potwierdzeniem i proklamacją.
Istnieje także pogląd (podzielany przez takich teologów, jak Ambrozjaster, Augustyn, Teodoret, Tomasz z Akwinu, Mikołaj z Lyry, Korneliusz a Lapide, R. Cornely, H. Lietzmann, J. Sickenberger, J. Huby czy Augustyn Jankowski), który zakłada, że chodzi o aniołów wiernych Bogu. Słowo aggelos bez towarzyszących mu określeń nigdy nie oznacza bowiem w Nowym Testamencie aniołów zbuntowanych. Godność chrześcijan jako sędziów aniołów przywołani teologowie uzasadniają w odniesieniu do chrystocentryzmu.
W Liście do Efezjan (Ef 1, 9–10) Apostoł wyjaśnia nam, że Jezus jest głównym dziedzicem nad Niebem i ziemią. My natomiast jesteśmy współdziedzicami. Chrystus jako dziedzic nie obejmie swojego dziedzictwa sam, lecz razem z nami ‒ wierzącymi. W wierszu 11 czytamy także: „W Nim, w którym przypadło nam również posiąść dziedzictwo […]”. Jesteśmy współdziedzicami Pana Jezusa i będziemy razem z Nim panować nad niebem i ziemią. W Księdze Apokalipsy czytamy: Ci ożyli i panowali z Chrystusem (Ap 20,4). Dziedzictwo oznacza panowanie, a Jezus obejmie to dziedzictwo razem ze współdziedzicami, czyli z nami. Dziedzictwo związane jest także z naszym przyszłym zadaniem, które będziemy wykonywali z Chrystusem. Przez zjednoczenie z Panem moc odkupionych utożsamiana jest z mocą Odkupiciela. Jego chwała staje się ich chwałą, Jego władanie ‒ ich władaniem. Dlatego też św. Paweł potwierdza: Jeśli z Nim wytrwamy, z Nim też królować będziemy (2 Tm 2,12).
W Piśmie Świętym czytamy, że Ojciec […] cały sąd przekazał Synowi (J 5,22.27). Sąd ten obejmuje wszystkie istoty rozumne i wolne, a więc również aniołów w ogólności. Jeśli chrześcijanie posiadają udział w godności królewskiej i kapłańskiej Chrystusa (por.1 P 2,9 n.), logiczne jest założenie, że są także współuczestnikami tego szczególnego sądu. Jezus zapowiedział swoim uczniom, jaka ich czeka nagroda, mówiąc: Usiądziecie na dwunastu stolicach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela (Mt 19,28; Łk 22,30). Ten sam wyraz krino jest użyty przez Apostoła Pawła, gdy pisze on o przyszłym dziele Kościoła: Czy nie wiecie, iż święci będą sądzili świat? A jeżeli świat od was będzie sądzony […], czy nie wiecie, iż aniołów sądzić będziemy? (1 Kor 6,2‒3). „Święci” jako sędziowie świata, partycypujący we władzy sądowniczej podczas Sądu Ostatecznego, to temat odziedziczony po apokaliptyce biblijnej i pozakanonicznej (Dn 7,22; Mdr 3,8; 1QpHab 5,4 n.; por. Mt 19,28). Wzmianka „Czy nie wiecie, że aniołów sądzić będziemy?” oznacza de facto, że razem z Chrystusem będziemy panować także nad aniołami. Jeśli zdajemy sobie sprawę z potęgi aniołów, trudno w to uwierzyć… Ale przecież Pismo Święte stwierdza, że Bóg „nie aniołom poddał przyszły świat” (Hbr 2,5) i nie aniołów przygarnia, ale przygarnia potomstwo Abrahamowe (Hbr 2,16). Aniołowie są bez wątpienia wyżej niż my w hierarchii bytów, ale to nie oni są celem i sednem stworzenia, nie dla nich Bóg stworzył świat, nie ich uczynił na swój obraz i podobieństwo. Bóg nie stał się aniołem, ale człowiekiem.