Do wyjątkowo absurdalnej sytuacji doszło po głosowaniu w sprawie immunitetu prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Wówczas do mównicy podszedł poseł Artur Łącki z Koalicji Obywatelskiej, który bardzo chciał zabrać głos. Marszałek Szymon Hołownia wytłumaczył mu, że regulamin nie przewiduje w tym momencie dyskusji ani zadawania pytań. Poseł Łącki nie dawał jednak za wygraną.
- „Zrzekam się swojego mandatu. Zrzekam się oficjalnie swojego immunitetu”
- krzyczał poseł w kierunku marszałka.
- „Mandatu czy immunitetu, bo to jest bardzo ważna różnica?”
- dopytał się marszałek.
- „Immunitetu się zrzekam, jeśli będą przeciwko mnie jakiekolwiek sprawy o wykroczenie”
- wyjaśnił Łącki.
Wówczas marszałek przekazał posłowi, że jeżeli wpłynie wniosek o odebranie mu immunitetu, to wówczas zaprasza do sekretariatu.