W nocy z 9 na 10 września w polską przestrzeń powietrzną wtargnęło 21 rosyjskich dronów, z których kilka zestrzelono. W czasie tych wydarzeń w miejscowości Wyryki doszło do zniszczenia dachu jednego z domów. Na początku przypuszczano, że w budynek uderzył dron lub jego fragment. Kilka dni temu jednak „Rzeczpospolita” ujawniła swoje nieoficjalne ustalenia, wedle których w budynek uderzyła rakieta polskiego myśliwca F-16, wystrzelona w czasie neutralizacji dronów. Ostatecznie informacje te potwierdził na antenie TVN24 minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak.
- „Wszystko na to wskazuje, że była to rakieta wystrzelona przez nasz samolot w obronie Polski, w obronie ojczyzny, w obronie naszych obywateli. I wojsko zadeklarowało, że te straty pokryje”
- powiedział.
Wcześniej jednak Polaków o prawdziwych przyczynach zniszczeń w Wyrykach rząd nie informował, a zrobiły to dopiero media. Co więcej, informowany w tej sprawie miał nie być również prezydent, a na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ wiceszef MSZ Marcin Bosacki pokazywał zdjęcie zniszczonego domu wskazując, że to efekt uderzenia rosyjskiego bezzałogowca.
Zamieszanie skomentował na antenie Telewizji wPolsce24 prof. Piotr Grochmalski, który wskazał, że mamy do czynienia z totalnym bezwładem państwa polskiego.
- „Mamy rozmowę prezydenta Polski z prezydentem Stanów Zjednoczonych i on już w momencie przeprowadzenia tej rozmowy powinien mieć podstawowe i kluczowe informacje, które pozwolą najważniejszej osobie na świecie z punktu widzenia globalnego bezpieczeństwa, ale także bezpieczeństwa natowskiego, przekazać istotne dla nas informacje”
- podkreślił.
- „A cała reszta, czyli to, co zrobił rząd Tuska, czyli dezinformowanie na skalę globalną, to jest wtopa nieprawdopodobna. To jest zrealizowanie rosyjskiego scenariusza. Naprawdę w tej chwili każda informacja, która zostanie przekazana przez Polskę, będzie podważana przez Rosję”
- dodał.