Warto w tym kontekście przytoczyć wspomnienie o Netanjahu byłego premiera Wielkiej Brytanii, Borisa Johnsona. Gdy w 2017 r. Boris Johnson był szefem brytyjskiego MSZ, odwiedził go w Londynie Benjamin Netanjahu.
„W pewnym momencie spotkania premier Izraela miał udać się do jego prywatnej łazienki w resorcie. Po wizycie Benjamina Netanjahu zespół ds. bezpieczeństwa, który przeprowadzał rutynową kontrolę w łazience, znalazł tam podsłuch”.

Wracając do książki Woodwarda, frustracja Bidena wobec Netanjahu sięgnęła zenitu, w miarę jak wojna przybierała na sile. „To pie...ony kłamca” – powiedział Biden o Netanjahu po wkroczeniu Izraela do Rafah.

„- Coraz częściej na całym świecie postrzega się Izrael jako państwo zbójeckie, podmiot nieuczciwy” – powiedział Biden do Netanjahu. Mimo że prezydent światowego mocarstwa uważa Netanjahu za bardzo złego człowieka i dostrzega, że Izrael staje się w oczach międzynarodowej opinii publicznej „państwem zbójeckim”, USA wciąż wspiera jego armię, która dokonuje zbrodni wojennych za pomocą amerykańskiej broni i amunicji. Tymczasem prezydent Francji Emmanuel Macron, ze względu na działania Tel Awiwu w Strefie Gazy i Libanie, wezwał na początku października tego roku wszystkie państwa do wstrzymania sprzedaży uzbrojenia Izraelowi. Na tym przykładzie wyraźnie widać, że w relacjach USA z Izraelem, to ogon kręci psem.

W okresie od 24 lutego 2022 r. do 30 czerwca 2024 roku Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych do spraw praw człowieka (UNHCHR) odnotował na Ukrainie 33 878 ofiar cywilnych, w tym 11 284 zabitych i 22 594 rannych, stwierdzając jednak, że rzeczywista liczba mogła być wyższa. W ciągu 28 miesięcy wojny zginęło więc ponad 11 tysięcy ukraińskich cywili. Każdego miesiąca ginie średnio około 400 cywili.

W dniu 25 lipca 2024 r. kontrolowane przez Hamas Ministerstwo Zdrowia enklawy podało, że w ciągu niespełna 9 miesięcy Izraelczycy zabili ponad 39 tys. osób, a 90 tys. osób zostało rannych. Wśród zabitych ma być prawie 16 tys. dzieci i ponad 10 tys. kobiet.

Gdyby nawet odchudzić podawane przez Ministerstwo Zdrowia Strefy Gazu liczby o 1/3, uznając je za propagandę lub przyjmując, że 30 proc. z nich stanowili zabici członkowie Hamasu i innych palestyńskich organizacji terrorystycznych, to w ciągu 9 miesięcy wojny izraelsko-palestyńskiego śmierć poniosło około 26 tys. palestyńskich ofiar cywilnych (około 11 tys. zabitych dzieci i około 6 tys. kobiet), a około 60 tys. osób poniosło ranny.

Wychodzi na to, że Rosjanie miesięcznie zabijają na Ukrainie około 400 cywili, a Izraelczycy około 3 tys. cywili. Jeśli chodzi o ofiary cywilne ofensywa izraelskich Żydów w Strefie Gazy jest więc około 7.5 razy krwawsza niż rosyjska inwazja na Ukrainę. 

W dniu 7 października 2023 r. w wyniku ataku Hamasu na Izrael zginęło około 1139 osób (695 izraelskich cywilów, 71 obywateli innych państw i 373 izraelskich funkcjonariuszy i żołnierzy). Dodatkowo w wyniku walk w Strefie Gazy miało zginąć od tamtego czasu około 300 izraelskich żołnierzy (do kwietnia 2024 r. miało być zginąć 260 osób), co daje razem około 1500 ofiar śmiertelnych po stronie Izraela. Każde państwo ma prawo do obrony, ale jest również coś takiego, jak przekroczenie granicy obrony własnej, i Izrael już dawno przekroczył tę granicę. W ramach odwetu państwo to zabiło do lipca br. - łącznie z członkami Hamasu - około 39 tys. osób (najnowsze dane mówią o 42 438 osobach). Życie jednego Żyda (wśród ofiar byli też obcokrajowcy) kosztowało więc życie ponad 26 Palestyńczyków. Proporcja wynosi więc 1 do ponad 26 i z każdym dniem rośnie.  

Są to jednak wszystko bardzo ostrożne szacunki. Jak podał bowiem w dniu 10 lipca 2024 r. portal TVP Info: „naukowcy z Wielkiej Brytanii i Bliskiego Wschodu w opublikowanym w „Lancet” liście stwierdzili, że wskutek wojny w Strefie Gazy mogło stracić życie nawet 186 tys. osób. Opierając się na statystykach z poprzednich konfliktów zbrojnych, przyjęli założenie, że na jedną śmierć w efekcie tzw. działań kinetycznych (bombardowania, ostrzał) przypadają cztery inne zgony. Bilans ofiar podawany przez stronę palestyńską (38 tys.) odzwierciedla więc tylko 20 proc. rzeczywistych ofiar“.

Należy wspomnieć, że na początku czerwca 2024 r. w akcji odbicia przez izraelską armię czterech zakładników Izraelczycy zabili 274 Palestyńczyków, głównie cywilów.  Wychodzi więc na to, że życie jednego zakładnika kosztowało życie prawie 69 Palestyńczyków. Warto wskazać, iż po 7 października pojawiły się zeznania izraelskich cywilów i personelu wojskowego, z których wynikało, że reagujące na atak Hamasu siły izraelskie zabijały wówczas własnych obywateli. Zgodnie z przyjętą w 1986 r. przez izraelską armię doktryną „Hanibala“ izraelscy żołnierze otworzyli ogień do pojazdów Hamasu powracających do Gazy wiedząc, że prawdopodobnie przewożą one porwanych zakładników. Izraelskie śmigłowce i czołgi zniszczyły co najmniej 70 pojazdów, zabijając wszystkie znajdujące się
w nich osoby.   

Izraelski Haaretz w drugiej połowie września 2024 r. informował, iż organizacje zajmujące się prawami człowieka odnotowały, iż od początku wojny izraelski Kanał 14 dał platformę do ponad 50 oświadczeń wzywających do ludobójstwa lub popierających ludobójstwo na Palestyńczykach oraz do ponad 150 oświadczeń wzywających do popełniania zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości (lub popierających popełnianie takich zbrodni) – chodzi o dokonywanie zabójstw, wysiedleń i doprowadzenie do głodu.

W dniu 5 sierpnia 2023 r. izraelski minister finansów Becalel Smotricz ocenił, że pomoc humanitarna dla Palestyńczyków jest „przedłużaczem wojny“. - W dzisiejszej globalnej rzeczywistości nie da się prowadzić wojny. Nikt nie pozwoli nam zagłodzić dwóch milionów obywateli na śmierć, nawet jeśli może byłoby to zasadne i etyczne - powiedział polityk. Jedynym czynnikiem, który powstrzymuje Izrael od takiej decyzji, miał być brak międzynarodowej akceptacji. Jednocześnie z takimi oświadczeniami, Tav 9, założona w styczniu 2024 r. izraelska grupa aktywistów regularnie blokowała ciężarówki z pomocą humanitarną, które dostarczały żywność, wodę i paliwo do Strefy Gazy. Organizacja niszczyła też żywność przeznaczoną dla Palestyńzyków.

W kwietniu 2024 r. konwój trzech pojazdów organizacji humanitarnej World Central Kitchen (WCK), która działała w Gazie od samego początku wojny i wydała tam ponad 33 miliony posiłków, podczas poruszania się po Strefie Gazy został ostrzelany przez izraelskie siły zbrojne. W wyniku ataki zginęło siedmiu wolontariuszy, w tym Polak Damian Soból. Wyglądało to na celową likwidację pracowników organizacji humanitarnej. Szef World Central Kitchen Jose Andres stwierdził wówczas, że nie wierzy w to, że śmierć jego wolontariuszy była wypadkiem. Zabójstwo wolontariuszy mogło mieć na celu doprowadzenie do wyjazdu ze Strefy Gazy wszystkich wolontariuszy i pracowników organizacji humanitarnych, którzy pomagali palestyńskim cywilom i patrzyli Izraelczykom na ręce.

W tym kontekście należy podkreślić, iż od października 2023 r. do czerwca 2024 r. w Strefie Gazie zginęło 250 pracowników humanitarnych. Niestety liczba ta cały czas rośnie. - Jeszcze nigdy w historii konfliktów zbrojnych nie było tak wielu zabitych pracowników organizacji humanitarnych, ta liczba to aż 300 osób – mówił w dniu 8 października mówił w Polskim Radiu 24 Jan Bratkowski z UNICEF Polska.

W dniu 11 października 2024 r. ONZ poinformowało, iż od początku października do północnej części Gazy nie dotarła żadna żywność, co naraża milion osób na ryzyko głodu.  

W dniu 18 lipca 2024 r. izraelski premier Benjamin Netanjahu odwołał decyzję ministra obrony Joawa Galanta o utworzeniu na terenie Izraela szpitala polowego dla chorych dzieci ze Strefy Gazy, które nie mogły być ewakuowane z Gazy. Trudno skomentować działania Netanjahu w cenzuralny sposób, zwłaszcza wobec poniższych faktów.

Według raportu ONZ z października br. Izrael „celowo i bezwzględnie“ atakuje system opieki zdrowotnej w Strefie Gazy, co jest zbrodnią wojenną  i zbrodnią przeciwko ludzkości. W dokumencie wyliczono, że podczas trwającej od roku wojny wojska i służby izraelskie celowo zabijały, zatrzymywały i torturowały pracowników medycznych, atakowały karetki pogotowia, jednocześnie zacieśniając izolację Gazy i nie pozwalajac na ewakuację medyczną z tego terytorium. „Te działania stanowią zbrodnię wojenną polegającą na umśylnym zabijaniu (…), a także zbrodnię przeciwko ludzkości polegającą na eksterminacji ludnoścci cywilnej – podkreślono w raporcie.

Według danych ONZ z lipca 2024 r. 23 z 36 szpitali w Strefie Gazy było nieczynnych, a pozostałe funkcjonowały tylko częściowo. W lipcu 2024 r. można było również przeczytać, iż w izraelskich atakach zginęło ponad 500 pracowników służby zdrowia, w tym wielu lekarzy rzadkich specjalizacji. Siły Zbrojne Izraela dokonywały nalotów na szpitale, niszczyły kompleksy medyczne, ostrzeliwały konwoje medyczne i uderzały w karetki pogotowia. W czerwcu 2024 r. Josep Borrell wezwał do wszczęcia śledztwa w sprawie ostrzału, który uszkodził budynek biura Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża w mieście Gaza. W wyniku izraelskiego ataku miało zginąć, co najmniej 25 osób, a około 50 zostało rannych.

Warto dodać, iż według ONZ systematyczne znęcanie się nad palestyńskimi więżniami zostało po stronie izraelskiej zinstytucjonalizowane i „odbywało się na wyraźne polecenie odpowiedzialnego za więziennictwo ministra Itamara Ben Gwira, podsycane oświadczeniami izraelskiego rządu podżegającymi do przemocy i zemsty“.

Parę dni temu „The New York Times“ ujawnił bulwersujące fakty na temat działań „Sił Obronnych Izraela“. Otóż Izraelczycy wykrozystują palestyńskich cywilów w Gazie jako żywe tarcze. Izraelscy żołnierze przyczepiali do nich kamery i wpuszczali do opuszczonych budynków, aby wykrywali ładunki wybuchowe. Przywiązywali również jeńców do czołgów czy wozów bojowych. Co ciekawe, podobny przypadek miał miejsce również na okupowanym przez Izrael Zachodnim Brzegu Jordan, gdzie izraelscy żołnieze przywiązali rannego palestyńskiego więźnia do maski wojskowego dżipa.  

Opisane przez „The New York Times“ działania żywo przypominają działania Niemców względem ludności cywilnej w czasie Powstania Warszawskiego, gdy pędzono Polaków przed niemieckimi czołgami, wykorzystując ich jako ludzkie tarcze. Nie wymaga to chyba dalszego komentarza.

W dniu 11 października 2024 r. ONZ poinformowało, iż w ciągu roku izraelskich nalotów zginęło w Libanie ponad 100 medyków i ratowników. W związku z izraelskimi atakami ze swoich domów musiało uciec około 1,2 mln mieszkańców Libanu. Marta Nowak na łamach Gazeta.pl przeanalizowała ostatnie orędzie Netnajahu do Libańczyków. Według niej, Netanjahu ostrzegał w nim, „że jeśli cywile się nie poprawią, to czeka ich cierpienie jak w Gazie. I brzmiało to tak, jakby tragedia Gazy była karą boską z niebios, a nie skutkiem działań izraelskiej armii“. 

Mieszkańcy Libanu obawiają się, że celem Izraela jest wyludnienie południowego Libanu i przekształcenie go w strefę wojskową, która zostanie następnie zaisedlona przez żydowskich osadników. Może temu służyć próba pozbycia się z tych terytoriów żołnierzy sił pokojowych ONZ w Libanie (UNIFIL). Warto podkreślić, iż w ramach UNIFIL działa Polski Kontyngent Wojskowy (PKW) w Libanie, liczący 250 żołnierzy i pracowników.

W dniu 11 października 2024 r. wojska izraelskie ostrzelały wieżę strażniczą przy kwaterze głównej UNIFIL w mieście Nakura, raniąc dwóch żołnierzy. W pozostałych incydentach użyto broni krótkiej i nikt nie doznał obrażeń. Do wszystkich ataków doszło w ciągu jednej doby.  Dowództwo UNIFIL potwierdziło, że jej kwatera główna i pobliskie stanowiska były w ostatnim czasie „wielokrotnie atakowane“, a izraelscy żołnierze celowo ostrzelali i zniszczyli kamery monitoringu.

Mimo protestów międzynarodowych, trzy dni później, w dniu 14 października izraelscy żołnierze, wykorzystując do tego dwa czołgi Merkawa, siłą wkroczyli na stanowisko misji pokojowej ONZ w południowym Libanie niszcząc główną bramę bazy. Mimo użycia masek ochronnych 15 żołnierzy sił pokojowych ONZ doznało podrażnień skóry i reakcji żołądkowo-jelitowych.

Benjamin Netanjahu w charakterystyczny dla siebie bezczelny sposób wskazał, że żołnierze sił pokojowych pozostający na sanowiskach stają się „zakładnikami“ i „żywymi tarczami“ Hezbollahu, co naraża ich bezpieczeństwo.

W dniu 16 października UNIFIL po raz kolejny padły ofiarą ostrzału wojsk Izraela. Uszkodzona została wieża obserwacyjna, zniszczono też znajdujące się na niej kamery. W wydanym oświadczeniu wskazano, że atak izraelskiego czołgu był „najwyraźniej celowy“.

Warto w tym kontekście przypomnieć parę wydarzeń z ostatniego roku. W dniu 13 października 2023 r. izraelski czołg ostrzelał w Libanie grupę łatwo rozpoznawalnych dziennikarzy zabijając dziennikarza Reutersa - Issama Abdallaha. „Eksperci ds. broni stwierdzili, iż fakt, że ta sama grupa została trafiona dwukrotnie w krótkich odstępach oznacza, że przypadkowy strzał jest mało prawdopodobny. (…) Uderzenia były zamierzone i ukierunkowane" – podała AFP. Jak można dalej przeczytać: „Dziennikarze zostali wyraźnie zidentyfikowani jako prasa, z dala od jakiejkolwiek działalności wojskowej". Na marginesie warto dodać, że od 7 października 2023 r. do lipca 2024 r. w Strefie Gazy zginęło co najmniej 113 dziennikarzy.

W listopadzie 2023 r. jeden z patroli UNIFIL stał się w południowym Libanie celem izraelskiego ostrzału. W marcu 2024 r. podczas patrolu granicy w południowym Libanie trzech obserwatorów wojskowych ONZ i libański tłumacz zostali ranni, gdy w ich pobliżu eksplodował pocisk. Dwa źródła poinformowały wówczas agencję Reuters, że obserwatorzy zostali ranni w izraelskim ataku. Izraelskie wojsko standardowo zaprzeczyło, że miało z atakiem cokolwiek wspólnego. Z kolei sierpniu br. trzech żołnierzy sił pokojowcy UNIFIL zostało „lekko rannych” w czasie patrolu w poudniowym Libanie, gdy w pobliżu ich wyraźnie oznakowanego pojazdu ONZ doszło do eksplozji.

Obecnie Izrel atakuje siły pokojowe ONZ z otwartą przyłbicą za nic mając sobie protesty światowych przywódców. Wszystko wskazuje na to, że Izrael chce pozbyć się UNIFIL z Libanu, aby zastosować na tych terenach taktykę spalonej ziemi, jaką stosuje w Strefie Gazy. Brak obserwatorów z UNIFIL pozwoliłoby również Izraelowi w przyszłości anektować zajęte przez siebie tereny południowego Libanu.

Warto opisać również sytuację chrześcijan we współczesnym Izraelu. Na Starym Mieście w Jerozolimie, które to miasto zgodnie z rezolucją Zgromadzenia Ogólnego A/RES/181(II) z 1947 r ma status międzynarodowy i powinno być administrowane przez ONZ, od jakiegoś czasu dochodzi do ataków na chrześcijan, którzy są opluwani, popychani oraz próbuje się ich zmusić do zdjęcia krzyży. Wprawdzie rząd Izraela, w tym premier Benjamin Netanjahu i inni urzędnicy oficjalnie potępili incydenty z pluciem na chrześcijan, mówiąc, że nie ma na nie miejsca w Izraelu. Jednak prawicowe siły rzadzące pańśtwem wykreowały w Izraelu atmosferę przyzwolenia dla takich działań. Postacie ultranacjonalistycznego ruchu izraelskiego stwierdziły nawet, że plucie na chrześcijan jest w rzeczywistości „prawowitą tradycją żydowską o długiej historii”.

Opat benedyktynów z Jerozolimy o. Nikodemus Schnabel, który sam doświadczył agresji ze strony Żydów, oświadczył niedawno, że dla żyjących w tym mieście chrześcijan większym zagrożeniem od rakiet Hamasu są żydowscy ekstremiści.

Niestety amerykańscy protestanci są tak zaślepieni w swoim bezwarunkowym poparciu dla Izraela, że przymykają oko na coraz poważniejsze przykłady prześladowań chrześcijan w Ziemi Świętej. Warto dodać, iż w zeszłym roku, za rządów Netanjahu, dostarczając broń Azerbajdżenowi Izrael pomógł Azerom zdobyć Górski Karabach i wypędzić stamtąd ormiańskich chrześcijan. Widać na tym przykładzie wyraźnie, że interesy chrześcijan i Izraela nie idą ze sobą w parze.   

Wielce symboliczne jest to, iż w dniu 17 marca 2023 r. Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze (MTK) wydał nakaz aresztowania prezydenta Władimira Putina, a w dniu 20 maja 2024 roku Międzynarodowy Trybunał Karny wystąpił o nakaz aresztowania premiera Izraela Benjamina Netanjahu. W odpowiedzi na działania MTK, Izba Reprezentantów USA przegłosowała ustawę o nałożeniu sankcji na Międzynarodowy Trybunał Karny. Mimo że Joe Biden zapowiedział weto, sam fakt grożenia instytucji stojącej na straży praw człowieka i ścigającej zbrodniarzy wojennych jest bulwersujący.  

Niestety, zamiast potraktować zarówno Putina, jak i Netanjahu jako zbrodniarzy wojennych, których trzeba osądzić i ukarać, Waszyngton wciąż wspiera premiera Izraela. W dniu 24 lipca 2024 r. Netanjahu został nawet uhonorowany możliwością przemawiania przed Kongresem USA. Niestety, przymykając oko na ludobójstwo palestyńskich cywilów, a teraz wypędzenia libańskich cywilów, Waszyngton całkowicie traci prawo moralne do mówienia o prawach człowieka i demokracji oraz wymagania ich przestrzegania przez autorytarne reżimy. Zachowuje się, jakby izraelska rakieta zabijajaca arabskie kobiety i dzieci była bardziej humanitarna i demokratyczna niż rakieta zabijająca kobiety i dzieci innych nacji. Dzieje się to wszystko nie tylko ze szkodą dla wizerunku Waszyngtonu, ale również dla Polski, która jest jednym z najbliższych sojuszników USA.

Żydzi na całym  świecie głoszą – skądinąd słuszne - hasło „Nigdy więcej”. W Izraelu jednak sami często czują się zwolnieni z przestrzegania elementarnych zasad wynikających z międzynarodowego prawa humanitarnego. Być może wynika to z ich poczucia wyższości względem innych nacji oraz przeświadczeniu o tym, że niezależnie od zbrodni, jakich dokonają, pozostaną bezkarni.

Dziś mentalność izraelskich Żydów, ale również popierających ich działania Żydów z innych państw, staje się synonimem mentalności sowieckiej, gdzie cel uświeca środki, a życie ludzi uznanych za „wrogów“ znaczy tyle, co amunicja, którą trzeba użyć do ich likwidacji.

Syn czerwonoarmisty, ambasador Izraela w Polsce Ja’akow Liwne, który długo nie mógł wydusić z siebie słowa przepraszam po zabójstwie przez izraelską armię obywatela Polski Damiana Sobóla, na zarzuty dotyczące dokonywania przez Izrael zbrodni wojennych odpowiadał oskarżeniami o antysemityzm. Oberwało się zarówno Konfederacji, jak i partii Razem, a więc dwóm skrajnie odległym od siebie pod względem ideopogicznym formacjom politycznym. Izrael i Ja’akow Livne okazali się prawdziwymi cudotwórcami, gdyż sprawili, że Krzysztof Bosak i Adrian Zanberg zaczęli mówić na temat izraelskich zbrodni oraz sposobu reprezentowania Izraela w Polsce niemal jednym głosem. Wykorzystywanie Holokaustu do usprawiedliwiania własnych zbrodni oraz zarzucanie osobom o nich mówiącym antysemityzmu, w Polsce A.D. 2024, nie tylko już nie działa, ale w dodatku wywołuje powszechne oburzenie na instrumentalne wykorzystywanie tragedii własnego narodu do pudrowania własnego wizerunku. Zresztą po tym, co wyprawia obecnie izraelski rząd oraz izraelska armia, związana z Holokaustem taryfa ulgowa, jaką stosowano w przeszłości w stosunku do Izraela, raz na zawsze się skończyła.

Syndrom oblężonej twierdzy spowodował, że izraelscy Żydzi są dzisiaj nie tylko ślepi na popełniane przez siebie błędy, ale również stali się głusi ma wszelką krytkę, odbierając ją jako atak, a osoby ją formuujące jako antysemitów i śmiertelnych wrogów. Współczesny syjonizm i związany z nim żydowski nacjonalozm stały się przez to ideologią skrajnie ksenofobiczną. W działaniach izraelskiego państwa za rządów Likudu widać również wiele elementów, które są charakterystyczne dla państwa faszystowskiego, jak choćby skrajny nacjonalizm, populizm, militaryzm, czy imperializm. Zresztą należy pamietać, że rządzaca obecnie Izraelem partia jest ideologicznym spadkobiercą m.in. Bejtaru i Irgunu,
a więc formacji, które czerpały swoje wzroce właśnie z faszyzmu.

Wszystko wskazuje na to, że 2024 r. jest rokiem granicznym i od tego momentu każdy człowiek, mieniący się przyzwoitym, niezależnie od swoich sympatii politycznych – lewicowych bądź prawicowych, nie może już uznawać Izrael za państwo wyznające wartości cywilizacji zachodniej, a tym bardziej za „cud naszych czasów“.