W wywiadzie dla portalu Onet kierownik Katedry Etyki UKSW w Warszawie ocenił, że po ostatnich wyborach nie dojdzie w Polsce do żadnej „antyklerykalnej rewolucji”, ale w przyszłości Polaków czeka poważny spór światopoglądowy.
- „Niestety, cała kampania wyborcza była podkręcaniem złych emocji, hejtu, wrogości. Emocje odbierają rozum, ale mobilizują elektorat. A teraz, proszę zauważyć, cisza, o Kościele się w zasadzie nie mówi. I nie sądzę, żeby w obszarze relacji państwo-Kościół doszło do jakiejś głębokiej zmiany”
- powiedział.
Duchowny wskazał, że ostatnie wybory są dowodem pogłębiającego się w Polsce podziału katolików na liberalne i konserwatywne skrzydło. Zależnie od opowiadania się po którejś z tych stron, katolicy wybierają partie centrolewicowe lub centroprawicowe. Wciąż jednak to katolicy stanowią większość wyborców wszystkich partii. Formalnie stanowią oni 85 proc. polskiego społeczeństwa. Przynależność do Kościoła deklaruje natomiast 71 proc. W Polsce nie ma więc podziału na katolików i osoby o lewicowym światopoglądzie, ale katolicy zasilają zarówno szeregi obozu konserwatywnego, jak i lewicowego.
- „Najpierw trzeba postawić zasadnicze pytanie dotyczące przyszłości naszego kraju w najbliższych latach, to znaczy jak my sobie wyobrażamy funkcjonowanie dwóch wrogich plemion, które siebie wzajemnie nienawidzą. Przecież są dwie Polski w wymiarze światopoglądowym, kulturowym i politycznym. Coraz częściej ludzie boją się świąt Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy, bo wiedzą, że spotkania rodzinne mogą się przekształcić w kłótnie polityczne. Owszem, skończyła się kampania wyborcza, ale wojna prawdziwa tak naprawdę dopiero się rozpoczyna”
- podkreślił filozof.
- „Kościół jest wspólnotą i katolików liberalnych, i katolików konserwatywnych. W związku z tym ta wojna polsko-polska jest także wewnętrzną wojną Kościoła katolickiego w Polsce. Popatrzmy na polityków. I Donald Tusk i Jarosław Kaczyński to katolicy. Obydwaj na wojnie”
- dodał.
Jego zdaniem podział na katolicyzm liberalny i konserwatywny będzie w Polsce coraz wyraźniejszy, a „te dwa nurty religijne będą się łączyć z dwoma przeciwstawnymi obozami politycznymi”.
- „Niezależnie od tego, kto utworzy rząd, przed nami radykalizacja nastrojów społecznych. Mamy wojnę polsko-polską. Do tego wisi nad całą planetą ryzyko trzeciej wojny światowej. Siedzimy na beczce prochu”
- przestrzega rozmówca Onetu.