14-letnia Natalia we wtorek rano, około godz. 8 wyszła z domu, by dojechać do szkoły w Kętach. Idąc na przystanek źle się poczuła. Zadzwoniła do swojego ojca, którego poinformowała, że „ma mroczki przed oczami”, nie jest w stanie dalej iść i nie wie, gdzie jest. Ojciec rozpoczął poszukiwania córki, a kiedy mu się nie udało, około godz. 10.30 udał się na komisariat policji. Zgłoszenie przyjęto jednak dopiero godzinę później. Nastolatkę po dwóch godzinach od przyjęcia zawiadomienia przez policję odnalazł przyjaciel rodziny przed dużym supermarketem, około 500 m od komisariatu. Niestety, na pomoc było już za późno.

Śmierć 14-latki wyjaśnia Prokuratura Rejonowa w Wadowicach. Jednocześnie działania policji bada KWP w Krakowie i KGP.

- „W Andrychowie doszło do wielkiej tragedii. Ojciec dziewczynki mówi, że czekał ponad godzinę, na podjęcie przez policjantów interwencji. To wymaga pilnego wyjaśnienia z kilku powodów. Przede wszystkim należy się to rodzinie, a także społeczeństwu. Jeżeli doszło do zaniedbań, to ktoś musi zostać ukarany, aby było to przestrogą dla innych policjantów na przyszłość”

- komentuje w rozmowie z PAP Maciej Karczyński.

Emerytowany policjant podkreśla, że z medialnych doniesień wiemy, iż ojciec przekazał policji informacje, które powinny skłonić oficera dyżurnego do bardziej zdecydowanych działań.

- „Bo jeżeli prawdą jest, że ojciec mówił dyżurnemu, że córka dzwoniła do niego, że się źle czuła, że mogło się jej coś stać, to nie była to sucha informacja typu: córka wyszła z domu i jej nie ma. Można potraktować zgłoszenie z pewną rezerwą, gdyby ten mężczyzna wielokrotnie przychodził na komisariat i zgłaszał zaginięcie córki, a za chwilę by się ona znajdowała. Jeżeli przyszedł po raz pierwszy, przekazywał konkretne informacje, to były przesłanki, do tego, aby podjąć interwencję natychmiast”

- wyjaśnia.

Policjant radzi też rodzicom, którzy w przyszłości spotkają się z podobną odmową interwencji, aby domagali się funkcjonariusza sporządzenia jej na piśmie.

- „To przeważnie pomaga, bo policjanci boją się takiej sytuacji, wiedzą bowiem, że gdyby to napisali, a człowiek by umarł, to mają zarzuty prokuratorskie. W przypadku odmowy podjęcia interwencji przez policję należy także nagrać funkcjonariusza, który nie chce podjąć działania. To pomaga w dzisiejszych czasach, które są, jak widać, niedoskonałe”

- mówi Karczyński.