Jak wyglądało oczekiwanie Maryi na narodziny Jezusa?
 
Adwent Maryi był czasem zawierzenia, zaufania, wejścia w wielką tajemnicę. Bóg w szczególny sposób wszedł w Jej życie, w którym przecież był obecny cały czas. Ona zaś w czasie oczekiwania odkrywała tajemnicę w różnych znakach.
 
Zawsze nasza relacja z człowiekiem weryfikuje naszą relację z Bogiem. Zaraz po Zwiastowaniu Maryja nie udaje się ani do świątyni, ani do synagogi, żeby być sam na sam z Bogiem, ale wyrusza do Elżbiety, która staje się dla Maryi pierwszym potwierdzeniem tego, co stało się w Jej życiu. Kolejne potwierdzenia również dokonują się przez ludzi. Światło dane Józefowi staje się kolejną odpowiedzią Boga daną Maryi w trudnym dla Niej czasie, gdy znajduje się brzemienną, zanim zamieszkała z Józefem. Dalsze potwierdzenia przynoszą najpierw pasterze, którzy przybyli do groty po narodzeniu, potem trzej Mędrcy, Symeon i Anna w świątyni. Na tym polega wiara człowieka wchodzącego w relację z Panem Bogiem, w jakąś tajemnicę – że musi on zaufać. Uczymy się tego od Maryi, która jest kobietą wnikliwej refleksji, ogromnej głębi serca, rozważającą, kontemplującą rzeczywistość, szukającą odpowiedzi na to, czego doświadcza.
 
Czy Maryja oczekiwała bardziej na przyjście Syna, czy Mesjasza?
 
Jej oczekiwanie nie rozdziela tych dwóch wymiarów. Maryja była kobietą nieskażoną grzechem pierworodnym. Ojcowie Kościoła nazwali ją nową Ewą, czyli taką, jaką Bóg sobie wymarzył. Istniała w niej harmonia tego co wzniosłe, duchowe, głębokie z tym co ludzkie, emocjonalne, ciepłe, czułe, a co chciała także przekazać Synowi. W Niej poziom cielesny i duchowy były zintegrowane. Z drugiej strony Maryja, tak wrażliwa na Boga, znała zapowiedzi Pisma. Magnificat, który wyśpiewała podczas spotkania z Elżbietą, jest utkany z fragmentów Pisma Świętego.
 
W Biblii mamy też trzy proroctwa mesjańskie, w których obecna jest Matka Mesjasza. W Księdze Rodzaju 3,15 tekst opisujący czas po upadku pierwszych rodziców w Edenie, zapowiadający przyjście Niewiasty, której potomek zmiażdży głowę węża. W Księdze Izajasza 7,14 mamy zapowiedź o Pannie, dziewicy, która pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel, czyli „Bóg z nami”. Tekst z Księgi Micheasza 5,2 mówi o kobiecie mającej porodzić w miasteczku Betlejem.
 
Być może Maryja znała te zapowiedzi, odnajdywała się w tych tekstach, być może próbowała zmierzyć się z tym słowem Boga. Sama odpowiedź: „Niech mi się stanie według słowa twego” ukazuje głębokie posłuszeństwo Maryi wobec Bożego słowa. Ona jest dla nas wzorem wsłuchiwania się w nie i odpowiadania na nie.
 
Jakie zapowiedzi związane z narodzeniem Chrystusa były znane przed dwoma tysiącami lat?
 
Od powrotu Izraela z wygnania babilońskiego, czyli od VI w., jak wskazuje Księga Ezdrasza, a zwłaszcza Nehemiasza, rozpoczyna się obok kultu ofiarnego druga forma religijności – liturgia synagogalna. Wiązała się ona z przekazywanym wcześniej słowem Bożym, które zostało potem spisane, było odczytywane i celebrowane. Dochodziło też do prób interpretacji tego słowa. Z ogromnej czci dla słowa Bożego zrodziła się właśnie liturgia synagogalna, związana także z cotygodniową celebracją szabatu i świąt żydowskich, czyli realizacją całego ówczesnego kalendarza liturgicznego. Najważniejszą lekturą liturgii była – i jest do dziś – Tora, czyli Pięcioksiąg. W niektóre święta i niektóre szabaty jako swoisty komentarz do Tory dodaje się czytanie z Ksiąg Prorockich, czyli haftarę, co po hebrajsku znaczy „dokończenie”. Teksty z proroków miały interpretować Torę, i to w kluczu mesjańskim. Dokładnie nie wiemy, które teksty proroków były czytane, bo nie mamy świadectw z czasów Jezusa. Z Ewangelii św. Łukasza wiemy, że kiedy Jezus przychodzi do Nazaretu, czyta taką haftarę: tekst z Księgi Izajasza w rodzinnej synagodze.
 
Wiadomo, że kobiety nie miały obowiązku uczestniczyć w nabożeństwach synagogalnych, ale mogły. Było dla nich przewidziane miejsce z boku. Maryja mogła być taką pobożną kobietą, która już od najmłodszych lat, czując ogromną tęsknotę za Bogiem, przychodziła do synagogi i słuchała Jego słowa.
 
To znaczy, że Maryja mogła wiedzieć o Betlejem jako miejscu narodzin Jezusa, kiedy brzemienna wyruszała z Józefem z Nazaretu na spis ludności?
 
Na pewno musiała o tym myśleć. Judaizm był wtedy bardzo zróżnicowany, mówiono w odniesieniu do Jezusa o Mesjaszu – Proroku, Mesjaszu – Kapłanie, ale najczęstszym odniesieniem było określenie Mesjasz – nowy Dawid. Maryja wiedziała, że Jej małżonek Józef pochodzi z rodu Dawida, a Jej Dziecko, uznane przez Józefa za syna, będzie przynależało do rodu Dawida. Skoro Józef z Maryją idą zapisać się w Betlejem, to znaczy, że prawdopodobnie mieszkali tam członkowie rodziny Józefa. Być może na ich gościnę Józef z Maryją liczyli. Mała osada Betlejem nie jest miejscem przypadkowym w historii zbawienia. Spis ludności i inne wydarzenia tamtego czasu są zsynchronizowane z Bożym planem. Ewangelista Łukasz szkicuje obraz ludzi tamtych czasów, żyjących w imperium rzymskim, poddanych jego przygniatającej władzy. Bóg wpisuje w tę sytuację swój plan i przeprowadza go do końca. Okazuje, że On jest absolutnym władcą świata.
 
Jak to się stało, że Adwent w Kościele został tak mocno osadzony na postaci Maryi?
 
Maryja jest dla wszystkich wzorem człowieka, który z całą otwartością, w sposób pełny i doskonały przyjmuje Boga. Boga, który przychodzi, bo chce wejść w nasze życie, który staje się człowiekiem i pragnie nas odkupić. Maryja sama jest pierwowzorem człowieka odkupionego, bo przecież Jej niepokalane poczęcie to pełne przyjęcie rzeczywistości zbawienia w Jej życiu. I dlatego, przygotowując się jako chrześcijanie do przeżywania tej ogromnej tajemnicy obecności Boga wśród nas, wpatrujemy się w Maryję jako wzór człowieka, który Boga przyjął do swojego życia. Ona uczy cały Kościół pełnego doskonałego otwarcia się na Boże słowo.
 
Maryja jest wzorem człowieka, który Boga przyjął do swojego życia.
Na tym polega wiara człowieka nawiązującego
relację z Panem Bogiem – że musi on zaufać.
 
Maryja pokazuje, w jaki sposób człowiek wierzący ma przyjąć Chrystusa w swoim życiu, jak usłyszeć słowo Boga, jak na nie odpowiedzieć, jak Bogu zaufać. My, podejmując drogę Adwentu, mamy wpatrywać się w Maryję, aby coraz bardziej upodabniać się do Niej i czynić tak jak Ona od momentu przyjęcia słowa Bożego. Upodobnić się do Niej przez odpowiedź, rozważanie, odczytywanie rzeczywistości, która w nas się dokonuje, przez podejście do różnych trudności, których doświadczamy, aż do momentu, kiedy Jezus narodzi się również w naszym życiu. Wtedy doświadczymy Boga, który jest obecny i który działa.
 
Jak zorganizować sobie czas Adwentu, by przeżywać oczekiwanie na Jezusa na wzór Maryi?
 
Maryja usłyszała głos Boga, który przyszedł do Niej przez posłańca Anioła Gabriela i zaprosił Ją do udziału w wielkiej misji zbawienia. Dlatego mamy w Adwencie w sposób szczególny zwracać uwagę na słuchanie słowa Bożego. Stąd właśnie uroczyste liturgie, roraty. Jesteśmy zaproszeni, aby w Eucharystii uczestniczyć częściej, bardziej aktywnie, żeby bardziej w tym czasie zaprzyjaźnić się ze słowem Bożym. Chodzi o to, by Adwent zachęcił nas do trwałej więzi ze słowem Bożym. Jest to zaproszenie do poświęcenia czasu na wsłuchiwanie się w to, co Bóg mówi w zapowiedziach mesjańskich, bo jest ich mnóstwo w pierwszych czytaniach adwentowych w trakcie liturgii. Patrzymy na postaci bohaterów adwentowych, którzy tak bardzo czekali i tęsknili, żeby Bóg przyszedł i zainterweniował. I w nas ma się też obudzić ta tęsknota. To także zaproszenie do osobistej refleksji, żeby w ciągu dnia zatrzymać się i zadać sobie pytanie: „W czym widzę działanie i obecność Boga w moim życiu, co Bóg mi dzisiaj, w mojej konkretnej sytuacji, zwiastuje?”. Wówczas jest to bardzo osobisty Adwent.
 
Jak rozumieć, że w Adwencie mamy raczej czuwać, niż oczekiwać?
 
Istnieją dwa wymiary Adwentu. Oczekujemy przez cztery tygodnie na moment liturgicznej celebracji narodzin Syna Bożego. Jednocześnie pierwsza niedziela Adwentu zachęca do czuwania – i to przypomina, że całe życie chrześcijanina jest nakierowane na czuwanie, czyli aktywne oczekiwanie na spotkanie z Chrystusem na końcu czasów. Dlatego każdy Adwent jest również oczekiwaniem na ostateczne spotkanie z Bogiem w życiu wiecznym. Przypomina: nie wiemy, w którym dniu Pan przyjdzie – i mamy czuwać.
 
Rozmawiała Irena Świerdzewska
Idziemy nr 50/2017
Idziemy