Miller skrytykował na łamach „Super Expressu” prezydenta Andrzeja Dudę za próbę postawienia „znaku równości między niemieckimi zbrodniami popełnianymi w Warszawie, a zbrodniami rosyjskich agresorów na Ukrainie”.
„Jedno i drugie jest poza sporem, tyle tylko, że stawianie tragedii Powstania na równi z rosyjską agresją na Ukrainie jest politycznym idiotyzmem i bezczelnym gwałtem na pamięci i prawdzie” – napisał były szef SLD.
„Dziś Ukraińcy bronią swojej wolności, ale 78 lat temu, w tłumieniu Powstania, stali u boku hitlerowców. Pułki kozackie, Ukraińcy w szeregach armii rosyjskich zdrajców RONA, „striłci” współtworzący oddziały SS Galizien, dowodzeni przez arcyzbrodniarza Dirlewangera, to była powstańcza rzeczywistość. Tego żaden Duda nie zmieni. Polityczne kupczenie męstwem i tragedią Warszawy jest haniebną, niezmazywalną plamą na tej prezydenturze” – stwierdził Miller.
W konkluzji swego wywodu były towarzysz z PZPR wyraził wiarę w to, że „państwo ukraińskie i sami Ukraińcy uporają się w końcu z demonami własnej przeszłości”. „Nikt za nich tego nie zrobi. Zwłaszcza Duda” – skonkludował Miller.
Pozostaje wyłącznie żałować, że były komunistyczny aparatczyk nawraca się na prawdę historyczną tak rzadko i tak wybiórczo.