Zamiast kontynuować relacje z PKOL, Orlen – czytamy - postawił na rozwijanie współpracy z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki (PZLA). Na mocy nowej, czteroletniej umowy koncern będzie wspierał projekty aktywizujące dzieci i młodzież oraz działania mające na celu rozwój polskiej lekkiej atletyki. Ma to być część nowej strategii sponsoringowej, która zakłada bezpośrednią współpracę ze związkami sportowymi, co ponoć ma gwarantować skuteczniejsze wykorzystanie środków na przygotowania do prestiżowych wydarzeń sportowych i kształcenie młodych talentów.

Zamieszanie wokół PKOL i jego prezesa Radosława Piesiewicza narasta od miesięcy. Minister sportu i turystyki, Sławomir Nitras, zarzucił prezesowi m.in. niejasności finansowe oraz pobieranie wysokich wynagrodzeń. Choć Piesiewicz wyjaśnił, że jego wynagrodzenie wynosi około 35 tys. zł miesięcznie, krytyka ministra wywołała napięcia, które znalazły finał w sądzie. Prezes PKOL domaga się przeprosin i zadośćuczynienia, które ma zostać przekazane na rzecz Fundacji Ewy Błaszczyk "Akogo?".

Nitras zainicjował także kontrole Najwyższej Izby Kontroli i prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego, dotyczące finansów PKOL. W latach 2022–2024 Polski Komitet Olimpijski otrzymał ponad 92 mln zł z budżetu państwa oraz ze spółek Skarbu Państwa.

Decyzja Orlenu o wycofaniu wsparcia dla PKOL wpisuje się w szerszy kontekst kuriozalnych działań obecnego rządu, który rezygnuje z inwestycji o strategicznym znaczeniu. Teraz rezygnacja ze współpracy z olimpijczykami także wygląda co najmniej niejasno, a krytyka wynagrodzenia prezesa PKOL – pretekstem. Uderzono w polskich olimpijczyków, pozostawiając ich bez wsparcia ze strony największego sponsora. Takie działania mogą budzić obawy o przyszłość polskiego sportu, zwłaszcza w obliczu rosnącej konkurencji międzynarodowej.

Warto odnotować, że w ostatnim roku PKN Orlen podjął decyzje, które wywołały dyskusje na temat ich wpływu na polską gospodarkę. Jednym z absolutnie kuriozalnych ruchów było wstrzymanie projektu Olefiny III. Zarząd Orlenu uzasadnił to znacznym przekroczeniem pierwotnych kosztów inwestycji, które miały wzrosnąć sześciokrotnie. Prezes Orlenu określił tę inwestycję jako "największą pułapkę zastawioną przez poprzedni zarząd nie tylko na Orlen, ale na całą polską gospodarkę".