Zgodnie z ustawą o referendum lokalnym, aby wniosek został rozpatrzony, musi go poprzeć co najmniej 10% mieszkańców uprawnionych do głosowania. W Częstochowie oznacza to zebranie ponad 16 tysięcy podpisów, natomiast w Zawierciu blisko 3,7 tysiąca. Delegatura Krajowego Biura Wyborczego w Częstochowie wyznaczyła termin na zebranie podpisów do 18 października, a w przypadku Zawiercia – do 10 września.

To jednak dopiero pierwszy etap. Aby wyniki referendum były ważne, do urn musi pójść co najmniej 3/5 liczby wyborców uczestniczących w poprzednich wyborach samorządowych. Oznacza to, że w Częstochowie wymagana frekwencja to ponad 46,6 tys. głosów, a w Zawierciu – ponad 9,4 tysiąca.

W Częstochowie celem inicjatywy referendalnej jest odwołanie Krzysztofa Matyjaszczyka z Nowej Lewicy, który rządzi miastem od 2010 roku. To doświadczony samorządowiec i były poseł, obecnie zasiadający w Europejskim Komitecie Regionów. Jego długie urzędowanie, choć stabilne, spotyka się z krytyką części mieszkańców, którzy zarzucają władzom stagnację i niewystarczające reagowanie na lokalne problemy.

W Zawierciu natomiast zbierane są podpisy za odwołaniem Anny Nemś z Platformy Obywatelskiej, która objęła urząd prezydenta miasta w 2024 roku. Wcześniej była posłanką oraz wiceministrem gospodarki. Jej przeciwnicy wskazują, że decyzje podejmowane od początku kadencji nie spełniły oczekiwań mieszkańców.

Polityczne emocje w regionie podsyca niedawny przykład Zabrza, gdzie w referendum odwołano Agnieszkę Rupniewską po zaledwie roku sprawowania urzędu. W przedterminowych wyborach mieszkańcy wybrali nowego prezydenta – Kamila Żbikowskiego. To wydarzenie stało się impulsem dla inicjatyw w Częstochowie i Zawierciu, pokazując, że mobilizacja społeczna może doprowadzić do realnej zmiany.

Historia Śląska zna już podobne sytuacje. W 2009 roku w referendum mieszkańcy odwołali prezydenta Częstochowy Tadeusza Wronę, a w 2012 roku – prezydenta Bytomia Piotra Koja wraz z całą radą miejską. Nie zawsze jednak takie próby kończyły się sukcesem – w Gliwicach (2009), Rudzie Śląskiej (2012) i Bytomiu (2017) referenda były nieważne z powodu zbyt niskiej frekwencji.

Obecne inicjatywy referendalne mają wymiar wykraczający poza lokalną politykę. Zarówno Matyjaszczyk, jak i Nemś są kojarzeni z partiami koalicji rządzącej – Nową Lewicą i Platformą Obywatelską. Ich ewentualne odwołanie mogłoby być odczytywane nie tylko jako wyraz niezadowolenia mieszkańców, ale również jako polityczny sygnał ostrzegawczy wobec całego rządu Donalda Tuska.