Jak stwierdził: "Dwa lata w polityce to po prostu epoka. Uważam, że nasza koalicja powinna zapracować na kolejną kadencję, a jeżeli zabraknie nam głosów, trzeba rozmawiać z liberalną częścią Konfederacji. To świadczy o szerokim spojrzeniu na możliwe scenariusze polityczne”.

Na wpis Zgorzelskiego niemal natychmiast odpowiedział oficjalny profil Konfederacji, ironicznie pisząc: „Nie chcemy nic z Avonu”. Jeszcze ostrzej zareagował poseł Konfederacji Witold Tumanowicz, który wytknął Zgorzelskiemu wcześniejsze słowa z RMF FM, gdzie ten określał PiS i Konfederację jako ugrupowania mające „demokrację w głębokim poważaniu”.

Sugestia Zgorzelskiego sprowokowała polityków różnych opcji.

Anna Maria Żukowska (Lewica) ironizowała: „Kiedyś szli z Kukizem, to w sumie mogą i z Konfederacją. Tylko czy ta będzie chciała?”.

Mateusz Merta (Razem) ostrzegał wyborców: „Możecie głosować na ludzi Kaczyńskiego, możecie głosować na ludzi Tuska. W każdym wypadku zagłosujecie na rządy Konfederacji – faktyczne lub programowe. Możemy stawić im opór”.

Paweł Szrot (PiS) z kolei odwołał się do historii, porównując ewentualny sojusz PSL z Konfederacją do układu Chjeno-Piasta z okresu międzywojennego. Jego zdaniem, sprzyja temu także obecna polityka unijna: „Komisja Europejska wygaszając Wspólną Politykę Rolną, pomaga w historycznym zwrocie sojuszów”.

Dyskusję uzupełnił poseł PiS Krzysztof Ciecióra, przewidując, że wybory parlamentarne odbędą się „wczesną wiosną 2026 roku”.

Wpis Zgorzelskiego niewątpliwie ujawnia napięcie wewnątrz obozu władzy i niepewność dotyczącą powyborczych układów. Polityczne deklaracje z jednej strony wskazują na gotowość do rozmów „ponad podziałami”, z drugiej – wzmacniają oskarżenia o koniunkturalizm i brak spójności programowej. Warto zauważyć, że PSL, którego notowania w sondażach balansują na granicy progu, w ewentualnych rozmowach z Konfederacją widzi być może szansę na polityczne przetrwanie, jak poprzednio z Kukizem’15 i Polską 2050.