- To było minutę po naszej relacji. Próbowaliśmy chować sprzęt, kamerę, statyw, nagle pojawiło się dwóch mężczyzn na skuterze – mówi Bartosz Łyżwiński.
Jak dodał dziennikarz, napastnicy byli zamaskowani, „jak wszyscy w tych dzielnicach gdy zbliża się wieczór”, a w kierunku samochodu Telewizji Polskiej poleciały kamienie.
- Próbowali nam ten sprzęt wyrwać, wywiązała się kilkunastosekundowa szarpanina. Nie udało im się tego zrobić, to uciekli, ale ponieważ bardzo szybko się komunikują, więc po kilku minutach, gdy wsiadaliśmy już do samochodu razem ze sprzętem, zostaliśmy znowu zaatakowani. Poleciały kamienie, próbowano rzucić się na ten samochód, abyśmy nie mogli odjechać – opowiada dalej Łyżwiński.
Redaktor poprosił o komentarz także Polkę, z którą przeprowadzał wcześniej wywiad na żywo, a która była świadkiem całego zajścia. To Małgorzata Ruszała, która na stałe mieszka w Paryżu.
- Nie spodziewałam się, że po tylu dniach będę świadkiem takiej zamieszki. Szczerze powiedziawszy jestem w szoku – powiedziała pani Małgorzata, dodając, że jedną z agresorek była 13–14-letnia dziewczyna.
- W tych dzielnicach nie rządzi prawo, nie rządzi policja, która jest kilka kilometrów stąd, ale rządzą bandyci, grupy migrantów – podsumował Bartosz Łyżwiński, odnosząc się do wtorkowych jałowych zapewnień prezydenta Francji Emmanuela Macrona, że „szczyt zamieszek już minął”.