Tytuł mówi sam za siebie. Bartłomiej Sienkiewicz to równy gość i nic złego nie zrobił. Nie zdziwiło mnie to, bo pamiętam tekst mec. A. Kappesa w „Rzeczpospolitej”, w którym sformułowano tezę zawartą w tytule: „z przywracaniem praworządności nie można czekać na zmianę prezydenta”.   W skrócie, chodziło o to, że, skoro generalnie w Polsce jest ogólny chaos i bezprawie, bo pisowscy nominaci obsadzili urzędy i organy (np. Prezydent), to należy się generalnie prawem nie przejmować. Zmiany prawa w drodze ustaw to zbyt długo i trzeba szybko i natychmiast (sic!).   W artykule sformułowano koncepcję „sprawiedliwości tranzycyjnej” (sprawiedliwości okresu przejściowego).  

Oddaję głos Autorowi:  

„Koncepcja ta zakłada, że po odsunięciu od władzy autorytarnego reżimu, naruszającego fundamenty praworządności i lekceważącego prawa i wolności obywatelskie, oprócz koniecznych w takiej sytuacji rozliczeń (odpowiedzialność karna i konstytucyjna funkcjonariuszy ancien régime), należy na nowo ułożyć kompetencje i obsadę personalną kluczowych organów państwa (sądy…), niekoniecznie przestrzegając regulacji prawnych uchwalonych przez odchodzący reżim, zabezpieczających go instytucjonalnie, gdy te są sprzeczne z konstytucją”. 

Co ciekawe, w kwestii przejęcia TVP autor pisał, że należy zrobić dokładnie to, co właśnie wprowadził w życie Bartłomiej Sienkiewicz, czyli odwołać sobie 1-osobowo zarząd i radę nadzorczą.  

Cytat: „A o tym, czy w tej sytuacji ważniejszy jest kodeks spółek handlowych, czy sprzeczna z konstytucją ustawa o Radzie Mediów Narodowych, niech rozstrzygnie sąd. O taką właśnie metodę chodzi”.  

No dobrze, co zatem wynika z wywiadu w OKO.press, którym zachwyca się chociażby Dominka Wielowieyska?   Otóż Panowie Profesorowie twierdzą, że ustawa z 2016 r. o RMN (która nie była badana przez TK i cały czas obowiązuje), a która przewiduje w art. 2 ust. 1 wyłączną kompetencję do powoływania i odwoływania członków spółek medialnych, „nie jest prawem”, bo jest objęta „wtórną niekonstytucyjnością”.   O co chodzi?   W skrócie o sytuację, w której TK orzekł, że jakiś przepis jest niekonstytucyjny, a następnie ustawodawca ponownie uchwala taki sam przepis wbrew orzeczeniu TK.

I to jest nieporozumienie.  

1) TK wyrokiem z 13.12.2016 r. sygn. K 13/16 rozpoznawał m. in. na wniosek Adama Bodnara zmiany w ustawie o radiofonii i telewizji, które powierzyły ministrowi ds. skarbu państwa wyłączne uprawnienie do powoływania i odwoływania członków rad nadzorczych i zarządów spółek medialnych. TK pod przewodnictwem prof. A. Rzeplińskiego zmasakrował ten pomysł uznając, że pozbawia on jakiegokolwiek wpływu KRRiT oraz upolitycznia media. Ja tylko przypomnę, że dokładnie ten sam mechanizm, który TK uznał za niekonstytucyjny, zastosował właśnie „obrońca praworządności” Bartłomiej Sienkiewicz.

2) Nieporozumieniem jest sugestia, że TK w 2016 r. oceniał przepisy ustawy o RMN (tych nie oceniał, bo nie były zaskarżone), albo w tej kwestii się wypowiadał. Wprost TK o tym w uzasadnieniu pisze! Ale najlepsze jest to, że sam TK w stwierdził, że przepisy ustawy o RMN obowiązują i tylko Rada jest uprawniona do zmian w organach spółek medialnych:  

„Z chwilą wejścia w życie ustawy o RMN, powoływanie osób do pełnienia wymienionych funkcji odbywa się z udziałem Rady Mediów Narodowych. Organ ten jest uprawniony do powoływania członków zarządu oraz rad nadzorczych spółek publicznej radiofonii i telewizji oraz wyrażania zgody na powołanie dyrektora terenowego oddziału takiej spółki”.

Adw. dr Bartosz Lewandowski – rektor Collegium Intermarium