W czasie rozprawy dot. wyborów prezydenckich sędzia Maria Szczepaniec odpowiedziała na narrację ministra Adama Bodnara, który podważał status sędziów orzekających w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego.

- „W wyborach do Sejmu i Senat uzyskał pan mandat senatora. Przypomnę, że ważność tamtych wyborów stwierdzała nasza izba. W związku z tym mam do pana pytanie, czy czuje się pan wadliwie wybranych senatorem? Neosenatorem? Wówczas pan nie protestował”

- zauważyła.

Teraz portal Niezależna.pl donosi, że sędzia Szczepaniec była przez cztery godziny przesłuchiwana przez prokuraturę w ramach postępowania związanego z rzekomym podszywaniem się pod sędziego SN.

- „To były cztery godziny brutalnych, opresyjnych ataków. (…) Nie umożliwiono mi swobodnego wypowiedzenia się, o którym stanowi art. 171 Kodeksu postępowania karnego, a moje odpowiedzi były notorycznie komentowane przez panią prokurator”

- powiedziała w rozmowie z portalem sama sędzia.

- „Odbieram to jako formę represji. Odwetu za słowa, które wypowiedziałem do ministra Bodnara podczas jawnego posiedzenia ws. ważności wyborów”

- dodała.