Nie milkną echa po ogłoszeniu listu pasterskiego metropolity łódzkiego kard. Grzegorza Rysia, w którym odniósł się on do dyskusji na temat nielegalnych imigrantów. Hierarcha stwierdził m.in., że zgodnie z nauką Kościoła „KAŻDY CZŁOWIEK ma prawo wybrać sobie miejsce do życia; i ma prawo w tym miejscu być uszanowanym w swoich przekonaniach, kulturze, języku i wierze”. Wezwał też do „nawrócenia języka” w kontekście dyskusji na temat przyjmowania nielegalnych imigrantów.

- „Proszę, jeśli decydujecie się uczestniczyć w dyskusjach - a już zwłaszcza publicznych - na temat właściwej relacji do uchodźców i migrantów - to chciejcie to czynić w głębokim zjednoczeniu z rzeczywistą nauką Chrystusa i Kościoła. Jeśli zaś nie - to proszę: miejcie odwagę przynajmniej w takich wpadkach zamilknąć i nie dokładać ognia do tak rozpalonej rzeczywistości”

- zaapelował do wiernych.

Na łamach portalu PCh24.pl list purpurata skomentował red. Paweł Chmielewski, który przyznał, że przy lekturze listu towarzyszył mu smutek powodowany faktem, że „pasterz przestaje odróżniać rzeczywistość od fikcji i przyjmuje za prawdę ideologiczne narracje”. Dziennikarz zaznacza, że kardynał „słusznie wezwał do odrzucenia nienawiści”.

- „Jako katolicy mamy zobowiązanie w pierwszej kolejności wobec Jezusa Chrystusa. Jesteśmy członkami narodu polskiego, ale w porządku duchowym najpierw jesteśmy członkami Kościoła. Dlatego ekskluzywistyczny nacjonalizm, który wspierałby interes narodowy kosztem świadomego wyrządzania zła innym narodom, jest niemożliwy do pogodzenia z naszą wiarą. Kościół katolicki począwszy od św. Pawła aż po tragiczny wiek XX zawsze potępiał różnego rodzaju etnocentryzmy albo inne ideologie zawężające spojrzenie na człowieczeństwo”

- przypomina publicysta.

Autor przyznaje, że „zwłaszcza w mediach społecznościowych – co przenosi się także na ulice – panuje atmosfera emocjonalnej niechęci czy zgoła nienawiści” wobec cudzoziemców, czemu należy się sprzeciwiać.

- „Katolik nie może zgadzać się na nienawistny język i sianie wrogości do obcych tylko dlatego, że są obcymi. To postawa grzeszna i jako taka, obrzydliwa w oczach naszego Pana, Jezusa Chrystusa”

- podkreśla.

Liberalna narracja imigracjonistyczna

W liście kard. Rysia jednak red. Chmielewski dostrzega również tezy, „które wpisują się już nie w Ewangelię, ale w liberalną narrację imigracjonistyczną”. Dziennikarz wskazuje na twierdzenie hierarchy, wedle którego „katolicka nauka społeczna wyraźnie stwierdza, że KAŻDY CZŁOWIEK ma prawo wybrać sobie miejsce do życia; i ma prawo w tym miejscu być uszanowanym w swoich przekonaniach, kulturze, języku i wierze”.

- „Niestety, kardynał nie wskazuje, skąd konkretnie zaczerpnął to rzekome twierdzenie katolickiej nauki społecznej. Można domniemywać, że zaczerpnął je… prosto z własnej imaginacji. Nawet tak silnie promigracyjny papież, jakim był Franciszek, wyraźnie wskazywał na granice przyjmowania imigrantów. W lutym tego roku Ojciec Święty napisał list do biskupów w Stanach Zjednoczonych, gdzie wzywał do obrony migrantów, ale z drugiej strony kładł nacisk na konieczność wypracowania polityki regulującej uporządkowaną i legalną migrację. Jeżeli migracja ma być „uporządkowana i legalna”, to znaczy, że to państwo przyjmujące decyduje, kto do niego wjedzie, a to z automatu przekreśla twierdzenie kardynała Rysia, jakoby „każdy człowiek miał prawo” wybrać sobie miejsce do życia i zostać tam zaakceptowany”

- zauważa.

Zwraca uwagę, że twierdzenie kard. Rysia można doprowadzić do absurdu, w którym „katolicka społeczność ma obowiązek przyjęcia grupy dżihadystów, których wiara wymaga zakazania kultu katolickiego”.

- „To obłęd – ale logicznie i konsekwentnie takie właśnie zalecenie wynika z twierdzeń kardynała. Irracjonalność wypowiedzi kardynała jest po prostu niepojęta”

- wskazuje.

Dziennikarz sprzeciwia się też instrumentalnemu wykorzystywaniu Pisma Świętego do uzasadniania politycznych tez.

- „Tymczasem kardynał Ryś sugeruje, że możemy prowadzić polską politykę wobec Putina, który stosuje imigrantów jako broń, kierując się przykładem Jezusa Chrystusa przyjętego w domu przez Martę i Marię. Jest to tak niepoważne, że – mówiąc szczerze – nawet doświadczonemu publicyście brakuje słów, by to opisać”

- pisze red. Chmielewski.

Autor zwraca uwagę, że teorie na temat świata bez granic głosi jedynie „najbardziej ekstremistyczna lewica, wroga samemu pojęciu państwa i narodu”.

- „Fakt, że takie rzeczy opowiada kardynał Kościoła katolickiego, w kraju, który w ostatnich latach szeroko otworzył granice dla milionów uchodźców wojennych z Ukrainy, zakrawa na żart albo ciężkie nieuporządkowanie”

- stwierdza.