Parlament Europejski zgodził się dziś za pociągnięcie do odpowiedzialności karnej europosłów Beaty Kempy, Patryka Jakiego, Beaty Mazurek i Tomasza Poręby. Politycy zostali oskarżeni o „mowę nienawiści” po tym, jak polubili w mediach społecznościowych spot PiS z 2018 roku, w którym krytykowano politykę migracyjną proponowaną przez Platformę Obywatelską.

Sprawę komentował w programie „W Punkt” na antenie Telewizji Republika europoseł Dominik Tarczyński.

- „W całej tej sprawie nie chodzi o nas, o europosłów PiS, tylko chodzi o was, szanowni państwo, drodzy widzowie, drodzy internauci. Oni idą po was, nie idą po nas! To, że chce się stawiać przed sądem europosłów za to, że zalajkowali coś w internecie, ma na celu stworzeniu precedensu, "efektu mrożącego”

- ocenił polityk.

- „Oni nie idą po nas, oni idą po was, aby przestraszyć, zamrozić, żeby nikt nie miał czelności w internecie zalajkować, podać czegoś, aby tak naprawdę debata publiczna była tylko jednowymiarowa”

- dodał.

Tarczyński zwrócił uwagę, że jest to sytuacja bez precedensu nie tylko w Parlamencie Europejskim, ale we wszystkich systemach prawnych.

- „Jako prawnik nie słyszałem aby ktokolwiek został postawiony w stan oskarżenia za to, że zalajkował coś w internecie. Takie rzeczy nie dzieją się chyba nawet na Białorusi!”

- zauważył.

- „Jest to sytuacja tak absurdalna, niesprawiedliwa, łamiąca podstawowe prawa, że ja czułem się zażenowany, że w ten sposób można traktować ludzi wybranych przez kilkaset tysięcy osób”

- podkreślił.