W trakcie rozmowy obaj politycy omówili możliwe rozwiązania wojny na Ukrainie, a Trump wyraził chęć dalszych rozmów w celu "szybkiego zakończenia" konfliktu. Ukraińskie władze, choć były świadome rozmowy, nie miały wpływu na jej przebieg. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy zaprzeczyło doniesieniom o wcześniejszym poinformowaniu Kijowa o telekonferencji.

Podczas kampanii prezydenckiej Trump wielokrotnie deklarował, że chce zakończyć wojnę na Ukrainie, choć nigdy nie wyjaśnił szczegółowo, jak to zrobi. W rozmowie z Putinem Trump poruszył także temat terytorialny, sugerując możliwość zachowania części zajętego przez Rosję terytorium w ramach porozumienia pokojowego.

Reakcja ukraińska była jednak ostrożna. Przedstawiciel ukraińskiego MSZ stwierdził, że nie mógł wyrazić swojej opinii na temat tego, co się wydarzyło przez jej odbyciem.

W kontekście Krymu, doradca Trumpa, Bryan Lanza, w rozmowie z BBC stwierdził, że celem USA nie jest odzyskanie Krymu, który – jego zdaniem – już "nie istnieje" jako część Ukrainy. Zamiast tego, administracja Trumpa koncentruje się na osiągnięciu pokoju na Ukrainie, niezależnie od statusu terytoriów okupowanych przez Rosję.

Lanza zasugerował też, że jeżeli prezydent Zełenski postawi warunek odzyskania Krymu przed rozpoczęciem negocjacji pokojowych, może to skomplikować rozmowy. W ocenie doradcy Trumpa, ukraiński lider musi przyjąć "realistyczną wizję pokoju", jeśli chce osiągnąć jakiekolwiek postępy w rozmowach z Rosją.