Świat Brauna, świat Putina
Grzegorz Braun zebrał ponad 100 tysięcy podpisów poparcia dla swojej kandydatury. Oznacza to, że będzie teraz oficjalnym kandydatem na prezydenta Polski. Przypominamy wobec tego poglądy reżysera, które – dziwnym trafem? – świetnie wpisują się w obraz świata kreowany przez propagandę Kremla. W obrazie tym Polska jest li tylko narzędziem w rękach Białego Domu, kierowanego z kolei przez Tel Awiw. Żydzi, świadomi otaczającego ich w Izraelu arabskiego zagrożenia, chcą budować sobie nową przystań. Przystań ta ma powstać w Europie Środkowej, do czego potrzebne jest „ostateczne rozwiązanie kwestii polskiej”. I to właśnie gwoli zadowolenia Żydów perfidne Stany Zjednoczone nakręcają wojnę ukraińską. Wojnę, w którą chcą nas wepchnąć najważniejsze polskie partie, spełniając życzenia wpływowych stronnictw zagranicznych. Na domiar złego każą nam pomagać banderowskim mordercom, którzy tylko czyhają, by Polskę podpalić i pożywić się krwią naszej Ojczyzny. Taki jest świat Grzegorza Brauna, chciałoby się rzec – taki jest też świat Putina. Zbieżność przypadkowa? Spójrzmy uważniej!
Kto chce wojny ukraińskiej? Żydzi!
Na wystąpieniu w Mielcu w 2014 roku Braun „demaskował” amerykańsko-żydowski plan, którego efektem jest wojna na Ukrainie. Stwierdził, że niezwykle ważnym tłem tych wydarzeń jest „kwestia Izraela”. Braun wywodził, jak wielkim problemem jest dla państwa żydowskiego demografia. Jego zdaniem zbyt mała liczba obywateli Izraela bardzo osłabia jego pozycję na Bliskim Wschodzie; bojąc się w tym kontekście zwłaszcza Iranu, Żydzi rozpoczęli przed kilkoma laty antyirańską kampanię. Przygotowywana była wojna, w wyniku której Stany Zjednoczone miały Republikę Islamską spacyfikować. Okazało się jednak, że najpierw trzeba zaatakować Syrię, tak więc w wyniku izraelskich knowań wybuchła wojna z Assadem. Ostatecznie do ataku na Iran nie doszło. Jako, że Barack Obama nie został obalony, to zdaniem Brauna amerykańskie lobby żydowskie musi mieć jeszcze jakiś plan B.
Ten plan B, jak mówił Braun z kolei w Zamościu, staje się powoli planem A. Chodzi tu o przejęcie kontroli w Europie Środkowej, co miałoby być „rekompensatą” wypłaconą przez Amerykanów izraelskim Żydom. Tak reżyser tłumaczył to w Mielcu: „Izrael potrzebuje bazy kontynentalnej. Tamtejsi generałowie i ministrowie nie mogą tolerować takiego stanu rzeczy, o którym można powiedzieć, że jest to siedzenie na bardzo wąskim parapecie, z którego mogą nas w każdej chwili zepchnąć” – stwierdził. A zatem potrzebny jest Żydom gdzieś w świecie kawałek terytorium, gdzie struktury ich państwa będą mieć swoją siedzibę. „Gdzieś trzeba umieścić tę bombę atomową i tę walizkę, gdzie jest guzik do tej bomby; gdzieś to wszystko musi być” – perorował. I choć Izrael nie wycofa się w opinii Brauna z Bliskiego Wschodu, to nowy bunkier przeznaczony dla Żydów ma znaleźć się gdzieś w Europie środkowej. „Moja hipoteza jest taka, że miejsce dla tego bunkra jest gdzieś w Europie środkowej. Myślę, że to jest jeden z kontekstów całej tej układanki ukraińskiej. Kontrakt do zrealizowania, do którego zobowiązał się Biały Dom nie został zrealizowany, imperium perskie nie zostało rozgromione, trzeba w jakiś sposób wypłacić rekompensatę za niezrealizowany kontrakt. Sadze, ze ta rekompensata jest realizowana właśnie w Europie środkowej” – powiedział. Dodał, że „Ukraina jest w moim czarnym scenariuszu tylko pierwszą kostką domina, tylko pierwszym elementem układanki”.
Żydzi przeprowadzą się do Polski?
„Moje najgłębsze przekonanie jest takie, że to jest pierwszy akt scenariusza, który się będzie rozwijał. Jeszcze rok temu było państwo, dzisiaj jest państwo rozparcelowane” – mówił o Ukrainie na niedawnym wykładzie w Zamościu. Tłumaczył następnie, że „rozparcelowanie” państwa ukraińskiego służy interesom żydowskim, które chciałyby ustanowić obszarze Europy Środkowej swoje władztwo. Braun wyjaśniał, iż nie jest to bynajmniej pomysł nowy. „Koncepcja żydowskiej autonomii w Europie środkowej miała prawo obywatelstwa na salonach politycznych i w dobie I wojny światowej, kiedy Prusacy realizowali jeszcze swoją koncepcję Mitteleuropy, i na Kongresie Wersalskim i w 20-leciu międzywojennym. Żydzi mieli aspiracje do suwerenności na tym terytorium i ten pogląd artykułowali posłowie na Sejm w Warszawie Koła Żydowskiego” – opowiadał.
By „dowieść”, że podobne plany istnieją także dzisiaj i są nawet w toku realizacji, Braun przytacza „dowody”. Jednym z nich ma być, na przykład, artykuł Seweryna Aszkenazego, który narzekał swego czasu na antysemityzm w Europie zachodniej i sugerował, że Żydzi mogliby, być może, przeprowadzić się z Zachodu do Polski właśnie, by kontynuować nasze dawne tradycje koegzystencji. Taka propozycja to jednak w oczach Brauna element żydowskiej propagandy, która ma na celu przyzwyczajenie Polaków do nowej rzeczywistości.
Braun przekonuje, że scenariusz zmian geopolitycznych w Europie nie dotyczy tylko Polski.
„Wypisuję taki tytuł tego scenariusza dla Polski w przyszłości: ‘Kondominium rosyjsko-niemieckie pod żydowskim zarządem powierniczym’. Ja używam tych słów w odniesieniu w ogóle do Europy Środkowej. Myślę, że Polacy są tu kluczowi, że Polska, ziemie polskie, są najbardziej istotne dla tego projektu, po prostu z przyczyn geopolitycznych. Polska jest w sercu Europy i w związku z tym nie da się tutaj żadnej układanki geopolitycznej układać bez ostatecznego rozwiązania kwestii polskiej, ale myślę, że dotyczy to tak samo Ukraińców, jak Rumunów, Słowaków, Węgrów, kogo tam jeszcze”.
[koniec_strony]
Zła Ameryka…
Braun kreśli też wizję polskiego osamotnienia w Europie. Twierdzi, że nie ma większej wartości liczenie na pomoc Stanów Zjednoczonych przeciwko Rosji. Waszyngton, jak uważa, „nie jest w najmniejszym stopniu zainteresowany dezintegracją Rosji. Wręcz przeciwnie, Stany Zjednoczone są zainteresowane integracją Rosji, jeśli nie jako sojusznika, to co najmniej jako solidnego partnera, w ich, Amerykanów, rozgrywce z Chińczykami”. Waszyngton chce wiec jedynie wymienić tego Putina na innego Putina. Przestrzega, by Polacy nie dali sobie wmówić, że Polska ma ruszać do boju za zapłatę w przyszłości. „Nie idźcie na tę wojnę i nie pozwólcie iść na tę wojnę politykom” – wezwał Braun. Zasugerował też, że Amerykanie tak naprawdę nie traktują Polaków poważnie. Chcą tylko poprawić pozycję negocjacyjną „w przyszłej Jałcie”. Gdyby było inaczej, to powinni nas natychmiastowo dozbroić. Skoro tego nie robią, to wygląda na to, że Polska ma jedynie „odegrać rolę karty przetargowej w ich przyszłych negocjacjach”.
… lepsza Rosja?
O samym Władimirze Putinie, Grzegorz Braun powiedział w jednym z wywiadów: „Funkcjonariusz zbrodniczej organizacji Włodzimierz Putin nie jest bohaterem mojego romansu – co, jakby się kto pytał, jasno wynika z moich filmów (np. „Defilada zwycięzców”, „Marsz wyzwolicieli”, „Transformacja – od Lenina do Putina”). Ale dostrzeganie inspiratorów wojny ukraińskiej tylko na Kremlu - to dowód poważnej wady wzroku. Kto przekonuje dziś Polaków, że tylko Rosja zagraża wolności narodów w naszej części świata – ten jest albo nie dość bystry, albo nie dość szczery." (wywiad: Grzegorz Braun dla KSD: Dostrzeganie inspiratorów wojny ukraińskiej tylko na Kremlu - to dowód poważnej wady wzroku, maj 2014).
Plan likwidacji polskiej suwerenności już w toku
Przytoczył następnie opinię Benjamina Barbera, byłego doradcę Billa Clintona, który sądzi, iż państwa suwerenne i narodowe są już przeszłością, zaś przyszłością jest koncentracja władzy wokół dużych miast. Barber uważa, że obecnie nie ma dziś żadnej realnej władzy nad światem i konieczne jest przekazanie je w ręce miast właśnie. Zdaniem Brauna taki scenariusz jest już realizowany na Ukrainie, gdzie prezydent „Poroszenko vel Waltzman” właściwie „nie wiadomo nad jakim panuje terytorium”, a istotna władza spoczywa w rękach oligarchów. Braun twierdzi, że to samo czeka Polskę i podaje przykład Wrocławia, na którego urzędzie marszałkowskim „powiewa flaga żółta z orłem czarnym”. Według Brauna jest to swoisty symbol na to, że Wrocław przechodzi de facto, choć nie de iure, pod władzę niemiecką.
Jak zdaniem reżysera zapobiec realizacji takiego scenariusza? W ciągu najbliższych pięciu lat „nie dać się wkręcić w wojnę, nie pójść na wojnę, nie dopuścić do tego, żeby młodzież, która ujawnia swój niepoprawny patriotyzm (…) została wysłana na jakąś wojnę. Nie dopuścić do tego, żeby z tego państwa, które już jest atrapą, do końca spuszczono powietrze.
„Moskiewski” realizm. Polskie powstania dziełem Kremla
Grzegorz Braun rozpoczął od krytyki polskiej tradycji powstańczej, która, jak starał się dowieść, była inspirowana przez „antypolskie spiski”. Reżyser wyraził opinię, w myśl której polscy powstańcy byli li tylko pionkami na szachownicy w cudzej rozgrywce, a obce mocarstwa wprost zagrzewały do podobnych kroków. Miały w tym swój cel: tym mocniejsze uderzenie w Polaków. Ten „przykład” zagranicznego wpływu na wydarzenia z polskiej historii miał w zamyśle Brauna pokazać, że mówienie o „spiskowej teorii dziejów” nie zawsze jest bez sensu, bo spiski, owszem, istnieją.
[koniec_strony]
PiS nieudolne, pcha nas do wojny
Skoro już dawno to Moskwa zagrzewała nas do walki, by potem tym bardziej nas przydusić, to musi być tak i tym razem. W ocenie Brauna obie duże polskie partie polityczne pchają nas de facto do wojny, co będzie oznaczać realizację tragicznego dla Polski planu. Oznacza to w praktyce, oczywiście, że nie należy popierać rządów ani Platformy Obywatelskiej, ani Prawa i Sprawiedliwości. Trzeba po prostu w ogóle odrzucić demokrację. „Nie pokładam wielkiej nadziei w tych, którzy sądzą, że politykę polską należy prowadzić kuluarowo, gabinetowo, demokratycznie. Nie sądzę, żeby sprawa polska miała znaleźć swoje pomyślne rozwiązanie na ścieżce demokratycznej – a gdyby nawet nastąpił jakiś błąd w systemie, gdyby znowu, na moment, patrioci tu mieli dojść do władzy, to nie utrzymają niepodległości Polski, jeśli będą dalej hołdować demokratycznym frazesom” – mówił Grzegorz Braun w „Wolnych Głosach” na antenie Telewizji Republika.
Zdaniem Brauna obie duże polskie partie mają powody do wejścia w wojnę. W przypadku PO była to między innymi dobra okazja do ukrycia różnych afer. Z kolei w Prawie i Sprawiedliwości w ocenie reżysera „wierzą w to, jak wierzył śp. prezydent Kaczyński, że zyskując pozycję ugruntowaną pozycję najlepszego alianta alias agenta amerykańskiego w Europie zyskamy punkt oparcia do budowy niepodległego państwa Polskiego, że ponieważ jesteśmy we wrogim otoczeniu, w związku z tym musimy mieć jakiś lewar, na którym oprzemy konstrukcję państwową” – przekonywał Braun na wystąpieniu w Mielcu we wrześniu ubiegłego roku.
Banderowcy już idą z pochodniami
Braun wzywa też do jednoznacznie chłodnej wobec Ukrainy postawy. Bo na całej wojnie ukraińskiej najgorzej może w jego opinii wyjść właśnie Polska. To w dużej mierze efekt zagrożenia banderowcami. W Mielcu Braun twierdził, że zacięcie ukraińskich patriotów jest „nierzadko szowinistyczne”. Istnieją u naszych sąsiadów ruchy, których tradycję stanowi „mordowanie Polaków i Żydów”. Według Brauna wszystko to świetnie pasuje do „następnego aktu scenariusza” w kwestii Europy środkowej. Otóż ukraiński szowinizm i „niedorżnięty polski patriotyzm” mogą zostać „przekierowane” na siebie. To zaś oznacza, że Polska może wejść w wojnę ukraińskim pod hasłem „operacji pokojowej ratowania Zadnieprza”, a wyjść „z nową wojną, nie o Lwów, tylko tym razem o Przemyśl”.
Pełnomocnik wyborczy, „politruk” Rafał Mossakowski
Jednym ze sztabowców Grzegorza Brauna jest Rafał Mossakowski, szef Centrum Edukacji Powiśle, człowiek powiązany z Ruchem Narodowym, Obozem Narodowo-Radykalnym czy serwisem prawy.pl. CEP to inicjatywa, która przedstawia się jako „patriotyczna”. I rzeczywiście, na pierwszy rzut oka, taka się jawi. Organizuje wykłady czy pogadanki na temat polskiej historii, polityki historycznej, rozmaitych rzeczywistych wyzwań, jakie Polskę czekają, walczy z komunistycznymi kłamstwami.
Jednak obok tego CEP systematycznie krzewi też iście kremlowską propagandę, bijąc w Ukrainę, Żydów i Stany Zjednoczone. I tak organizowane są (październik 2014) manifestacje, które na kanwie problemu banderowskiego zaostrzają polsko-ukraińskie relacje. Jeszcze w lutym ubiegłego roku, przed aneksją Krymu, CEP zapraszało na mszę świętą za ofiary rzezi wołyńskiej. CEP oskarża Stany Zjednoczone i Żydów o chęć panowania nad światem. Bardzo wymowny jest tu wpis facebookowy CEP z sierpnia 2014:
„Wahabicki islam oraz np. Al Kaida to robota Arabii Saudyjskiej a więc stojących za Rodziną Sudów - agentów Izraela, W. Brytanii i USA. Mówił o tym np. Prof. Wolniewicz. Rzeź chrześcijan dokonana rękami islamistów - ma poprzedzić panowanie Syjonistów nad światem - tak jak zorganizowane przez nich ataki na WTC, które były prowokacją (żydzi w nich nie zginęli) aby zaatakować m.in. Afganistan, Irak a później Libię, Syrię czy teraz Strefę Gazy...”. W czasie ubiegłorocznych starć między Izraelem a terrorystami palestyńskimi CEP zestawiał państwo Izrael z III Rzeszą Hitlera, protestując pod izraelską ambasadą. Centrum nieustannie walczy z Unią Europejską, łącząc ją z promocją homoseksualizmu, zwłaszcza w kontekście warszawskiej Tęczy. CEP uderza też w Unię Europejską, na przykład poprzez akcję „zwracania flagi UE do Brukseli” (kwiecień 2014).
Działalność Centrum jest też niezwykle krytyczna wobec Rosji – problem w tym, że tylko tej sowieckiej. Rosja Putina, która w jawny sposób zagraża polskiej niepodległości, to w ujęciu CEP najwyraźniej mniejsze zagrożenie niż Stany Zjednoczone, Żydzi i „banderowcy”. Dokładnie tak, jak w optyce poglądów głoszonych w ostatnich miesiącach przez Grzegorza Brauna. Ciekawe, skąd ta wybiórczość?
Tadeusz Grzesik