Dziś Judasza stawię wam przed oczy i wykażę wam, że chociaż nieszczęśliwy ten apostoł bolał w duszy nad tym, że zdradził i wydał żydom Pana Jezusa i choć płakał i wyznał swój grzech publicznie przed kapłanami żydowskimi i zwrócił im niesprawiedliwie pobrane pieniądze, a więc uczynił wszystko niby, co znamionuje żal prawdziwy, to jednak odpuszczenia grzechu swego nie dostąpił, lecz – jak to wiemy z ust samego Pana Jezusa – potępiony został na wieki. Widać z tego, że dla istoty prawdziwego żalu trzeba jeszcze czegoś do tego wszystkiego, cośmy widzieli u Magdaleny, cośmy słyszeli o Piotrze, co mówił o sobie Dawid, cośmy podziwiali u Zacheusza. Albo raczej tak: u Judasza widzimy wszystko, co czyniła dla zmazania swych grzechów Magdalena, co czynił Piotr i Dawid i Zacheusz, ale nie widzimy u niego jednej najważniejszej i zasadniczej rzeczy, która stanowi istotę żalu. Nie zwrócił się do Jezusa, nie szukał Go jak Magdalena i Zacheusz, nie wyszedł na drogę, którą przechodził Pan Jezus, nie wspomniał sobie na wielkie miłosierdzie Boskie, jak Dawid. I to go zgubiło.

Taki żal judaszowski trafia się i dziś między ludźmi. Trafia się często, częściej nawet, niżby się kto spodziewał. Trzeba nam przeto rozważyć przyczynę i skutki takiego fałszywego żalu, aby nas nie spotkało to, co stało się z Judaszem. A w tym celu przypatrzmy się bliżej temu zdrajcy i synowi czarta, jak go nazwał sam Pan Jezus.

I.

Judasz lubiał pieniądze. Zebrać jak najwięcej pieniędzy, to jego jedyne niemal marzenie i dążenie, – to namiętność, która go zaślepiła i doprowadziła aż do zdrady Pana Jezusa.

Sprzedać swojego Mistrza, wydać Go w ręce najzacieklejszych Jego wrogów, którzy od dawna sromotną śmierć Mu poprzysięgli, było niczym dla Judasza, byle tylko pieniądze za to dostał.

Obudziło się w nim sumienie dopiero wtedy, gdy ujrzał Jezusa w rękach siepaczy i dowiedział się o wyroku śmierci na Niego. Wtedy przeraził się tym, co zrobił. Żałował swego nieszczęsnego kroku i chciał naprawić swój błąd i zapobiec wykonaniu wyroku. Biegnie więc do żydów i wyznaje, mówiąc: "Zgrzeszyłem, wydając niewinną krew" (1) i żąda wypuszczenia Jezusa. A gdy oni mu odpowiedzieli: "Co nam do tego? twoja to rzecz, wrzucił srebrniki do przybytku" (2).

Okazał tu więc Judasz wszystkie omawiane przez nas przymioty żalu. Bolał w duszy, obrzydził sobie grzech swój, starał się naprawić wszystko, co zepsuł, wyznał publicznie swą wiarę, a jednak przebaczenia nie znalazł. Dlaczego? Bo brakowało w jego żalu jeszcze jednej bardzo ważnej rzeczy. Nie zwrócił się do Pana Jezusa. I na myśl mu to nawet nie przyszło, żeby Go poszukać i prosić o przebaczenie.

Nie był on złym z początku. Był od Jezusa wybrany i na urząd apostoła na równi z innymi uczniami powołany i wielką godnością i władzą kapłańską wyposażony i od innych apostołów ceniony. I gdyby tylko był chciał, mógł zostać świętym na równi z Piotrem apostołem i z Filipem i z Tomaszem i z innymi. Apostołowie święci tak go cenili i tak dalece mu ufali, że gdy Pan Jezus, widząc po udzieleniu mu Komunii św. przy ostatniej wieczerzy iż "wszedł w niego szatan", rzekł mu: "Czyń zaraz, co czynić zamierzasz", sądzili, że mu Pan Jezus kazał pewnie "zakupić, czego było potrzeba na święto, lub aby ubogim co rozdał" (3), jak nam to wyraźnie mówi Ewangelia św. Ale zbierając z polecenia swego Mistrza ofiary pieniężne, dawane przez ludzi Panu Jezusowi i apostołom na utrzymanie, tak się przywiązał do pieniędzy, że pieniądz stał się dla niego wszystkim.

 

Powiada Pismo św.: "Biada tym, którzy za pieniędzmi gonią, a każdy głupi zginie przez nie" (4). "Trudno jest tym, co w pieniądzach ufają wnijść do królestwa Bożego" (5). "Łatwiej jest wielbłądowi wynijść przez ucho igielne, niż bogaczowi wejść do królestwa Bożego" (6). "Umarł też i bogacz i pogrzebion jest w piekle" (7).

Judasz wiedział o tym, bo słyszał te słowa z ust samego Pana Jezusa, gdyż wszędzie z Nim chodził i nauki Jego od początku słuchał. Ale, "pieniądze zadusiły w nim Słowo" (8) – jak się wyraził sam Pan Jezus. Judasz stracił wiarę. Stracił wiarę nie tylko w to, co uczył Pan Jezus, ale nawet w Jego Bóstwo. Bo gdy Pan Jezus mówił np. o tym, że da ludziom Ciało Swe na pokarm, a Krew Swą za napój, a "wielu uczniów odeszło od Niego i już Mu nie towarzyszyli, a Jezus rzekł do dwunastu: czyż i wy chcecie odejść? na co Szymon Piotr odpowiedział Mu: Panie! do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa żywota wiecznego, a myśmy uwierzyli i przekonali się, żeś Ty jest Chrystus Syn Boży", – Judasz co innego myślał. On nie uznawał już wówczas Pana Jezusa za Syna Bożego i za prawdziwego Boga, o czym świadczą słowa samego Pana Jezusa, wyrzeczone po onym oświadczeniu Piotra: "Czyż Ja nie wybrałem dwunastu? jednakże jeden z was jest szatanem". – Św. Jan, który nam całe to zdarzenie opowiada, pisze, że Pan Jezus, "miał wówczas na myśli Judasza" (9).

Tak! Judasz dla pieniędzy stracił wiarę. I to było powodem, że ani myślał o przeproszeniu Pana Jezusa za swój grzech i wcale do Pana Jezusa nie zwrócił się o odpuszczenie swego grzechu. Lecz "odszedł i powiesił się" (10).

Był świadkiem, jak Pan Jezus przyjął Magdalenę, jak powietrzem za karę za grzechy porażonemu rzekł: "odpuszczają się tobie grzechy twoje", – jak rzekł ten dobry Jezus do niewiasty, na cudzołóstwie schwytanej i do Niego przyprowadzonej: "nikt cię nie potępił? i Ja cię nie potępiam – idź w pokoju i nie grzesz więcej", – był prawdopodobnie z Jezusem w domu Zacheusza i słyszał, jak Jezus mówił, iż "dziś stało się zbawienie temu domowi", – słyszał przypowieści o synu marnotrawnym i jego ojcu miłosiernym i o dobrym pasterzu, który odnalazłszy zgubioną owieczkę, nie łajał jej, ani fukał, ani bił, ale wziął na ramiona swoje i tulił ją do swego serca i słyszał jak Pan Jezus mówił na zakończenie tych przypowieści, że tak jak ów ojciec ewangeliczny, uczyni też i Ojciec niebieski każdemu grzesznikowi, który się do Niego nawraca i że w niebie radość będzie z nawrócenia jednego grzesznika większa, niż u pasterza, który znalazł zagubioną owieczkę, – ale na Judasza nie czyniły te zdarzenia i słowa Pana Jezusa żadnego wrażenia. On nie wierzył w Bóstwo i w miłosierdzie Pana Jezusa. Dlatego też i nie poszedł do Niego po grzechu, choć go sumienie bardzo gryzło, lecz "odszedł i powiesił się".

II.

O! widzicie i rozumiecie to już chyba dobrze wszyscy, najmilsi, że żal, który nie prowadzi do stóp Jezusa i konfesjonału, to żaden żal, to żal bez żadnej wartości.

Choćbyście sobie włosy rwali z głowy i twarz rozdzierali i morze łez wylewali, nic wam to nie pomoże, jeśli nie zwrócicie się do Boga i Jego o miłosierdzie i przebaczenie u stóp konfesjonału i kapłana błagać nie będziecie.

Bóg został obrażony i Bóg tylko przebaczyć nam może! Boga znieważyliśmy grzechami, więc Bogu zadośćuczynienie winniśmy!

Grzechy tylko Bóg człowiekowi odpuścić może! Prawda, że przez grzechy ponosimy i ziemskie straty. Pijaństwo i rozpusta rujnują zdrowie i różne choroby sprowadzają na człowieka, – kradzież i kłamstwo odbierają nam szacunek u ludzi i narażają nas na pogardę z ich strony. Ale gdy chodzi o zmazanie i odpuszczenie grzechów, tośmy nie o ziemskich stratach myśleć powinni, ale o tym i o tym przede wszystkim i o tym jedynie, żeśmy Boga obrazili, żeśmy Boski Majestat znieważyli żeśmy łaskę Bożą i prawo do nieba stracili i upaść na kolana przed tym Bogiem, który w osobie kapłana tam w konfesjonale nas czeka i prosić Go i błagać o przebaczenie winniśmy.

Jeśli kto tego nie czyni, żałuje niby za swe grzechy i uznaje, że tak a tak robić był nie powinien, ale nie idzie do spowiedzi, albo staje wreszcie u konfesjonału, ale nie myśli o Bogu i nie odczuwa pragnienia pojednania się z Bogiem, lecz od zwyczaju tylko, zimno i obojętnie wyznaje swe grzechy i dlatego jedynie, żeby nie pokazywano na niego palcem i nie zarzucano mu, że do spowiedzi nie chodzi, to pytam się, czy taki człowiek ma żal prawdziwy? – czy jego żal i spowiedź, jeśli ją z takim usposobieniem odprawia, nie jest judaszowską? – czy po takiej spowiedzi przyjęta Komunia św. nie będzie judaszowską?

A to nie należy bynajmniej do rzadkości. Jedni wcale do spowiedzi nie chodzą, drudzy odprawiają spowiedź bez myśli o Bogu. I to nawet na łożu śmierci. Zaślepieni jakąś namiętnością, jak Judasz, chciwi i żądni bogactw, zaplątani w jakieś grzeszne stosunki, zacietrzewieni w gniewie i nienawiści ku jakiejś osobie, obciążeni krzywdą ludzką, której naprawić nie chcą, w ziemi tej i w interesach doczesnych zagrzebani, nie myślą o Bogu, nie dbają o niebo, nie boją się piekła, bo wiary nie mają, albo mają jeszcze, ale uśpioną.

Czy nie ma takich i między wami? O! ma ich dużo każda wieś i każda parafia. Lękam się, że i ja mam takie nieszczęśliwe, takie zaślepione, takie oziębłe i niedbałe owieczki i takich zrozpaczonych Judaszów. Ale nie potępiam nikogo. Lecz proszę i błagam was: zwróćcie oczy i serca wasze ku Panu Jezusowi i rozważcie, co On uczynił dla waszego zbawienia i jak bardzo was miłuje. Przyszedł na ten świat w ostatnim poniżeniu i całe Swe życie w ubóstwie i w nędzy spędził na tej ziemi. Wziął grzechy nasze na Siebie i na ich zmazanie i na ich zadosyćuczynienie Boskiej Sprawiedliwości oddał się w ręce największych Swych wrogów i pozwolił się ubiczować i cierniem ukoronować i do krzyża przybić. A jako zapowiedział przez proroka: "Co było zginęło, szukać będę i co się było oderwało przywiodę, co było połamane pozwiązuję, co było chore wzmocnię" (11) – tak też i czynił. Dopuszczał do łaski Swej wszystkich grzeszników i przebaczał im za życia Swego tu na ziemi. Przebaczył Magdalenie, darował wszystko Zacheuszowi, odpuścił cudzołożnicy, zapomniał wyparcia się Go Piotrowi, łotrowi nawet na krzyżu niebo zaraz po śmierci obiecał. A co czynił, żyjąc tu na ziemi, to samo czyni teraz, będąc w niebie. W osobie kapłana, jak w osłonie opłatka w Najświętszym Sakramencie przebywa tam w konfesjonale. A po co? "A przeto czeka Pan, aby się zmiłował nad wami" (12) – powiada prorok. – "Syn człowieczy nie przyszedł dusze tracić, ale zachowywać" (13) i "szukać i zbawiać, co było zginęło" (14).

Judasz nie szukał spojrzenia jak Piotr, ani nie starał się z Nim spotkać, jak Zacheusz, ani Mu się rzucił do stóp, jak Magdalena. W pieniądzach i w majątku zaufał. Ale jakiż był jego koniec? "Odszedł i powiesił się", a dusza jego poszła do piekła, a za duszą pójdzie i ciało po wskrzeszeniu go w dzień ostateczny. I na wieki od Boga odrzucony i na wieki w mękach piekielnych żyć będzie. Aby ujść hańby przed ludźmi, odebrał sobie życie. A został pohańbiony przed Bogiem, a będzie pohańbiony przed całym światem w dzień Sądu Bożego. Wszystko dlatego, że nie zwrócił się do Pana Jezusa.

Magdalena, Piotr, Dawid, Zacheusz upokorzyli się za życia przed ludźmi, ale poszli do Jezusa i dziś świętymi są w niebie. I z wami tak będzie, gdy ratunku dla swej duszy u stóp Jezusa w osobie kapłana w konfesjonale szukać będziecie. Bo Jezus dla szczerze żałujących i nawracających się grzeszników ma tylko to jedno słowo: Ego te absolvo – Ja cię rozgrzeszam, idź w pokoju i nie grzesz więcej.

Gdy tak się rzeczy mają, któż z was będzie jeszcze odwlekał swoje nawrócenie i spowiedź? O! ja mam nadzieję, że wiedząc już z jakim żalem i z jakim usposobieniem trzeba iść do Jezusa, zawołacie wszyscy z Dawidem: "Zmiłuj się nade mną Boże wedle wielkiego miłosierdzia Twego!". Oto masz mię już u stóp Twoich, żałuję o mój Jezu za wszystkie grzechy moje i przepraszam Cię za wszystkie nieprawości moje. Wstanę i idę już do Ojca mojego, wyznam wszystko, co mi cięży na sumieniu przed kapłanem, a na przyszłość przyrzekam Ci, że wolę tysiąckroć umrzeć, aniżeli jeszcze kiedy obrazić Twój Boski, Twój najświętszy Majestat.

Na te słowa – bądźcie pewni – otworzy się wam Serce Jezusa, a z Jego ust popłyną słowa przebaczenia i miłości i niebo się wam otworzy. Amen.

Ks. Adolf Albin

Kazania O Sakramencie Pokuty. Seria pierwsza. Napisał ks. Adolf Albin (Prałat i Dziekan w Tuchowie). Tarnów 1929, ss. 152-157.

Przypisy:

(1) Mt. 27, 4.

(2) Ibid. 27, 5.

(3) Jan 13, 27-29.

(4) Ekkli 31, 7.

(5) Mk 10, 24.

(6) Ibid. 10, 25.

(7) Łk. 16, 22.

(8) Mk 4, 18.

(9) Jan 6, 67-72.

(10) Jan 13, 29.

(11) Ezech. 34, 15.

(12) Iz. 30, 18.

(13) Łk. 9, 56.

(14) Łk. 19, 10.