"Własnie wtedy jakby mi ktoś wyszeptał do ucha: "Poproś tę, którą wszyscy powiniśmy prosić". Gdy zrozumiałem sens tego duchowego przesłania - uspokoiłem się. Poczułem pewność, że nasza Licheńska Mateńka pomoże naszemu synkowi. Zaczęliśmy sie gorąci i żarliwie modlić. W Licheniu odprawiane były Msze św. o życie i zdrowie synka."
Serduszko Damianka
Cztery lata temu zostałem tatusiem kochanego i najpiękniejszego synka - Damianka. Kiedy się urodził, byliśmy z żoną najszczęśliwszymi rodzicami. Przecież mieliśmy wymarzone dziecko. Niestety, niezmącona radość trwała krótko. Po tygodniu dowiedzieliśmy się, że nasz skarb ma bardzo chore serduszko.
Zaczął się dla nas koszmar. Nasz synek pierworodny zaczął swoje życie od bólu i cierpienia. Każdego dnia nadchodziły nowe, niepokojace wieści o stanie jego zdrowia. Z dnia na dzień stawały się bardziej niepomyslne. Po dwóch miesiącach pobytu synka w szpitalu, po licznych badaniach i leczeniu lekarze powiadomili nas, że nasz Damianek nie ma szans na przeżycie. Jakby świat się dla nas w tym momencie zawalił. Przeżyliśmy tragedię i rozpacz nie do opisania.
Własnie wtedy jakby mi ktoś wyszeptał do ucha: "Poproś tę, którą wszyscy powiniśmy prosić". Gdy zrozumiałem sens tego duchowego przesłania - uspokoiłem się. Poczułem pewność, że nasza Licheńska Mateńka pomoże naszemu synkowi. Zaczęliśmy sie gorąci i żarliwie modlić. W Licheniu odprawiane były Msze św. o życie i zdrowie synka.
W niedługim czasie, po skomplikowanych badaniach, które same w sobie były zagrożeniem dla życia dziecka, ordynator oddziału zaprosiła nas na rozmowę. Z drżeniem serca spodziewaliśmy sie najgorszego, usłyszeliśmy jednak słowa: "Musieliście się państwo chyba dużo modlić, bo to prawdziwy cud." Po tych słowach wyjaśniła nam, w jaki sposób będzie przebiegać leczenie i jakie zabiegi będa przeprowadzane. Okazało się bowiem, że badania, które miały potwierdzić niecelowość dalszego, intensywnego leczenia wykazały coś przeciwnego: nastapiły zmiany w pracy serca. Otworzyły one drogę do dalszego leczenia i rehabilitacji.
Dziś nasz Damianek ma cztery latka, ubytki w jego małym serduszku same się wypełniły, organizm zaczął normalnie pracować. Po wrodzonej wadzie serca został tylko mały otworek, który ciągle się pomniejsza i nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia synka.
O Matko Boża Licheńska! Tak wielki dar nam uczyniłaś! Błagamy Cię o dalszą opiekę nad naszym Damiankiem i nad nami.
Marek O.
woj. opolskie, 2003 r.
Księga łask
Księgę łask zaczęto prowadzić prawdopodobnie na początku XX wieku. Nie jest pewne, czy zaraz po objawieniach i epidemii cholery także spisywano łaski, których doświadczali pielgrzymi. W czasie wojny zaginęła, prawdopodobnie została zniszczona przez Niemców. Sam kardynał Wyszyński zaświadczył o jej istnieniu, gdyż jako kleryk przebywał w Licheniu i wpisywał do niej zeznania wiernych. Kardynał nawiązał do tych wydarzeń podczas koronacji Cudownego Obrazu Matki Bożej Licheńskiej:
Pamiętam, że gdy byłem tutaj przed laty, dano mi jako zadanie wpisywać łaski, których doznali czciciele Maryi Licheńskiej. Na cmentarzu grzebalnym, przy kaplicy postawiono stolik, przy którym siedziałem przez kilka godzin, zapisując do księgi wszystko, co lud Boży tu przeżył i czego doznał. Była to wielka księga.
W drugiej połowie XX wieku na nowo zaczęto spisywać świadectwa doznanych łask. Wiele z nich zostało opublikowanych w serii książeczek pt.: „Z licheńskiej księgi łask”. Do roku 2010 wydano pięć części.
Bardzo prosimy, aby wszyscy, którzy doznali jakichkolwiek łask przez wstawiennictwo Matki Bożej Licheńskiej, przesłali swoje świadectwa listownie lub mailem. Można też przynieść je osobiście do kancelarii dla pielgrzymów, przy okazji swojego pobytu w Sanktuarium.
Poniżej podajemy adres do korespondencji:
ul. Klasztorna 4
62-563 Licheń Stary
e-mail: lichen@lichen.pl
inne łaski: http://www.lichen.pl/pl/240/ksiega_lask Piotr T.
Oprac.MP