Ideologia gender odrzuca uznanie, że człowiek ma wrodzoną tożsamość: wszsytko, co od tysięcy lat jest uznawane jako dary natury, a szczególnie różnice seksualne między mężczyzną i kobietą, jest niczym innym, jak konstrukcją seksualną, mentalnym więzieniem zorganizowanym przez społeczeństwo, z założenia konserwatywne, które potrzebuje sztucznych norm, żeby się umocnić.

Analizę tej ideologi w perspektywie śmierci Michaela Jacksona, Dandrieu przeprowadził we francuskim tygodniku "Valeurs Actuelles".

Teoria ta znalazła, jak pisze, wymarzone pole zastosowania przede wszystkim w sferze seksualnej. Feministki amerykańskie wymyśliły zastąpienie wyrażenia "sex" - "płeć", które według nich jest za bardzo przedmiotowe, stwierdzeniem "gender" - "rodzaj". W tym założeniu tożsamość seksualna nie jest dana, lecz można ją swobodnie wybrać, według wszelkich wariacji wymyślonych przez współczesny panseksualizm.

Homo modernus fundamentalnie jest kimś, kto odrzuca swoją naturalną tożsamość – czy jest ona etniczna , wspólnotowa, narodowa, seksualna czy inna. Tożsamości nie jest kochana jako coś, co nas zakorzenia, ale znienawidzona, jako coś, co zamyka, ogranicza i więzi.

Według Dandrieu, Jackson, Afroamerykanin, najpierw marzył by być białym. Jako dorosły stał się ofiarą syndromu Piotrusia Pana, który stworzył sobie wieczne dzieciństwo, by zrekompensować to utracone, którego rodzice nie dali mu nigdy przeżyć. "Król popu" aż do szaleństwa ucieleśniał odrzucenie naturalnej tożsamości, wolę bycia kimś, kogo możemy sami sobie wybrać. Po wielu operacjach plastycznych i eksperymentalnym leczeniu – umiera przedwcześnie. "Okupem za wyrzeczenie się samego siebie jest zawsze śmierć – ciała lub duszy" - pisze Dandrieu.

Michael Jackson zmarł w ubiegłym tygodniu w szpitalu uniwersyteckim w Los Angeles, gdzie próbowano go reanimować po nagłym zatrzymaniu krążenia. Miał 50 lat.

MaRo/Valeursactuelles

 

Ważne lektury:

/

Podobał Ci się artykuł? Wesprzyj Frondę »