Prezydent Francji Emmanuel Macron spotkał się ostatnio z przedstawicielami świata nauki, mediów i kultury. Chciał w ten sposób dowiedzieć się, jak wygląda sytuacja w Polsce.

Skorzystali z tej okazji zwolennicy układu „żeby było tak jak było”, wśród których - nie pierwszy raz w podobnej sytuacji – znaleźli się m.in. Michnik, Holland i Turski. Apelowali oni do prezydenta Francji, żeby on jego kraj ratowali w Polsce demokrację.

Holland powiedziała:

- "Nasze wypowiedzi były różne, od bardzo osobistych, niektórych dość rozpaczliwych, żeby Francja ratowała polską demokrację, przez katastroficzną wizję, którą roztoczył Krzysztof Warlikowski, po jakieś próby diagnozy sytuacji w Polsce. Mnie się wydawało, że nie ma co tworzyć książki skarg i zażaleń albo terapeutyzować się z politycznej depresji, bo nie po to, żeśmy się spotkali. Sama mówiłam o tym, co Francja mogłaby zrobić, żeby wesprzeć bitwę o praworządność w Polsce, ale też o konieczności tworzenia nowej narracji politycznej"

Według Holland, nie trzeba było przekonywać prezydenta Macrona co do tego, że w Polsce władzę sprawuje obecnie jeden człowiek i miała oczywiście na myśli prezesa PIS Jarosława Kaczyńskiego.

Holland powtarzała także za totalną opozycją wersję najpierw podaną przez rosyjski portal „Sputnik”, a następnie nagłaśnianą przez prasę niemiecką o Polexicie, podczas gdy w Polsce nikt jeszcze tej nazwy ani tej koncepcji wtedy nie słyszał.

 

mp/oko.press