Portal Fronda.pl: Sąd okręgowy w Warszawie odrzucił pozew jednego z polskich obywateli przeciwko „Die Welt” w związku z użyciem wyrażenia o „polskich obozach koncentracyjnych”. Sąd argumentował, że choć wyrażenie to narusza dobro tożsamości narodowej, to jest zbyt ogólne, by godzić w konkretną osobę.

Prof. Jan Żaryn: Może to być decyzja fatalna w skutkach. Strona, która zostanie przez Polskę kiedykolwiek oskarżona o używanie tego nieprawdziwego zbioru słów, będzie się na tę decyzję za każdym razem powoływała. Chodzi mu tu o prasowe tytułu zagraniczne, polityków, czy też jakiekolwiek osoby, które funkcjonują na całym świecie na portalach internetowych i używają tego sformułowania. Odwoływanie się do wyroku warszawskiego sądu będzie oczywistością – boję się, że zamykającą usta stronie polskiej.

Prawo i Sprawiedliwość domagało się, by używanie tego sformułowania uznać po prostu za przestępstwo ścigane z urzędu. To byłoby właściwe rozwiązanie?

Nie jestem prawnikiem, więc nie wiem, jak należałoby tu skuteczniej zadziałać. Przede wszystkim, gdy ktoś zdecydował się już na sprawdzenie polskiego sądownictwa, to powinien był się do tego być może lepiej przygotować. Polskie sądownictwo stworzyło precedens. Sędzia powinien zostać … nie chciałbym powiedzieć napiętnowany, ale uświadomiony co do skutków tego, nad czym już najprawdopodobniej nie będzie umiał nigdy zapanować.

Powszechność używania sformułowania o „polskich obozach koncentracyjnych” to triumf zafałszowanej wersji historii, która zrzuca na Polaków odpowiedzialność za niemieckie zbrodnie?

Wydaje mi się, że ten termin wpisuje się w kłamliwą wersję historii II wojny światowej. Są bardzo potężne środowiska wielkich tego świata, przede wszystkim państw takich jak Niemcy i Rosja, ale i środowiska żydowskie, które od dziesięcioleci wskazują, że naród polski, który został poddany eksterminacji przez dwa totalitaryzmy, nie ma powodu do chwały, ale do wstydu.

Jest to dla nas szczególnie niebezpieczne właśnie dzisiaj, choć było niebezpieczne i w PRL. Musimy mieć świadomość, że jeżeli państwa NATO będą zarządzane przez ludzi, którzy nie mają szacunku dla dziedzictwa narodu polskiego i dla państwa polskiego, to nigdy nie podejmą decyzji o ochronie naszych interesów. Musimy bronić naszej przeszłości, bo mamy powody do chwały i dumy. Tylko i wyłącznie szacunek do dziedzictwa i do państwa polskiego wywoła efekt w postaci ochrony naszych interesów przed ewentualnym, niespodziewanym zagrożeniem.

[koniec_strony]

A obecne władze dobrze realizują w tym kontekście politykę historyczną?

Nie. Problem dzisiejszych władz polega na tym, że konkretni ludzie, choć składa się tak, iż są z wykształcenia historykami, przejmując w 2007 i w 2010 roku władzę zdecydowali, że dziedzictwo polskie jest balastem. Balastem, który przeszkadza w tworzeniu świetlanej przyszłości dla narodu polskiego, integrującego się coraz mocniej z rzekomo anonimową Europą w ramach Unii Europejskiej. Ta strategia i ten wybór miał w sobie bardzo dużo cech utylitarnych i cynicznych. Gdy dziś te same osoby próbują odwrócić bieg własnej historii i własnych wyborów, to siłą rzeczy nie mogą być traktowane poważni, nie są wiarygodne. Dlatego nawet jeśli w przestrzeni publicznej istnieje dziś zjawisko udziału przedstawicieli państwa w najważniejszych wydarzeniach rocznicowych, to zawsze pozostają wątpliwości: czy pan prezydent, pani premier, dlatego przypominają sobie o Żołnierzach Wyklętych, że jest rok wyborczy? Czy może dlatego, że sercem czują, iż jest ich chwałą i dumą, że był Pilecki, że byli tacy ludzie, jak Witold Pilecki? Mam tu obawy i stawiam sobie takie pytania.

No właśnie, bo choć władze świętowały Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, to na muzeum im poświęcone pieniędzy już znaleźć nie mogą.

Tak, na przykład Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie znalazło pieniędzy na muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce. Na szczęście są władze lokalne, jest społeczeństwo, konkretni ludzie, którzy najprawdopodobniej doprowadzą do budowy tego muzeum. Ta sprawa to jeden z bardzo wielu dowodów na rzeczywistą postawę i poglądy osób, które nami obecnie rządzą. I obawiam się, że pod takimi rządami nie możemy czuć się bezpieczni. 

Rozmawiał Paweł Chmielewski