„Dwa lata temu koalicja pod przewodnictwem Donalda Tuska wygrała wybory dzięki młodym wyborcom, którzy masowo poszli do urn wyborczych odrzucając korupcję, wrogą wobec obcych i kobiet politykę symboliczną oraz międzynarodową izolację. Tusk i jego ministrowie zapowiedzieli rozliczenia i politykę, która miała być zupełnie inna” – uważa autor artykułu Klaus Bachmann.
Jego zdaniem za rządów Tuska trochę rzeczy się zmieniło, jak na przykład… „większy pluralizm w mediach państwowych”.
Tym niemniej zdaniem Bachmanna Tusk nie wywiązał się ze swojej obietnicy dotyczącej przywrócenia w Polsce praworządności. „Niewiele się wydarzyło w kwestii rozliczeń korupcji i łamania konstytucji oraz reform instytucjonalnych” – czytamy.
W jego ocenie powód zaniechań to nie tylko blokada ze strony prezydenta oraz „brak wiary, że wyborcy rzeczywiście pragną innej polityki” lecz także istnienie „nieoficjalnej, niepisanej konstytucji, której treści nikt dokładnie nie zna, ale którą wszyscy przestrzegają”.
Następnie Bachmann stwierdził, że liberałowie nie powinni być „bardziej ksenofobicznymi niż skrajna prawica, bardziej nacjonalistycznymi niż nacjonaliści i bardziej antyukraińskimi niż ci, którzy nienawidzą Ukrainy oraz bardziej antyniemieckim i antyeuropejskim niż PiS w ostatnich 10 latach”.
Ponadto jego zdaniem konstytucja w Polsce obowiązuje wtedy, kiedy rząd chce jej przestrzegać. Bachmann uważa, że TK sankcjonował wszystkie przypadki łamania prawa przez PiS, a rząd Tuska ignoruje wyroki, które mu nie pasują, argumentując, że „nie jest prawidłowym sądem”.
Uważa on ponadto, że w Polsce istnieje „tajna konstytucja”, istniejąca równolegle obok Konstytucji z 1997 roku. ajny kodeks zabrania stosowania przemocy wobec opozycji, chroni immunitet posłów, nawet jeśli podczas demonstracji posuwają się zbyt daleko. Do 2023 r. wyłączone ze ścigania były też finanse partii. Do kodeksu należą także wybory.
„To, że rząd łamie konstytucję, wyłącza ciała konstytucyjne i ignoruje wyroki sądów, nikogo w Polsce, podobnie jak w USA, nie skłoni do wyjścia na ulice. Ale wara od tego, co obywatele uważają za esencję demokracji – uczestnictwo w regularnych wyborach” – czytamy.
„Kodeks obowiązuje tylko elity, a nie reguluje relacji rządzących do rządzonych, a na pewno nie określa relacji z tymi, którzy są słabi, niezorganizowani lub nie mają praw wyborczych. Dlatego najbardziej brutalny konflikt między rządem a opozycją rozgrywany jest na plecach migrantów i cudzoziemców – w USA, Polsce, na Węgrzech, Turcji, Holandii czy Pakistanie” – konkluduje Bachmann.