Mariusz Paszko, portal Fronda.pl: Panie Generale, jak wygląda obecna sytuacja na Ukrainie? Z mediów docierają różne sprzeczne informacje. Jedni mówią o dalszym posuwaniu się rosyjskiego tarana, inni natomiast, że Ukraińcy powoli odbijają kolejne rejony.

Generał Roman Polko: Do niedawna tak naprawdę toczyła się jeszcze wojna na wyczerpanie, gdzie trudno było rozsądzić, która strona jest bardziej osłabiona. Jak słusznie mówił o tym były prezydent USA Joe Biden oraz wielu ekspertów i polityków także, to od wsparcia Zachodu zależało, czy Ukraina będzie w stanie walczyć i pokonać Rosję, czy też nie.

Teraz jednak odnoszę wrażenie, które już wcześniej się pojawiało, że Zachód, a może i nawet Stany Zjednoczone bardziej się obawiają się porażki Rosji, niż Ukrainy.

Dotychczas Putin był w izolacji i jego armia nie mogła zdobyć więcej niż 20% terytoriów Ukrainy. Nagle ni stąd ni zowąd z Waszyngtonu poszedł sygnał, że są gotowi na akt kapitulacji Ukrainy, mimo że prezydent Zełenski takiej kapitulacji nie chce podpisywać. Takie przekazy z pewnością osłabiają też morale samych ukraińskich żołnierzy, którzy walczą.

To z pewnością dało nowy oddech Putinowi, który rzeczywiście niedawno jeszcze mógł się czuć przegranym, tak jak pod koniec epoki zimnej wojny administracja Związku Sowieckiego. Teraz jednak okazuje się, że ktoś mu podał rękę.

Były ambasador RP w Stanach Zjednoczonych Marek Magierowski wypowiedział się na antenie RMF FM, że Putin mistrzowsko rozgrywa Stany Zjednoczone. Zgodzi się Pan z tą opinią?

Nie tyle Putin mistrzowsko rozgrywa Stany Zjednoczone, ponieważ on jest przewidywalny, co prezydent Trump wykazywał się nadzwyczajną naiwnością. Warto przy tej okazji zapytać, gdzie podziały się te wartości Zachodu, które chociażby stały u podstaw powstania Stanów Zjednoczonych – czy zostały schowane gdzieś w cieniu? Dlaczego w trakcie tych rozmów nie ma mowy o ukaraniu zbrodniarzy wojennych? Bo kto podaje rękę terroryście, bandycie, zbrodniarzowi wojennemu, na którym ciąży wyrok - człowiekowi, który łamał wszelkie porozumienia? To przecież Stany Zjednoczone gwarantowały także Memorandum Budapesztańskie, a Porozumienia Mińskie nie doszły do skutku. Otóż tak naprawdę można to było rozegrać zupełnie inaczej.

W tej chwili sytuacja jest trudna, ale trudno o to winić Putina, bo on akurat – jak już wspomniałem - był przewidywalny. Spełnia się tu raczej na własne życzenie Zachodu coś, czego obawiałem się nawet jeszcze w przededniu wojny i też wręcz głośno o tym mówiłem w jednym z wywiadów, że największą porażką Zachodu będzie pokój za wszelką cenę, w którym bandyta, terrorysta otrzyma jeszcze bonus, nagrodę i będzie mógł się ogłosić zwycięzcą.

W ostatnich dniach pomoc Ukrainie przekazały Szwecja i Finlandia. Czy inne kraje w Pana opinii też dołączą do tej listy? Jak długo Ukraina byłaby w stanie sama wytrzymać bez pomocy Zachodu?

Bez pomocy Zachodu Ukraina zapewne przegrałaby tę wojnę. Kiedy odparła pierwsze uderzenie, to dopiero wtedy kraje zachodnie - nawet takie Niemcy, które się cofnęły - zaczęły pomagać Ukrainie. Była to niestety pomoc metodą kropelkową.

Wrócę do tego, o czym powiedziałem wcześniej, że można odnieść wrażenie, że Zachód obawiał się porażki władzy kremlowskiej, bo – w ich rozumieniu - ta władza w Moskwie może i jest zła, ale jest przewidywalna. Natomiast to, co mogłoby nastąpić po niej, jest nieznane, no to lepiej utrzymywać tę obecną. Ta błędna filozofia doprowadziła w istocie do obecnej sytuacji.

Polska też oczywiście udzieliła ogromnej pomocy i to jest coś co warto cały czas podkreślać i powtarzać szczególnie tym, którzy mówią, żeby przyjąć strategię strusia, czyli każą nam wierzyć w ten mit odizolowanej wyspy, jaką ma być Polska i że będziemy się bronić tylko jak nas napadną.

Otóż w strategicznym interesie Rzeczpospolitej jest to, aby Putin został na Ukrainie powstrzymany, bo dopóki nie przekroczy linii Dniepru, to będzie musiał się zmagać z Ukrainą. Jeżeli natomiast Ukraina wpadłaby w jego ręce, to on osadziłby tam jakiś swój marionetkowy rząd i przejął nad Ukrainą kontrolę, tak jak to już zrobił z Białorusią.

W takiej sytuacji całe trudy, które w tej chwili ponosi Kijów i wszystkie działania, które są wymierzone przeciwko Ukrainie, uderzą w północno-wschodnią flankę NATO. Ja nie mówię, że to będzie otwarta konfrontacja zbrojna, ale to będą działania poniżej progu wojny, działania hybrydowe, różnego rodzaju akty dywersji, różnego rodzaju prowokacje. Stąd też naprawdę w polskim interesie narodowym jest to, żeby ta wojna nie przeszła na terytorium Rzeczpospolitej.

Jeżeli mówimy, że nie oddamy ani pięści ziemi, to musimy czynić wszystko, aby wesprzeć Ukraińców, aby tego agresora powstrzymali tak, aby tej linii Dniepru nie przekroczył.

Telewizja NBC News podała, że Władimir Putin zaproponował Donaldowi Trumpowi podzielenie się korzyściami z wydobywania ukraińskich surowców na terenach okupowanych przez Rosję. Jak należałoby to rozumieć?

Ciekawe jest to podejście prezydenta Trumpa, który wynegocjuje zgniły pokój, bo to tak wygląda, którego to pokoju w jego przekonaniu ma pilnować Europa, a on jednocześnie będzie „zabezpieczycielem” - bo to jest taka fajna nazwa. Nie „rabusiem”, tylko „zabezpieczycielem” ukraińskich metali ziem rzadkich.

Otóż to tak się nie da, nawet przy bardzo pozytywnym podejściu Europy. Zwykle te państwa, które chcą czerpać czy budować jakieś kontakty gospodarcze, chcą czerpać korzyści z odbudowy Ukrainy, to oprócz swoich firm w takiej strefie niebezpiecznej muszą zaangażować też własne siły militarne, aby chroniły te firmy, żeby te misje gospodarcze były realizowane w bezpiecznym środowisku.

Nawiązując do niektórych opinii po stronie polskiej, trudno oczekiwać, aby Polska mogła czerpać korzyści z odbudowy Ukrainy – choć z pewnością byłoby to pożądane – jeśli jednocześnie nie będzie aktywnie dbać o bezpieczeństwo w tym regionie. Polska od początku mocno wspiera Ukrainę, dlatego powinna zachować czujność w kwestii obecności wojsk zapewniających stabilność. Można to realizować poprzez udział wydzielonych sił specjalnych lub niewielkiego kontyngentu wojskowego. W kontekście trzystutysięcznej armii wysłanie tysiąca żołnierzy nie stanowiłoby nadmiernego obciążenia.
Jest jeszcze jedna kwestia, która najbardziej mnie zastanawia i wręcz zaskakuje. Niektórzy twierdzą, że rosyjska propaganda wykorzysta przeciwko Polsce samą obecność polskich wojsk. Jakby do prowadzenia działań przeciwko Polsce Rosja w ogóle potrzebowała takiego pretekstu, jak obecność polskiego kontyngentu.

Jestem obecnie w rejonie przygranicznym w pobliżu Białorusi. Przecież propaganda rosyjska cały czas mówi, że tam polscy żołnierze codziennie mordują około 30 migrantów, którzy przekraczają naszą granicę. To Rosjanom w niczym nie przeszkadza, żeby podawać półprawdy czy całkowitą nieprawdę, aby prowadzić tę wojnę informacyjną.

I ostatnie pytanie o bezpieczeństwo Polski. Czy Polska w obecnej sytuacji jest bezpieczna? Mówi się, że ten Fort Trump powstał w wielu lokalizacjach. Czy w opinii Pana Generała powstanie jedna większa lokalizacja?

Przede wszystkim, jeżeli chodzi o kwestię bezpieczeństwa, to nawet ta wojna pełnoskalowa w 2022 roku na Ukrainie pokazała, że najpierw trzeba sobie pomóc samemu.

Wcześniej w 2014 roku przez to, że Ukraina nie podjęła żadnego wysiłku i po prostu poddawała się i poddała Krym, to nie było nawet jakiejkolwiek większej reakcji międzynarodowej. Wręcz ożywiły się nawet kontakty gospodarcze i zaczęto budować Nord Stream 2.

Otóż najpierw pomagamy sobie sami i to jest realizowane. Nawet pomimo różnych głosów i rozgrywania kwestii bezpieczeństwa w sposób partyjny, armia polska uległa rozbudowie, wzmocnieniu i – co bardzo ważne - przeszła rewolucję technologiczną. To są bardzo pozytywne działania. Natomiast Polska, tak jak żaden kraj europejski, nigdy nie będzie bezpieczna sama, ponieważ jesteśmy bezpieczni siłą sojuszu.

Stąd też kluczowe jest budowanie mocnych, dobrych relacji z państwami europejskimi. Kolejnym elementem jest utrzymywanie czy też wykorzystanie tego atutu, że mamy bardzo dobre relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Mimo tego, co w tej chwili się dzieje, to jednak te wieloletnie relacje z USA są silne i warto je podtrzymywać, ponieważ wierzę w to, że po kolejnych oszustwach Putina jakieś otrzeźwienie na tę obecną administrację w Stanach Zjednoczonych też zwyczajnie przyjdzie. W tym sensie możemy powiedzieć, że jesteśmy bezpieczni.

Dzisiaj, dopóki wojska rosyjskie nie przekroczyły linii Dniepru, dopóki w Polsce jest baza w Redzikowie, gdzie mamy mocno osadzony hub, również przez Wspólnotę Międzynarodową. Także w Rzeszowie są plany rozbudowy kolejnych centrów szkoleniowych, które mają za zadanie przygotować Zachód do budowania czynnika odstraszania. Są nawet realizowane te projekty wspólnej Europejskiej Tarczy Obronnej.

Wszystkie te inicjatywy tak naprawdę umacniają nasze bezpieczeństwo. Oczywiście tu w perspektywie pięciu lat zapewne nic się nie wydarzy, ale naprawdę trzeba patrzeć na to, co jest za horyzontem i myślę, że najbliższe lata przede wszystkim trzeba wykorzystać na lepszą edukację społeczeństwa i budowę struktur obrony cywilnej, ponieważ w wielu sprawach, które już zostały zrealizowane, to ta jedna została jednak mocno zaniedbana.

Uprzejme dziękuję Panie Generale za rozmowę.