„Prokurator powiedział wprost, że byłem podsłuchiwany. Był uruchomiony podsłuch ministra konstytucyjnego. Chciałem zapytać premiera Morawieckiego, czy on o tym wiedział, że minister jego rządu był podsłuchiwany. A przecież ja z tego telefonu nie tylko prywatne, rodzinne, z żoną czy z dziećmi rozmowy prowadziłem, ale rozmawiałem również z ministrami czy właśnie z premierem. Czy on o tym wiedział? Chciałbym wiedzieć, kto polecił podsłuchiwać ministra?” – mówił w rozmowie z Goniec TV były szef resortu rolnictwa.

Zdaniem Ardanowskiego zarzuty, które chcą mu obecnie postawić bodnarowcy za to, że próbował przeprowadzić interwencję państwa za pośrednictwem Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa w obronie polskiej branży sadowniczej, mają go w zamyśle „zastraszyć i uciszyć”.

„Komu zależało na tym, aby w interesie niemieckich firm biernie przyglądać się upadkowi polskiego sadownictwa oraz na tym, by przy pomocy służb specjalnych nie dopuścić do mechanizmu interwencji państwa?” – dopytywał podczas wywiadu Jan Krzysztof Ardanowski.

Były minister rolnictwa wspominał mówił też o swoim spotkaniu z ówczesnym premierem Mateuszem Morawieckim oraz ówczesnym szefem CBA Mariuszem Kamińskim.

Jak relacjonował Ardanowski, ówczesny szef MSWiA miał go próbować zastraszać.

„Będę pamiętał do końca życia. Z grubymi słowami, których nie powtórzę: ‘Bo na ciebie, k… nic nie mamy, ale nie podskakuj k…, bo jak będzie trzeba to znajdziemy’. Nie wiem, czy to była osobista decyzja Mariusza Kamińskiego i jego ekipy z CBA czy też działał na czyjeś polecenie. Chciałbym się kiedyś dowiedzieć, co było przyczyną tych wszystkich działań” – mówił Jan Krzysztof Ardanowski.

Były poseł PiS jest przekonany, że obecne działania podejmowane wobec niego próba „skasowania” go na czym ma zdaniem Ardanowskiego zależeć obu głównym stronom sporu politycznego w Polsce.