Były minister edukacji i nauki gościł w programie „Graffiti” na antenie Polsat News, gdzie zaapelował do Polaków w związku ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi.

- „Postawmy na ludzi, którzy są w stanie zabezpieczyć państwo polskie przed wojną z ruskim”

- powiedział.

W jego przekonaniu, kontynuacja polityki Donalda Tuska i jego rządu wobec Stanów Zjednoczonych może doprowadzić do tego, że wojska Rosjan pojawią się „w ciągu kilkunastu tygodni na granicy w Dorohusku czy Hrebennem”. Wskazał, że kontynuacja zbliżenia w kwestiach bezpieczeństwa z państwami Europy, kosztem priorytetowych relacji ze Stanami Zjednoczonymi, osłabia polskie bezpieczeństwo.

-„Zaczynamy żyć w świecie, który wygląda bardzo niebezpiecznie, bo wypchnięcie Amerykanów z Polski i z Europy - a w to grają Macron, Merz i Tusk razem z nimi - oznacza uścisk niemiecko-rosyjski, a w uścisku niemiecko-rosyjskim zawsze Polska wychodziła tragicznie”

- zauważył.

Podkreślił, że od decyzji przy urnach wyborczych zależy bezpieczeństwo naszych rodzin, dzieci i wnuków.