Po pierwsze właśnie dlatego, że może z Donaldem Trumpem grać w grę pozorów. W całej tej rozgrywki rozmów rosyjsko-amerykańskich często większe znaczenie mają polityczne deklaracje, jako pewnego rodzaju sygnały wysyłane przez obydwie strony sobie nawzajem niżeli realna sytuacja na froncie. Rosja więc w ten sposób wysłała kilka sygnałów. Po pierwsze Putin wprowadził ten swój ruch jako pewnego rodzaju odpowiedź na amerykańskie sugestie, iż USA zrezygnują z rozmów, jeżeli w najbliższym czasie nie dojdzie do żadnego przełomu. Oczywiście jak na razie żadnego przełomu nie widać, ale Rosja w ten sposób bawi się z Trumpem i wabi go. Putin pokazuje Amerykanom, że być może nie warto wszystkiego rzucać, bo jeszcze jest szansa na porozumienie. Pokazuje, że amerykańskie działania jednak prowadzą do pozytywnego wyniku, który oczywiście jest w rzeczywistości tylko złudzeniem. Ale to by wskazywało, że Moskwa nadal uważa, iż opłaca się jej kontynuowanie rozmów z USA i może ona grać na czas, próbując zyskać dla siebie tak dużo w tych rozmowach, jak jest to możliwe, nie dając w zamian Amerykanom nic konkretnego. Poza podobnymi tymczasowymi zawieszeniem broni, które trwają tylko w wirtualnym świecie. 

Amerykańska administracja w zasadzie sama pomaga Rosji prowadzić tą grę. Amerykanie, wydaje się, przebywają w stanie złudzenia i oczekiwania na przełom i dopóki znajdują się w tej pozycji, wolą nie robić nic, co mogłoby drażnić Putina. Zmuszają Ukrainę do ustępstw, celowo nie sięgają do żadnych poważnych narzędzi nacisku na Rosję, głosują przeciwko osądzaniu Rosji jako agresora w G7 i ONZ. Kanał telewizyjny Fox News w Wielkanoc prezentuje online rosyjskiego Patriarchę w rosyjskiej świątyni.  W ten sposób USA bez żadnego realnego porozumienia z Rosją w sprawie pokoju na Ukrainie już teraz odbudowują reputację Rosję na arenie międzynarodowej. To jest prezent, który dają Federacji Rosyjskiej zupełnie bezpłatnie, nie zyskując nic w zamian poza marnowaniem własnej reputacji wśród swoich sojuszników. 

W tym samym czasie warto zdawać sobie sprawę, że w świecie rzeczywistym do zawieszenia broni może dojść tylko w sytuacji, kiedy strona agresora, czyli Rosja zostanie na tyle wyczerpana, że nie będzie w stanie posuwać się do przodu i uzna, iż nie ma w najbliższym czasie dla niej szans na uzyskanie przewagi i pokonanie Ukrainy. I jeżeli do zawieszenia broni jednak dojdzie, jutro czy za rok, stanie się to dlatego, że Rosja wyczerpała swoje zasoby. Finansowe, sprzętowe, ludzkie. Nie zawsze możemy być pewni co do realnego stanu tych zasobów, więc możliwa jest sytuacja, w której będziemy zaskoczeni. Ale tak czy inaczej cud się nie wydarzy. Tylko dlatego, że Donald Trump proponuje Rosji mgliste perspektywy wyżej nie określonej współpracy w przyszłości, Rosja nie zrezygnuje ze swoich strategicznych celów na Ukrainie i Europie.