2. Okazuje się, że tak jednak nie jest i potwierdziły do wpadki premiera podczas wystąpień tuż przed powodzią na terenie województwa dolnośląskiego, później podczas prezentacji nowych umocnień na granicy polsko- rosyjskiej, czy też ostatnio na odprawie ze służbami biorącymi udział w walce z pożarem na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego. Tuż przed powodzią Tusk pojawił się na posiedzeniu sztabu kryzysowego i bagatelizując zarówno ostrzeżenia unijne, naszych południowych sąsiadów, w tym w szczególności Czech, a nawet własnych służb w tym głównie IMGW, które na parę dni przed powodzią ogłosiło III najwyższy stopień zagrożenia dla południowo-zachodniej Polski, stwierdził że „prognozy nie są przesadnie alarmujące”. Ta wypowiedź miała miejsce tuż przez przełamaniem przez falę powodziową tamy w Stroniu Śląskim i zapewne była powodem znaczących opóźnień organizacji akcji ratowania ludzi i ich dobytku przez specjalistyczne służby. Ale widzowie mediów wspierających rząd, byli raczeni spektaklami medialnymi z udziałem premiera Tuska, na których prezentowano przedstawienia „dobry car i źli bojarzy, a szef rządu „obsobaczał” swoich urzędników, przedstawicieli służb mundurowych, czy nawet samorządowców, a ci prześcigali się w sprawianiu mu przyjemności, jak w przypadku wojewody lubuskiego, który odczytał mu esemesa od jakiegoś wójta „premierze jesteś wielki”.

3. Podobnie zagubionego premiera Tuska mogliśmy zobaczyć podczas kolejnego spektaklu medialnego, tym razem na granicy Polski z obwodem królewieckim, gdzie miano zaprezentować fragment budowanej „ Tarczy Wschód”. Pod koniec listopada premiera Tuska zawieziono w okolice wsi Dąbrówka na terenie województwa warmińsko-mazurskiego i pokazano trzy rzędy betonowych jeży, ułożonych na długości 2,5 km, które mają być fragmentem wspomnianej Tarczy. Kompletnie nieprzygotowany premier Tusk, stojąc przed wspomnianymi rzędami betonowych jeży, zaczął nerwowo pytać towarzyszące mu osoby, „gdzie jest ta granica z rosyjskim obwodem?”, choć powinien sobie zdawać sobie sprawę, że stoi na polskim terytorium, a granica może być tylko za tymi rzędami betonowych jeży.

4. Z kolei w Wielkanocny poniedziałek, premier Tusk pojawił się na posiedzeniu sztabu kryzysowego w związku z pożarem na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego w okolicach miejscowości Grzędy w województwie podlaskim. I mimo tego, że podczas tego posiedzenia na ekranie pokazywano obrazy jak strażacy OSP i żołnierze WOT, ręcznie gaszą palące się trawy i trzciny, premier wygłosił frazę, że „las pali się szybko, a rośnie latami, a nawet dziesiątkami lat”, choć na szczęście w przypadku tego pożaru mającym miejsce już ona obszarze ok 500 hektarów, las na szczęście nie płonie. Na twarzach strażaków i żołnierzy słuchających premiera widać było zdumienie, bo to stwierdzenie sugerowało, że premier albo nie wie na czym polega pożar na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego, albo jest tutaj tylko tylko ze względów PR-owskich i tak naprawdę co się pali i dlaczego, zwyczajnie go nie interesuje.

5. To tylko trzy przykłady uczestnictwa premiera Tuska, albo w akcjach ratowniczych, albo akcji zapewnienia Polakom bezpieczeństwa, podczas których wyraźnie widać, że mają one przede wszystkim PR-owski charakter. Premier Tusk jest oczywiście pod ochroną sprzyjających mu mediów, poza tym sam jest na tyle sprawny medialnie, że nie ma większych konsekwencji tego rodzaju jego wpadek, nawet podczas dramatycznych akcji ratowniczych, czy akcji związanych z naszym bezpieczeństwem. Ale nie ulega wątpliwości, że pozostawia to duży niesmak u ludzi, którzy przyglądają się temu z bliska, a także tych, którzy oglądają te spektakle w telewizji, ale z włączonym „krytycznym” myśleniem.