Zdaniem Wolskiego Rosjanie uderzyli na Ukrainę „nieprzygotowani”, a do tego „wbrew własnym zasadom bazując na ułudzie puczu i rozpadu Ukrainy”.

Dodatkowo analityk zwraca uwagę, że rosyjski atak z lutego został przeprowadzony zbyt małą ilością sił, które stanowiły zaledwie 1/5 stanu, który pozwalałby realnie myśleć o osiągnięciu końcowego sukcesu.

W opinii Jarosława Wolskiego to właśnie dlatego Rosjanie obecnie „przegrywają”, a przeprowadzana właśnie przez Putina częściowa mobilizacja sił zbrojnych oraz przemysłu wojskowego ma pozwolić na kontynuowanie walki.

Jak przekonuje współpracownik „Nowej Techniki Wojskowej” jest to jednak „ruch spóźniony o rok”, wystarczający Rosji jedynie do przedłużenia tej wojny, ale już absolutnie nie gwarantujący utrzymania swoich zdobyczy w obwodach donieckim i ługańskim, gdyż pod względem strat sprzętu wojskowego oraz zużycia sprzętu i amunicji Rosjanie „przekroczyli rubikon”.

„Putin już wie że się mylił. Bo politycznie JUŻ przegrał ów konflikt. Miał być Piotrem I a będzie ostatnim z Romanowów” – diagnozuje Wolski. Jego zdaniem, jeśli Władimir Putin chciał liczyć na militarny sukces na Ukrainie, mobilizacja powszechna i rozwinięcie powinny nastąpić już 390 dni temu. Teraz Rosjanie mogą już robić tylko to co USA w Wietnamie, czyli przeprowadzać szybkie szkolenie celem uzupełnienia strat.

Zdaniem Jarosława Wolskiego Rosja tej wojny już nie wygra militarnie, bo „ten statek odpłynął teoretycznie w kwietniu-maju, a realnie 390 dni temu”.

„Czy Polsce jako członkowi NATO lub krajom NATO grozi pełnoskalowa agresja Rosji? Nie. Ani teraz ani za 3 lata ani za 5. Ukraina kupiła nam czas. Osobiście oceniam ów "czas" na minimum dekadę. O ile Rosja przetrwa wojnę” – skonkludował analityk wojskowy.