Australijski duchowny o trwającym Synodzie pisał tuż przed swoją śmiercią w artykule dla The Spectator”.

- „Katolicki Synod Biskupów zajmuje się obecnie konstruowaniem tego, o czym myśli jak o «marzeniu Boga» o synodalności. Niestety, ten Boży sen zamienił się w toksyczny koszmar, pomimo deklarowania przez biskupów dobrych intencji”

- stwierdził hierarcha.

Kard. Pell spodziewał się, że podzielone na dwie sesje Zgromadzenie Synodu Biskupów zajmie się moralnym nauczaniem Kościoła.

- „Synody muszą wybrać, czy są sługami i obrońcami tradycji apostolskiej na temat wiary i moralności, czy też ich rozróżnianie wiąże się z roszczeniem do władzy nad nauką katolicką. Muszą zdecydować, czy podstawowe nauki na takie tematy jak kapłaństwo i moralność mogą zostać wpasowanej w pluralistyczną otchłań, gdzie niektórzy wybierają redefinicję grzechów, a większość zgadza się, aby różnić się z szacunkiem”

- napisał.

Ubolewał, że niektórzy biskupi działają w niezgodzie z nauczaniem Kościoła, na przykład dopuszczając błogosławienie związków homoseksualnych i nie spotykają ich żadne konsekwencje dyscyplinarne.

- „To ostatnia publiczna wypowiedź bardzo wpływowego kardynała, który był kiedyś członkiem bliskiego kręgu papieża. Mówiąc wprost, wyraża uzasadnioną wściekłość na kierunek teologiczny tego pontyfikatu, wskazując, że dochodzi tu do zdrady samego Chrystusa”

- zauważył odpowiedzialny za publikację artykułu Damian Thompson z „The Spectator”.