Nie ucichła jeszcze burza wokół inicjatywy o. Mateusza Filipowskiego OCD, który wspólnie z s. Scholastyką Iwańską organizuje w Gorzędzieju rekolekcje dla rodziców dzieci utożsamiających się ze środowiskiem LGBT. Nie byłoby w tym nic niepokojącego, gdyby nie wywiad, którego karmelita udzielił „Gościowi Niedzielnemu”. Duchowny przeciwstawił w nim „bombardowanie katolicką prawdą” towarzyszeniu osobom nieheteroseksualnym, głoszenie im nauczania Kościoła uznając wyraźnie za niestosowne.
- „(…) Tylko że te osoby najczęściej znają naszą prawdę. Wiedzą, co o ich sytuacji mówi Kościół – są przecież inteligentne. Kim jestem, by je zmieniać? – chcę z nimi po prostu być, bo wierzę, że ta prosta relacja miłości doprowadzi tę osobę do zbawienia. Jeżeli Bóg jest miłością, to wykorzysta również tę naszą relację miłości, bycia, towarzyszenia pomimo wszystko, dla jej dobra, dla jej zbawienia”
- powiedział, wywołując niepokój wśród wielu polskich katolików.
Podobnie niepokoją słowa, które w wydanej przez „Znak” rozmowie z Bogdanem de Barbaro wypowiedział ceniony polski teolog, ks. dr Grzegorz Strzelczyk z Archidiecezji Katowickiej. W książce „Duch i psyche. Razem czy osobno?” duchowny odniósł się do kwestii udzielania Komunii świętej rozwodnikom żyjącym w nowych związkach, na co uwagę zwrócił na łamach portalu PCh24.pl red. Paweł Chmielewski.
- „Katolicyzm poszedł w stronę bardziej radykalną i teraz musimy łatać pewne dziury. W tym kontekście konieczne jest pewne przypomnienie: odmowa sakramentalnego pojednania ma miejsce w sytuacji, w której ktoś nie nawraca się z grzechu ciężkiego. A żeby coś było grzechem ciężkim, musi być dokonane w pełni świadomie i w sposób w pełni wolny. Jeśli zastosujemy te kryteria do sytuacji rozpadających się i ponownych związków, to okaże się, że czasem brakowało pełnej świadomości, czym małżeństwo jest, czasem swobody wyboru, bo na przykład liczyła się troska o dzieci. Zatem odpowiedzialność za zło rozpadu jest zróżnicowana, podobnie jak motywacje wejścia w nowy związek. Oznacza to, że ktoś w ponownym związku może być w sytuacji grzechu ciężkiego, a ktoś inny – nie”
- stwierdził ks. dr Strzelczyk.
- „A jeśli nie ma grzechu ciężkiego, to nie ma powodu do odmowy rozgrzeszenia i dopuszczenia do komunii. Przypomniał o tym papież Franciszek w Amoris laetitia. Więc to jest trochę bardziej złożone, niż się mówi w dyskursie potocznym. W Polsce mamy kłopot ze zrozumieniem tego, bo nie bardzo nadążamy za pogłębioną refleksją moralną, raczej żeśmy się utwardzili w pewnych stanowiskach”
- dodał.
Co więc dogmatyk radzi osobom rozwiedzionym, które żyją w ponownych związkach?
- „Warto by było, żeby się udali do jakiegoś wykształconego spowiednika. Bo może się okazać, że ich sytuacja jest ciut bardziej skomplikowana niż klasyk znudziła mi się poprzednia żona, wziąłem inną”
- mówi.
W ten sposób, zgodnie ze stosowaną m.in. w Niemczech interpretacją Amoris laetitia, ks. Strzelczyk zasugerował, że spowiednik może poprowadzić rozwodników żyjących w nowych związkach w taki sposób, by przyjmowali oni Komunię świętą. Nie wspomniał jednak o postawionym przez św. Jana Pawła II w Familiaris consortio warunku, jakim jest „pełna wstrzemięźliwość, czyli powstrzymywanie się od aktów, które przysługują jedynie małżonkom”.
