Odpowiadając na pytania dotyczące rosyjsko-amerykańskich rozmów pokojowych, Ławrow powtórzył wszystkie tradycyjne, kluczowe rosyjskie tezy. Wedle tej narracji, pokój na Ukrainie jest możliwy tylko jeżeli zostaną zlikwidowane pierwotne przyczyny konfliktu. A za te pierwotne przyczyny Rosja uznaje istnienie „nazistowskiego ukraińskiego reżimu” i ideologii nazistowskiej na Ukrainie, co w praktyce oznacza dla Rosji potrzebę deukrainizacji tego kraju. Drugą przyczyną jest rzekome zagrożenie ze strony zachodnich struktur, takich jak NATO i UE, dla Rosji, które wyraża się w ekspansji z zachodu na wschód. Rosja wymaga, żeby te struktury uznały jej żywotne interesy w strefie wschodniej i centralnej Europy. W praktyce oznacza to potrzebę ograniczenia suwerenności krajów tych regionów, które ma być im narzucone w wyniku jakiegoś porozumienia pokojowego na linii Moskwa-Waszyngton. Tezy te powtarzane były przez rosyjskich przedstawicieli wielokrotnie i nie zmieniają się z czasem.
Ławrow mocno krytykował przywódców europejskich za agresywne deklaracje i próbę „kolejnego oszukania Rosji”, jednocześnie chwaląc administrację Donalda Trumpa. Uważa, że nowe podejście USA otwiera drogę dla możliwego porozumienia na tych zasadach, które rosyjski minister spraw zagranicznych określił wcześniej. Dużo czasu Ławrow poświęcił również pytaniu o zaanektowan przez Rosję tereny wschodniej i południowej Ukrainy. Podkreślił, że Rosję przede wszystkim interesują nie konkretne tereny, a ludzie zamieszkujący Ukrainę. „Ruscy ludzie”, którzy według Ławrowa mieszkają tam od pokoleń i zbudowali tę Ukrainę, którą znamy: jej fabryki, elektrownie, miasta. Ci „ruscy ludzie” mają być obecnie pozbawieni jakichkolwiek podstawowych praw człowieka na Ukrainie i Rosja wobec tego ma walczyć o przywrócenie im tych praw nie tylko na tych terenach, które – wedle jego narracji - opowiedziały się za przyłączeniem do Rosji w ramach referendum, ale i na całej Ukrainie. Inaczej mówiąc, Ławrow nadal mówi o potrzebie rosyjskiej kontroli nad całą Ukrainą.
Prowadząc obecnie negocjacje z Rosją, amerykańska administracja podobne rosyjskie deklaracje uważa po prostu za taktykę negocjacyjną. Biznesowa logika wskazuje Amerykanom, że ma to sens tylko w przypadku, w którym w rzeczywistości Rosjanom chodzi o kontrolę nad strategicznie ważnymi dla nich terenami: Donbasem i Krymem, o kontrolę nad zasobami wschodniej Ukrainy itd. Amerykanie zakładają, że Rosjanie są tak samo jak oni pragmatyczni i na tej podstawie mogą się z Rosją porozumieć - sprzedać im neutralność Ukrainy i część jej terenów w zamian za szersze porozumienie, korzystne z ich punktu widzenia dla obu stron. Prawdziwy wielki deal, z którego obie strony skorzystają. Natomiast Rosjanie są pragmatyczni i racjonalni, z tym, że jest to zupełnie inna racjonalność. Ich własna - rosyjska. W jej ramach, zniszczenie Ukrainy jako państwa i tożsamości narodowej Ukraińców jest kwestią absolutnie podstawowego interesu narodowego Rosji. Jest to kwestia przetrwania Rosji jako imperium i znaczącego w świecie gracza. To jest być albo nie być. I Rosja może po prostu nie zgodzić się na żadne kompromisy w tej dziedzinie. Kiedy rosyjscy przywódcy mówią o kontroli nad Ukrainą i budują pod to zadanie odpowiednią narrację o nazizmie i cierpiących „Ruskich” na Ukrainie, to mają na myśli to, co mówią. Nie jest to taktyka negocjacyjna, tylko cel podstawowy dla Rosji. Dla Putina jest to kwestia przetrwania jego reżimu i jego osobistego śladu w historii Rosji. To nie są kwestie, które oni gotowi są sprzedać za jakieś korzyści ekonomiczne czy polityczne.
Dlatego obie strony obecnie toczących się negocjacji są pragmatykami, tylko parametry ich pragmatyzmu się różnią. I z tego właśnie powodu z biegiem czasu te rozmowy nie przynoszą żadnego pozytywnego efektu. Bo w rzeczywistości te dwie strony się nie rozumieją na pewnym fundamentalnym dla siebie poziomie.

14.04.2025, 13:05
Fot. Kremlin.ru via Wikipedia, CC BY 4.0
M. Susujew dla Frondy: Rosja i Stany Zjednoczone nie mogą się zrozumieć...
Jedenastego kwietnia, w tureckim mieście Antalya miało miejsce forum dyplomatyczne z udziałem głów wielu państw i jeszcze większej ilości ministrów spraw zagranicznych. Ciekawym jest, że to jedyne takie forum, w którym udział wzięli zarówno przedstawiciele Rosji, jak i Ukrainy. Jednym z kluczowych tematów toczącej się tam dyskusji stała się oczywiście wojna na Ukrainie.
Mikołaj Susujew/Fronda.pl
Podobał Ci się artykuł? Wesprzyj Frondę »