W kwietniu 2006 roku duch Sankt Gallen zionął z przenikliwych błękitnych oczu Martiniego na okładce włoskiego magazynu L’Espresso. Kardynał, rygorystycznie odziany w czerń i czerwień, wszczął – jak to nazwie Sandro Magister – „wielki pierwszy akt opozycji” wobec pontyfikatu Benedykta z najwyższych szczebli Kościoła.
Stało się to prawie w rocznicę wyboru Benedykta. Wybuchła bomba: Martini udzielił wywiadu o bioetyce. Gdy na okładkach czasopism w 1993 roku występował jako „przyszły papież”, zaledwie napomykał o zmianach w Kościele.
Tym razem użył pojęcia moralnych „szarych stref ” w wywiadzie, który ten i ów nazwał „manifestem antypapieża”. Powiedział, że życie nie zaczyna się razem z zapłodnieniem, tylko raczej nieco później. Martini nalegał na Kościół, aby zrezygnował z „odrzucenia wszelkiej postaci sztucznego zapłodnienia”.
Powiedział: „Z pewnością w pewnych sytuacjach stosowanie kondomu może być mniejszym złem”. Martini zilustrował konstrukcję przykładem małżonka z AIDS.
O aborcji zaś rzekł: „Trzeba uznać, że stawanie za fizycznym ludzkim życiem nie jest samo w sobie pierwszą i absolutną zasadą”. Potem Martini zachwycał się, jaką to „dobrą rzeczą” jest „prawo zapobiegające potajemnym aborcjom” przez umożliwienie legalnych.
„Podtrzymuję, że szacunek należy się każdej osobie, która, być może po długiej refleksji i cierpieniu – idzie za własnym sumieniem, nawet jeśli decyduje się zrobić coś, czego, jak czuję, nie mogę zaaprobować” – rzekł Martini o aborcji. Potem powtórzył, że zadaniem Kościoła nie jest rzucanie „zakazów”, lecz „kształtowanie sumień” i nauczanie „rozeznawania”
Ktoś z Kongregacji Doktryny Wiary wyraził ubolewanie: „Właśnie wprowadzono do miasta konia trojańskiego”.
Surowa twarz Martiniego spoziera z błyszczącej okładki czasopisma leżącego na stole.
***
Bezzwłocznie po publikacji wywiadu Martiniego wyszło na jaw, że Kongregacja Doktryny Wiary już pracuje nad dokumentem o prezerwatywach, na osobiste żądanie samego Benedykta.
Znawcy Watykanu powiedzieli, że odpowiedzią na wypowiedzi Danneelsa i Murphy-O’Connora o kondomach jest tajna komisja.
„Kardynał Murphy-O’Connor powiadomił mnie po pewnej wizycie w Rzymie, że kardynał Joseph Ratzinger rzekł: Nie możemy mieć kardynałów w sporze z nami na ten temat. Niebawem rozeszła się wieść, iż dokument zamówiła grupa wybitnych teologów moralnych” – opowiada Austen Ivereigh, ówczesny sekretarz prasowy Murphy O’Connora.
Benedykt miał już za sobą długą historię negatywnych odpowiedzi na to pytanie. W 1987 roku Ratzinger upomniał biskupów USA, gdy próbowali obejść Rzym w sprawie prezerwatyw. W 2005 roku jako papież Benedykt potwierdził, że „tradycyjne nauczanie Kościoła okazało się dowodnie jedyną niezawodną drogą do zapobiegania HIV/ AIDS”.
Teraz wszelako pewien watykanista zastanawiał się, czy Martini ponowił medialną awanturę o kondomy, aby ukierunkować Benedyktową komisję? Samo istnienie komisji otoczono przecież tajemnicą przed sensacyjnym wywiadem Martiniego.
Tymczasem New York Times zastanawiał się nad „zdolnością zaskakiwania” u Benedykta. Rozważał, czy tak, jak „Nixon w Chinach”, Benedykt „jastrząb” mógłby, „nie wywracając doktryny Kościoła, swobodnie zmienić stanowisko w kwestii prezerwatyw.
„Tylko Nixon mógł pojechać do Chin”. To zdanie odbija się w dobrze udokumentowanej książce watykanisty Johna Allena Jr. o konklawe w 2005 roku. Zdaniem Allena, Ratzingera wybrano częściowo dlatego, że „niektórzy kardynałowie czuli, iż Kościół od dawna jest zapóźniony z pewnymi reformami i tylko ktoś z pozycją i niekwestionowaną ortodoksją Ratzingera mógłby tę zmianę zmontować”.
Lecz latem 2006 roku papież wezwał Martiniego do Castel Gandolfo. Tam – jak podaje The Tablet – Benedykt wyraził niezadowolenie z wywiadu Martiniego, mówiącego o „szarych strefach”.
***
Na początku roku 2007 papież Benedykt opublikował Sacramentum caritatis. W dokumencie odrzucił propozycję Kaspera, aby udzielać komunii rozwiedzionym w związkach cywilnych, bronił celibatu kapłańskiego i wzywał polityków do obrony małżeństwa i życia ludzkiego.
Tymczasem w Jerozolimie w 2007 roku Martini nocami marzył o rewolucji, z czego zrodziła się książka pod tytułem Nocne rozmowy w Jerozolimie.
„Wiele z tego, cośmy omawiali na spotkaniach [w Sankt Gallen]” – opowiada jeden z członków mafii – „Martini włączył do książki”.
W Nocnych rozmowach Martini groteskowo nazywał siebie „antepapa, przed-papieżem, poprzednikiem, który przygotowuje papieża”. Termin ten – jak zauważa Antonio Socci – jest sprytną grą słów, służącą umknięciu przed zarzutami, że Martini jest antipapa, antypapieżem.
Słowo to było próbą odpowiedzi na stare oskarżenie. Jakże jezuita może usprawiedliwiać odstępstwo, zważywszy jezuicki czwarty ślub posłuszeństwa papieżowi? Jak podkreślają watykaniści Antonio Socci i Robert Moynihan, Karl Rahner, jezuita, miał coś, co uważał za rozwiązanie.
Jak to wyjaśnił pewien jezuita w latach dziewięćdziesiątych, „Rahner potrafił napominać swoich zakonnych braci: Musicie pozostać lojalni wobec papiestwa w teologii i praktyce, ponieważ jest to element waszego dziedzictwa w szczególnym stopniu, lecz ponieważ obecna postać papiestwa podlega także w przyszłości historycznemu procesowi zmian, wasza teologia i prawo kościelne ma nade wszystko służyć papiestwu, jakim ono będzie w przyszłości. Czy w tej argumentacji widać różnicę? Nasi obecni jezuici są w pełni lojalni wobec papiestwa, ale wobec papiestwa przyszłości”.
Tak więc odstępstwo jest jedynie przejawem wyprzedzania czasu, antycypowania papieża kiedyś w przyszłości.
To marzenie o papieżu rewolucjoniście było ideą z gruntu jezuicką – powiada Socci. Socci wywodzi to marzenie z modernizmu, heretyckiego ruchu, który wierzy, może nawet nade wszystko, że prawda nie jest niezmienna. Moderniści – by zapożyczyć opis od Paula Kengora – byli „relatywistami moralnymi, kulturalnymi, redefiniowali naturę ludzką, przebudowywali od fundamentów. Ich wrogami były prawdy absolutne, religie, tradycja… Uważają, że prawdy i wartości mogą ewoluować, zmieniać się, podlegać postępowi – i że tak się z nimi właśnie dzieje, wraz ze społeczeństwem, kulturą, normami, historią, podobnie też postępują w odniesieniu do tych elementów rzeczywistości”.
Zdaniem Socciego moderniści już dawno ustalili swoje poglądy na papiestwo. Socci zauważa, że „ojciec modernizmu” z początku XX wieku, Ernesto Buonaiuti, wygłosił niepokojące proroctwo o odgórnej rewolucji. Zmiana miała nadejść nie spoza Kościoła, lecz ze środka, z najwyższych szczebli Kościoła.
Marzenie o przyszłym rewolucyjnym papieżu wzbierało w Martinim. W Nocnych rozmowach Martini myślał na głos: „Cokolwiek zacznę, inni będą musieli pociągnąć”. Przypominał, jak prorok Joel przepowiadał starców, którzy będą śnili sny i średnią generację widzących, którzy te sny mieli wykonywać”. Martini powiedział, że już nie ma snów dla Kościoła. Że aktywnie modli się o ich spełnienie, przechodząc od marzeń do przygotowania drogi.
Był przed-papieżem.
***
„Z pewnością panuje skłonność do wycofywania się z Soboru” – ciągnął Martini w Nocnych rozmowach.
Potem mówił o tym jak teolodzy w rodzaju Rahnera wciąż „popychają dalej” Sobór. I zabrzmiało w tym donośne, niedwuznaczne echo książki Rahnera o przyszłym Kościele, gdzie zapowiadał on zmianę w kwestii komunii dla rozwiedzionych w ponownych związkach, święcenia żonatych i kobiet oraz inne nowiny.
Mówiąc w Nocnych rozmowach o celibacie, Martini powiedział, że możliwość wyświęcania żonatych viri probati „warta jest dyskusji”. Odnosząc się do kobiet w Kościele, Martini wspomniał o „diakonisach”, jak też o swoich słowach otuchy skierowanych do prymasa Kościoła Anglii podczas burzy wywołanej ordynacją kobiet w anglikanizmie
„Starałem się dodać mu otuchy, gdy podejmuje ryzyko, które i nam może pomóc traktować kobiety uczciwiej oraz zrozumieć, jak sprawy mogą się dalej potoczyć” – rzekł Martini. „Nie powinniśmy być nieszczęśliwi, że Kościoły protestanckie i anglikańskie ordynują kobiety i tym samym wprowadzają coś ważnego na arenę szerokiego ekumenizmu” .
Następnie Martini wyraził ubolewanie nad „poważną szkodą”, jaką wyrządziła encyklika Humanae vitae Pawła VI. Oskarżył Pawła VI o zwodzenie w sprawie antykoncepcji, o ukrywanie prawdy co do jej moralnego statusu. W efekcie moraliści „muszą wyjaśniać, gdzie zaczyna się grzech, zwłaszcza zaś, gdzie jest większa powinność niż przekazywanie życia” .
„W Watykanie dyskutowano o stosowaniu kondomów także i z tego powodu, że papież bardzo jest zatroskany epidemią AIDS” – rzekł Martini. Wskrzeszał stary temat z wywiadu o „szarych strefach”, który nie spodobał się Benedyktowi. Następnie Martini przyznał, że cała rozmowa o małżonkach z AIDS miała na celu poważną zmianę. „Nawet, jeśli kondomy dopuszcza się dla zakażonych wirusem HIV małżonków jako mniejsze zło, to prawdopodobnie nie wystarczy” – rzekł.
Tak oto przygotowywał, na co tylko mógł.
A potem antepapa wyczekiwał.
***
Rychło po włoskim wydaniu Nocnych rozmów papież Benedykt nie wprost odpowiedział Martiniemu.
Benedykt w 2009 roku podróżował po Afryce. Francuski reporter zapytał go: „Stanowisko Kościoła katolickiego na temat zwalczania [AIDS] częstokroć uznawane jest za nierealistyczne i nieskuteczne. Czy zajmie się Wasza Świątobliwość tym wątkiem podczas podróży?”
Wszystkie dziennikarskie pytania zostały wcześniej przesiane, aby Benedykt miał czas przemyśleć odpowiedzi.
„Sadzę, że najskuteczniejszym, najbardziej obecnym uczestnikiem walki przeciwko AIDS jest właśnie Kościół katolicki” – odparł papież. „Jeśli nie ma wymiaru ludzkiego, jeśli Afrykanie nie pomogą [odpowiedzialnym zachowaniem], problem [AIDS] nie da się pokonać rozdawnictwem środków zapobiegawczych. Wręcz może to rozjątrzyć problem” .
I wtedy z wnętrza konia trojańskiego otworzono ogień.
„Bezprecedensowe potępienia” ze strony Benedykta wypełniły łamy wielkich gazet. Belgijski parlament podjął potępiającą uchwałę.
Europejscy politycy potępili stanowisko Benedykta. Rząd Hiszpanii obiecał wysłać do Afryki milion prezerwatyw.
Aż do powrotu Benedykt był trzymany w cieniu, z dala od buchających płomieni wściekłego pożaru.
Papież zdawał się coraz bardziej uwięziony w „straszliwej samotności”.
Fragment książki „Mafia z Sankt Gallen. Spisek kardynałów”, Julia Meloni, Wydawnictwo AA. Publikacja za zgodą Wydawnictwa.