Prokurator Ewa Fiedorowicz, doświadczająca ostatnio intensywnych szykan w pracy, tragicznie zmarła w czwartek. Jak opisuje portal niezalezna.pl. zdarzenie to rzuca światło na smutną rzeczywistość tak zwanego "przywracania godności" w prokuraturze, prowadzonego przez Adama Bodnara i jego nominatów. Fiedorowicz, specjalistka od spraw błędów medycznych, została nagle odwołana z delegacji i przydzielona do skomplikowanych spraw dotyczących oszustw VAT, co pogorszyło jej stan zdrowia.

Jej problemy zaczęły się, gdy informację o odwołaniu z delegacji otrzymała nie od swoich przełożonych, ale od kadrowej. Stało się to podczas urlopu, tuż przed komunią jej córki, co dodatkowo zwiększyło jej stres. Po powrocie do Prokuratury Okręgowej w Białymstoku usłyszała od przełożonej, że "wszyscy, którzy otrzymali nominację za tamtych czasów, nie są godni szacunku". Te słowa głęboko ją zraniły – czytamy.

Pomimo swojej specjalizacji, Fiedorowicz została obciążona skomplikowanymi sprawami VAT, niektóre z nich obejmowały nawet setki tomów akt. Ten przytłaczający nawał pracy, w połączeniu z pogarszającym się stanem zdrowia, doprowadził do narastającego stresu i fizycznego osłabienia. Nawet na zwolnieniu lekarskim narzekała na silne bóle głowy i obawiała się powrotu do pracy.

W ostatnich dniach Ewa Fiedorowicz wyjechała nad morze z dziewięcioletnią córką, aby odpocząć. Niestety, wyjazd zakończył się tragicznie. Zmarła nagle w czwartek wieczorem. Bliska osoba powiedziała: "Została zaszczuta. Pod pozorem przywracania godności, zdeptali ją, przeszli się po niej... Została potraktowana jak śmieć."

Na stronie internetowej Prokuratury Okręgowej w Białymstoku wciąż brak jakiegokolwiek, nawet najskromniejszego komunikatu o śmierci prokurator Ewy Fiedorowicz. Pokazuje to uzasadnione oburzenie rodziny oraz współpracowników i innych pracowników wymiaru sprawiedliwości w związanego z traktowaniem, którego doświadczyła w ostatnich tygodniach życia tragicznie zmarła prokurator.