Wedle medialnych doniesień, kierowca miał jechać z prędkością ponad 100 kilometrów na godzinę, przewożąc dokumenty ministerstwa. Kierowca włączył sygnały świetlne przekonując, że prowadzi pojazd uprzywilejowany.

- „On jechał na czerwonym świetle! Bardzo szybko! Wyszedł z samochodu i powiedział, że jechał pojazdem uprzywilejowanym. Co to za tekst? Jestem bardzo zdenerwowana!”

- powiedziała kierowca autobusu, cytowana przez portal wPolityce.pl.

Wedle świadków zdarzenia, do których dotarli dziennikarze portalu, kierowca miał mówić przez telefon, że wiezie dokumenty „od ministra”. Po chwili na miejscu pojawił się drugi samochód Prokuratury Krajowej, którego kierowca przejął dokumenty.

Do sprawy odniósł się w mediach społecznościowych b. wiceszef MS Sebastian Kaleta.

- „Dostałem przed chwilą szokujące informacje i dramatyczne relacje mieszkańców Warszawy, którzy byli świadkami jak dzisiaj rano, ok. 9.20 na rogu Wołoskiej i Konstruktorskiej pędzący z ogromną prędkością pojazd widoczny na zdjęciu omal nie wbił się w autobus pełny ludzi, miała być w nim duża grupa dzieci. Według relacji zszokowanych świadków pojazd jechał grubo ponad 100 km/godz. Miał poruszać się na bombach, ale nie zachowywać jakichkolwiek środków ostrożności wjechać na skrzyżowanie z pełną prędkością na czerwonym świetle”

- napisał poseł PiS.

- „Według świadków kierowca autobusu jadąca na zielonym świetle nie miała szans by zdążyć zareagować na pędzący pojazd.Kierowca pojazdu po zdarzeniu miał oświadczyć, że jest kierowcą prokuratury i jedzie z dokumentami dla ministra. Dokumenty miały być po kilku minutach przekazane innemu kierowcy”

- dodał.