Jak czytamy na łamach Frankfurter Allgemeine Zeitung, dotychczasowo zaplanowana pomoc wojskowa trafi na Ukrainę. Nowe wnioski niemieckiego ministerstwa obrony o udzielenie takiej pomocy Ukraińcom mają być jednak odrzucane. Miało to zostać zarządzone osobiście przez Olafa Scholza.

W Niemczech od dawna w niektórych kręgach nawoływano do zmniejszenia pomocy wojskowej dla Ukrainy. Ponadto wśród niemieckiej klasy politycznej często pojawiają się apele o uwzględnienie interesów Rosji w sferze bezpieczeństwa. Część Niemców uważa także, w myśl powojennego niemieckiego pacyfizmu, że przysyłanie broni na Ukrainę nie przyczynia się do pokoju.

Na łamach Frankfurter Allgemeine Zeitung powołano pismo, jakie 5 sierpnia miał wysłać do ministra obrony Pistoriusa minister finansów Lindner. Wynika z niego konieczność ograniczenia wydatków na pomoc wojskową dla Ukrainy.

„W przyszłym roku sytuacja Ukrainy ulegnie dalszemu pogorszeniu, gdyż planowana pomoc wojskowa ma zmniejszyć się niemal o połowę, a w 2027 r. spaść do mniej niż jednej dziesiątej obecnej sumy” – czytamy na łamach FAZ.

Co istotne jednak, Niemcy nie chcą zdecydować się na radykalne cięcia pomocy wojskowej dla Ukrainy w ogóle. Zmianie ma ulec jednak źródło finansowania tej pomocy. W federalnym budżecie kończą się już na ten cel środki.

Scholz planuje wobec tego, by pomoc wojskowa dla Ukrainy była finansowana z zamrożonych aktywów rosyjskich. Jest to jednak wątpliwe źródło pieniędzy. „Jest więcej niż wątpliwe, czy będzie można w przyszłości wykorzystać rosyjskie pieniądze” – czytamy.

Na przyszły rok Niemcy na pomoc Ukrainie wygospodarowali 4 mld euro. Pula tych pieniędzy została już wyczerpana. W 2026 kwota ta wyniesie 3 mld euro, a w kolejnych latach po 500 mln euro.

„To koniec. Kasa jest pusta” – miał powiedzieć dziennikarzom FAZ jeden z członków rządu Scholza.