Przez wiele lat żyłam odwrócona od Chrystusa i Maryii. Małymi krokami Zły wciągnął mnie w grzech kłamstwa, nieczystości i okultyzmu. Zanim zdążyłam się zorientować wpadłam w wielkie duchowe bagno , a razem ze mną cierpieli również moi najbliżsi. Miałam koszmarne sny, budziłam się cała zimna ze strachu, czułam, że coś bardzo złego paraliżowało mnie. Trwało to ponad 10 lat. Plułam na Kościół i na Kler, a jesienią 2014 roku postanowiłam wypisać się z Kościoła, ale nikomu o tym nie powiedziałam, to było takie moje ciche postanowienie.
W pazdzierniku 2014 jak grom z jasnego nieba miało miejsce coś przedziwnego, coś cudownego…Pewnego dnia kiedy byłam sama w domu coś mnie tknęło i postanowiłam odszukać i powiesić nad drzwiami sypialni obrazek z wizerunkiem Najświetszego Serca Pana Jezusa, który znałam jeszcze z dzieciństwa i do którego przez wiele lat modlili się moi śp. Dziadkowie. Z tyłu jest jeszcze pełna miłosci dedykacja od mojej śp. prababci…Udało mi sie znalezć ten obrazek, trzymałam go w ręku, usiadłam na łóżku i zaczęłam bardzo płakać. Nie mogłam powstrzymać łez i chyba dobrze, że byłam wtedy sama bo ktoś obserwujący to mógłby się ciężko przestraszyć. To nie był ładny widok.Trwało to ponad dwie godziny. Byłam nieprzytomna z płaczu i bardzo zmęczona, klęczałam z tym obrazkiem przy sercu, oczy miałam tak spuchnięte, że własciwie nic nie widziałam.
Następnego dnia, z samego rana klęczałam w konfesjonale i spowiadałam się po raz pierwszy od 12 lat aby potem modlić się gorąco przed Najświętszym Sakramentem i przyjąć Komunię Świętą. Nie mogłam znalezć słów, powtarzałam tylko dziękuję….dziękuję i bardzo Cie Jezu mój kocham… Tego pazdziernikowego dnia w jednej sekundzie zmieniło sie całe moje życie. Nie wiem jak i nie wiem czemu ponieważ nie prosiłam o to…byłam zatwardziała, arogancka i bardzo pewna siebie. Jestem pewna, że Jezus Chrystus i Jego Najświętsze Serce dzwignęło mnie z tego bagna i nie pozwoliło mi brnąć dalej w grzech fałszywą i złą drogą. Od tamtej pory bardzo często odwiedzałam Najświetszy Sakrament i w styczniu przystąpiłam do spowiedzi z całego życia, która kosztowała mnie sporo wysiłku i jeszcze wiecej wstydu, ale z pomocą Ducha Swiętego udało sie i poprosiłam Jezusa o łaskę pełnego miłosci i zaufania, nabożeństwa do Jego Najświetszej Matki.
Tego dnia zaczęłam na nowo interesować się Nowenną Pompejańską. I znowu coś mnie tknęło…Obliczyłam dokładnie dni całej Nowenny i wyszło, że ostatni dzień części dziękczynnej wypada w dzień moich urodzin. Uznałam to za zaproszenie i znak….Tak wiec nie tracąc czasu zaczęłam się modlić. I się zaczęło…Brak skupienia, zniechęcenie, choroba mojej Mamy. Zły nie dawał za wygraną i było naprawdę bardzo, bardzo ciężko, kilka razy chciałam dać spokój, ale za każdym razem coś mnie powstrzymywało. Do końca pozostały mi jeszcze niecałe dwa tygodnie. Natomiast odmawianie Różańca stało sie dla mnie jedną wielką radością. Nie zawsze udaje mi się odmówić tę cudowną modlitwę tak jakbym chciała, ale czuję, że modli się cała moja dusza i serce, czuję ogromny spokój, ukojenie, to taki mój prywatny czas i głęboka, cicha rozmowa z Matką Przenajświętszą. Nie ma żadnych fajerwerków, zawierzyłam Maryii i poprosiłam Ją aby moją intencję i mój problem rozwiązała na swój cudowny sposób. Wierzę, że łaski już płyną nawet jesli dla mojego ludzkiego oka pozostają one na razie niewidoczne. I myślę, że tutaj właśnie kryje sie tajemnica Nowenny Pompejańskiej, absolutne zawierzenie, ufność i co najważniejsze wdzięczność.
Podczas odmawiania Nowenny Pompejańskiej moja Mama wróciła do zdrowia, moje nocne koszmary ustały, a mnie wypełniła ta wspaniała ufność. 19go marca w święto Św. Józefa przyjmuję Szkaplerz świety. Trafiłam równiez na Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświetszej Maryi Panny, św. Ludwika Marii Grignon de Montfort i w maju planuję doskonałe oddanie się Naświetszej Maryi Pannie. Jeśli jest coś co Was zniechęca nie poddawajcie się i spokojnie odmawiajcie Nowennę. Pomału z ufnością i z wdzięcznością.
Pozdrawiam Was wszystkich.
Anna
Świadectwo pochodzi ze strony www.pompejanska.rosemaria.pl