Na początku czerwca Rosjanie wysadzili zaporę na Dnieprze w okupowanej części obwodu chersońskiego, doprowadzając do ogromnej katastrofy humanitarnej. „Dziennik Gazeta Prawna” zauważa, że stało się to w momencie, w którym ukraińska armia rozpoczęła kontrofensywę od Orichiwa w kierunku miejscowości Tokmak na Zaporożu, na Bachmut i z Wełykej Nowosiłki w kierunku Wołnowachy, co w przypadku powodzenia ma umożliwić natarcie w kierunku Mariupola.
- „Kreml wywołując katastrofę ekologiczną, chciał skrócić linię frontu i uniemożliwić Ukraińcom rozpoczęcie działań w dolnym biegu Dniepru, od strony Chersonia”
- pisze na łamach „DGP” red. Zbigniew Parafianowicz, powołując się na analizę Instytutu Badań nad Wojną.
- „Skrócenie frontu ma ogromne znaczenie dla Rosjan. Od niedawna borykają się oni bowiem z dywersją prowadzoną przez formację urodzonego w Moskwie i walczącego po stronie Kijowa Dienisa Kapustina vel Nikitina w obwodach biełgorodzkim i briańskim”
- dodaje autor.