„Prawie sto lat temu polityka ustępstw zakończyła się katastrofą. Dziś polityka appeasementu – nazwijmy ją 'zaspokajaniem-light’ – popycha nas ku podobnemu niepowodzeniu. Zarówno Stany Zjednoczone, jak i Europa muszą zrozumieć, że nasz strach przed sprowokowaniem Moskwy jest tym, co ostatecznie ją prowokuje”, stwierdził Chakhoyan.

Podczas gdy Ukraina wykazuje odwagę i determinację w walce z agresorem, zbiorowy Zachód wciąż okazuje niezdecydowanie i niechęć do uznania rzeczywistego zagrożenia, jakie stanowi Rosja – nie tylko dla Ukrainy, ale i dla całego wolnego świata, pisze na łamach Politico autor artykułu.

Kilka miesięcy temu prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski, powiedział gorzką prawdę: „Nasi partnerzy obawiają się, że Rosja przegra tę wojnę”. Choć to nie Zachód jest odpowiedzialny za wywołanie wojen przez Rosję, musimy uznać, że aby je powstrzymać, wszyscy musimy się zjednoczyć. Przerzucanie tej odpowiedzialności na Ukrainę jest nie tylko moralnie nieuzasadnione, ale i strategicznie błędne, podkreśla Chakhoyan.

Ciągłe próby zrozumienia i usprawiedliwienia działań Putina, pomimo oczywistej agresji ze strony Moskwy, jedynie zachęcają Kreml do jeszcze większej agresji. Litewski minister spraw zagranicznych, Gabrielius Landsbergis, wyraził to dobitnie, mówiąc, że zamiast obawiać się, co zrobi Putin, jeśli Rosja przegra, powinniśmy bardziej martwić się tym, co się stanie, jeśli Rosja wygra.

„Moskwa się nie zatrzyma, dopóki jej nie powstrzymamy. Szukanie złotego środka jest iluzją. Historia pokazuje, że gdy Rosja spotyka się z siłą i determinacją, cofa się. W 1989 roku, będąc supermocarstwem nuklearnym – jednym z zaledwie dwóch na świecie – Związek Radziecki przegrał wojnę w Afganistanie i wycofał się”, pisze Chakhoyan.

„Po zakończeniu zimnej wojny wolny świat odetchnął z ulgą. Komunizm został pokonany, problem rozwiązany. Jednak zagrożenie ze strony Moskwy nie wynikało jedynie z ideologii, ale z jej kolonialnych ambicji jako państwa Frankensteina.

Błędne przekonanie, że kolonializm istnieje tylko za granicą, przysłania to, co oczywiste: Rosja opiera się na nieustannej ekspansji. Jej inwazje na sąsiednie państwa nie są anomaliami, ale historycznymi wzorcami. Legitymacja Moskwy i stabilność jej kruchego imperium są zakorzenione w niekończącym się cyklu podbojów i dominacji, który opiera się na przemocy, zawłaszczaniu historii innych narodów i podporządkowywaniu ludzi”, podkreśla autor artykułu.

Niezrozumienie i usprawiedliwianie Rosji jest ryzykowne. I choć może to brzmieć dziwnie, robiliśmy to chętnie, pomimo przytłaczających dowodów i wyraźnego zagrożenia, jakie Rosja stanowi nie tylko dla Ukrainy, ale dla całego świata, dodaje Chakhoyan.

Ukraina pokazuje, jak wygląda skuteczna deeskalacja, przejmując kontrolę nad licznymi miejscowościami w obwodzie kurskim, podczas gdy Zachód przez lata inspirował i zachęcał Moskwę do eskalacji. Ten cykl musi się zakończyć.

Jeśli Moskwa ponownie podniesie stawkę w odpowiedzi na bezczynność Zachodu, nie będziemy mieli nikogo innego do obwinienia oprócz siebie. Wolny świat musi sprostać swojej nazwie, angażując się w zdecydowane zwycięstwo Ukrainy i zapewniając trwały pokój Europie – kontynentowi, którego sukces ma swoje korzenie w powojennym etosie, podsumowuje dyrektor akademicki Uniwersytetu w Amsterdamie.

Przypomnijmy, zdaniem Prezydenta RP Andrzeja Dudy Rosja mogłaby odbudować swój potencjał militarny i zaatakować NATO już w 2026.

Z kolei szef polskiego rządu Donald Tusk podczas kongresu Europejskiej Partii Ludowej, który odbył sie w stolicy Rumunii Bukareszcie oświadczył, że: „Czasy pokoju się skończyły, era powojenna się zakończyła. Żyjemy w nowych czasach. W epoce przedwojennej. Choć dla niektórych naszych braci to nie jest już nawet era przedwojenna, ale okres pełnoskalowej wojny w jej najbardziej okrutnym wydaniu”.

Jak stwierdził szef Komitetu Wojskowego NATO admirał Rob Bauer, Sojusz musi się przekształcić, a Zachód musi przygotować się na erę, w której w każdej chwili może wydarzyć się wszystko, łącznie z wybuchem wojny.

O ryzyku rosyjskiej agresji na państwa NATO powiedział także prezydent Francji Emmanuel Macron. Według niego europejscy przywódcy muszą być przygotowani na najgorszy scenariusz.

Przypomnijmy, według najnowszego raportu amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW), Rosja intensywnie przygotowuje się do wojny konwencjonalnej na dużą skalę z NATO. Analizując szereg wskaźników finansowych, gospodarczych i wojskowych, ISW wskazuje na stopniowe zwiększanie zaangażowania Rosji w potencjalny konflikt z sojuszem północnoatlantyckim.

Przypomnijmy, prezydent USA Joe Biden w historycznym orędziu wygłoszonym w Gabinecie Owalnym Białego Domu ostrzegł, że:

„Jeśli nie powstrzymamy Putina od pragnienia władzy i kontroli nad Ukrainą, nie ograniczy się do Ukrainy. Już grozi, że przypomni Polsce, że część jej ziem są prezentem od Rosji. Były Prezydent Federacji Rosyjskiej [Dmitrij Miedwiediew] nazwał Estonię, Łotwę i Litwę bałtyckimi prowincjami Rosji. To są nasi sojusznicy z NATO. Jeśli Putin zaatakuje sojusznika z NATO, wówczas będziemy bronić każdego cala terytorium NATO”.

KOMENTARZ REDAKCJI

Zaprezentowany jako ultimatum Traktat o gwarancjach bezpieczeństwa, opublikowany 17 grudnia 2021 roku przez rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, a przygotowany na polecenie szalonego Putina, zawiera bezczelne żądanie wycofania wojsk NATO ze wschodniej flanki Sojuszu do granic z 1997 roku. Opętany ideą wskrzeszenia ponurego imperium zła gospodarz Kremla z maniakalnym uporem usiłuje odbudować sowiecką strefę wpływów w Europie. Dlatego chce zakwestionować plany rozszerzenia Sojuszu Północnoatlantyckiego na wschód, chce, żeby Zachód porzucił państwa Europy Środkowo-Wschodniej na pastwę Rosji.

Opętany ideą wskrzeszenia ponurego rosyjskiego imperium zła, gospodarz Kremla z maniakalnym uporem usiłuje odbudować stalinowską strefę wpływów w Europie. Dlatego chce zakwestionować kolejne etapy rozszerzenia NATO na Wschód, po których Moskwa nie mogłaby już destabilizować i wzniecać otwartych konfliktów zbrojnych w Polsce, Czechach, Słowacji, krajach bałtyckich i na wschodnich Bałkanach. Jednocześnie we wszystkich krajach sąsiednich (Mołdawia, Gruzja, Azerbejdżan i Ukraina), które nie przystąpiły do NATO, rosyjskie służby specjalne rozpętały krwawe wojny. Putin marzy o rozpaleniu podobnych konfliktów w państwach byłego Układu Warszawskiego, ponieważ przez 200 lat Rosja panowała w Europie Środkowo-Wschodniej za pomocą zasady „dziel i rządź”.

Rosja stała się egzystencjalnym zagrożeniem dla Ukrainy i całego regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Wielokrotnie ostrzegałem, że Rosja opracowuje szczegółowy plan agresji i terroru wobec krajów Europy Środkowo-Wschodniej. W tym stwierdzeniu nie ma najmniejszej przesady. O istnieniu takiego planu świadczą liczne odtajnione dane ukraińskiej i zachodnich agencji wywiadu, a także nagminne wypowiedzi samych rosyjskich strategów, polityków oraz wielokrotne publikacje kremlowskich propagandystów, którzy ostatnio zaczęli urządzać histerię w sprawie konieczności „denazyfikacji” Polski. I to nie jest przypadek. Rzeczywiście, w ultimatum, jakie rosyjskie MSZ w grudniu ubiegłego roku wystosowało wobec USA i NATO, pojawiło się żądanie rozbrojenia krajów Europy Środkowo-Wschodniej, czyli przywrócenia Moskwie dawnej strefy wpływów na Starym Kontynencie.

Putin popełnia poważne zbrodnie przeciwko ludzkości, ponieważ czuje absolutną bezkarność, grożąc całemu światu bronią jądrową. Psychopata z bunkra praktycznie otwarcie grozi Zachodowi, mówiąc, że jeśli będzie mu uniemożliwiać zorganizowanie ludobójstwa na Ukrainie, użyje broni jądrowej przeciwko państwom NATO.

Ukraina jest tylko pierwszym celem zbrodniarza wojennego. Kremlowski paranoik marzy o odbudowie Imperium Rosyjskiego i dawnej strefy wpływów w Europie, która obejmuje całą wschodnią flankę NATO, czyli kraje bałtyckie, Polskę, Czechy, Słowację, Węgry, Rumunię i Bułgarię.

Jeśli Zachód ulegnie Putinowi na Ukrainie, będzie on nadal wymachiwał jądrową maczugą, bezkarnie dopuszczając się agresji i ludobójstwa w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Dlatego stosowanie szantażu nuklearnego jest kategorycznie niedopuszczalne. Świat nie powinien tego tolerować!

Jeśli Zachód będzie ulegać zastraszaniu Putina, może to doprowadzić do znacznie większych katastrof dla ludzkości niż nawet ograniczone użycie broni jądrowej. Kremlowska bestia musi być surowo ostrzeżona, że każda próba użycia broni masowego rażenia pociągnie za sobą natychmiastową, twardą, odpowiednią i lustrzaną reakcję.

Moskiewski zbrodniarz wojenny musi zdać sobie sprawę, że jego szantaż nie będzie miał najmniejszego wpływu na wolę suwerennych i wolnych narodów. Musi raz na zawsze porzucić takie instrumenty polityki zagranicznej. Musi również wyraźnie i jasno zrozumieć, że poniesie surową i nieuniknioną karę, jeśli nadal będzie popełniał ciężkie zbrodnie przeciwko ludzkości.

Agresywna kremlowska koncepcja geopolityczna stanowią poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski, Europy Środkowo-Wschodniej i całego Zachodu. „Wojny nie da się uniknąć, można ją tylko opóźnić – na korzyść przeciwnika” – słusznie powiedział kiedyś Niccolò Machiavelli. W żywotnym interesie Polski i całej cywilizacji euroatlantyckiej leży niezachwiane i długoterminowe wspieranie wysiłków Ukrainy zmierzających do całkowitego zniszczenia zbrodniczego rosyjskiego imperializmu. Skutkiem wojny na Ukrainie powinien być ostateczny upadek resztek agresywnego kremlowskiego imperium zła.

Jagiellonia.org