Aslam Chan
Odnalezione źródło
Pismo Poświęcone Fronda nr 27-28
Urodziłem się w mieście Gudżarat w Pakistanie w szanowanej rodzinie muzułmańskiej. Mój ojciec posiadał sporo ziemi, nasza rodzina zajmowała wysoką pozycję społeczną. Byłem jedynym synem i dlatego ojciec dosłownie obsypał mnie wszystkim, co jawi się pod względem materialnym najlepsze. Dał mi najlepsze - według swoich wyobrażeń - wykształcenie i wynajął bardzo uczonego mułłę, żeby nauczał mnie doktryny islamu i innych spokrewnionych tematycznie dyscyplin. Był on oddanym muzułmaninem i chciał, żebym pojął piękno jego religii i rozprzestrzeniał jej zasady.
Kiedy skończyłem szkołę podstawową na wsi, ojciec został urzędnikiem państwowym w Radżastanie, w północno-zachodnich Indiach. Poszedłem do chrześcijańskiej szkoły średniej, gdzie nauczano Biblii nie tylko uczniów chrześcijańskich, lecz i muzułmańskich. To było wbrew mojemu dotychczasowemu wychowaniu, dlatego nie bacząc na poważne uwagi dyrektora szkoły, zdecydowanie uchylałem się od nauki Biblii. Oprócz tego, szczyciłem się bardzo pozycją społeczną mojej rodziny i nie miałem ochoty interesować się chrześcijanami, a ich religia nie pociągała mnie.
W tamtym czasie wydawało mi się, że Anglicy chcą po prostu zmusić naszych ludzi, wtedy żyjących w całkowitej nędzy, do przyjęcia angielskiego stylu życia i angielskiej religii.Zdarzyło się wówczas, że pewien niedawno nawrócony z islamu chrześcijanin jeździł po miastach Radżastanu. Przyjechał też do naszego miasta. Miejscowi chrześcijanie zorganizowali kilka zgromadzeń, w trakcie których składał on świadectwo swojego nawrócenia. Byliśmy z ojcem na tych spotkaniach. Ojciec zadał temu człowiekowi kilka podchwytliwych pytań i wydawało mi się, że tamtemu nie udało się na nie przekonująco odpowiedzieć. To jeszcze bardziej umocniło moją niechęć wobec chrześcijan i ich religii. Nie dawałem im spokoju i,gdzie tylko mogłem, starałem się urazić i upokorzyć chrześcijańskich duchownych i kaznodziejów.
W tamtym okresie pewna liczba członków sekty Aria Samadż - hinduskiego ruchu samoobronny - działała na rzecz powrotu do hinduskiej wiary grupy maików czyli hindusów, którzy kiedyś przeszli na islam. Ich organizacja nazywała sięshuddhi,co oznacza oczyszczenie przez powrót do dawnej wiary hinduskiej. Uważałem za sprawę honoru zahamować rozwój tego ruchu, więc od razu zgłosiłem się na ochotnika do walki przeciw Aria Samadż.Dla moich przeciwników stałem się najgorszym wrogiem i szkodzili mi oni,jak tylko mogli.
Zdarzyło się, że zakradli się do baraku, w którym spałem,i strącili dach. Przeżyłem to ciężko i kilka dni musiałem przeleżeć w pościeli. Nienawiść do innych religii zawładnęła mną jeszcze bardziej, walczyłem przeciwko Aria Samadż z całych sił.Wszystko to uczyniło mnie zagorzałym obrońcą islamu. Stałem się znany. Zaproszono mnie na religijną konferencję w Menpuri w stanie Uttar Pra-desz w Indiach. Imprezę zorganizowali członkowie Aria Samadż i zaprosili na nią czołowych przedstawicieli wszystkich religii. Konferencja zainspirowała mnie bardzo do studiów nad innymi wyznaniami. Zaopatrzyłem się we wszelkiego rodzaju literaturę duchową, głównie po to, żeby podważyć te wyznania i udowodnić przewagę religii, którą odziedziczyłem. Literatura hinduska nie ugasiła mojego duchowego pragnienia, lecz Biblia dosłownie przykuła moją uwagę.
Pewnego razu ojciec zastał mnie, jak czytałem Biblię, co wywołało w nim oburzenie. Zabronił mi ją czytać. Czułem, że boi się, iż lektura Biblii może a owocować moim nawróceniem na chrześcijaństwo. Nie wierzyłem w to, lecz strach, jaki wywoływało u muzułmanów czytanie Biblii, wydawał mi się dziwny. Dlatego postanowiłem zająć się Biblią poważnie i szczerze, i poprosiłem Boga wszechmogącego, aby mi w tym pomógł. Czytałem ją z zaufaniem, jak dziecko, i w trakcie lektury Biblia zaczęła oddziaływać na moją duszę.
Z pomocą Ducha Świętego wszystkie moje dowody przeciwko wierze chrześcijańskiej znikły.Podczas czytania Biblii stopniowo zaczęły się przede mną odsłaniać tajemnice chrześcijańskiej wiary i doszedłem do wniosku, że moja znajomość chrześcijaństwa rozmija się z tym, co twierdzi ojciec. Odkryłem, że Biblia to jedyna książka, która proponuje prawdziwe zbawienie, i że właśnie w niej zawiera się jedyne świadectwo miłości, jaką Bóg obdarza ludzkość. Biblia jawiła mi się ukrytym skarbem, który ratuje człowieka od przekleństwa grzechu i daje mu życie wieczne w Jezusie Chrystusie. „Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem.
To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe" (2 Kor 5, 17). Teraz stało się dla mnie jasne, że zbawienie to dar Boży. Dążenie, aby „zapracować" na zbawienie dobrymi uczynkami, jest zadaniem niewykonalnym.Słowa apostoła Pawła służą jako przestroga przeciw takiemu fałszywemu wyobrażeniu: „Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele,nie mieszka dobro (...) Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. (...) Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci?" (Rz 7, 18a.19.24a); „wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej" (Rz 3, 23). Doszedłem do wniosku, że nikt nie może zbawić się o własnych siłach.Nawet Koran naucza, że cała ludzkość jest grzeszna, i że jedyny człowiek bez grzechu - to nasz Pan Jezus Chrystus.
Nasz Pan zapytał ówczesnych krytyków: „Kto z was udowodni Mi grzech? Jeżeli prawdę mówię, dlaczego Mi nie wierzycie?" 0 8, 46). Dlatego byłem pewny, że tylko Chrystus jest niewinny,i Jego niewinność - to niewinność Boga.Czytanie Koranu po tym odkryciu nie miało dla mnie sensu, gdyż niczego istotnego nie mógłbym już w nim znaleźć. Znalazłem Boże źródło, które oczyszcza grzesznika z obrzydliwości i daje mu życie wieczne. To odkrycie uradowało mnie i zarazem zasmuciło. Byłem strapiony, kiedy myślałem o tym, że muszę zerwać z dziedziczoną od przodków wiarą, w którą zapuściłem głębokie korzenie. Ale byłem szczęśliwy z powodu tego, że znalazłem swojego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa.
Spędzałem bardzo dużo czasu na modlitwie i czytaniu Biblii, żeby poznać Boga jeszcze bliżej.Któregoś razu, otworzywszy Biblię, przeczytałem w Ewangelii według świętego Mateusza słowa naszego Pana: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię" (Mt 11, 28). Przez te słowa sam Pan napełnił mnie pokojem i pocieszeniem. Jakiś czas potem wybrałem się do pewnego duchownego i poprosiłem go, żeby mnie ochrzcił. Wypytał mnie o wszystko i wkrótce potem przyjąłem chrzest.