W swoim wpisie stwierdził, że wierzy w to, że Kułeba nie miał intencji wysuwania roszczeń terytorialnych, ponieważ „nie jest idiotą”, ale jednocześnie „nie jest też prowincjonalnym krzykaczem, lecz szefem dyplomacji ukraińskiej”.

Dodał, że jako taki:

[…] powinien mieć świadomość skutków wypowiadanych przez siebie słów. Dawno (tzn. od występów Zełenskiego w ONZ) nikt tak nie zaszkodził stosunkom polsko-ukraińskim, jak on teraz”.

Stwierdził, że mając takiego szefa MSZ, Rosja nie musi zatrudniać trolli aby psuć relacje Polski z Ukrainą, ponieważ Kułeba świetnie ich wyręczył. Jednocześnie napisał, że o ile „Zełenski robił to z premedytacją”, o tyle Kułeba raczej bez takich intencji, a swoją wypowiedzią wykazał się skrajną niekompetencją w dwóch wymiarach – czytamy.

Po pierwsze – pisze prof. Żurawski vel Grajewski – Kułeba powinien odmówić wzięcia udziału w Campus Polska po awanturze związanej z wulgarną piosenką, jaką tam wykonano. Ponadto – biorąc pod uwagę, że Sikorski oświadczył, że Polska nie ma już nic do przekazania Ukrainie – w jej interesie leży ułatwianie przyszłemu rządowi polskiemu powrotu do polityki wspierania Ukrainy w wojnie z Rosją, a Kułeba – pisze autor – postępuje dokładnie odwrotnie.

Drugi ze wspomnianych wymiarów to użycie terminy „ziemie ukraińskie” w odniesieniu do części terenów RP, co:

[…] w sposób oczywisty musi wywołać w Polsce oburzenie i Kuleba jako minister spraw zagranicznych miał obowiązek o tym wiedzieć. Mówił po angielsku, więc zapewne użył terminu jak potrafił, ale najłagodniejsza diagnoza tej sytuacji jest taka, że wykazał się skrajną niekompetencją i mocno zaszkodził stosunkom polsko-ukraińskim, a zatem zaszkodził i Polsce i Ukrainie”.

Dodał, że warunkiem sukcesu Polski i Ukrainy jest ścisła wzajemna współpraca, co widać było w 2022 roku. Na koniec podsumował, że ów sukces został zrujnowany przez ekipę Zełenskiego, co Kułeba jeszcze pogłębił „na pohybel Polsce i na pohybel Ukrainie, a ku radości Moskali i Niemców”.