W "Filokalii" wybór z dzieła św. Izajasza nosi tytuł "O straży umysłu" i w dużej mierze temu zagadnieniu jest poświęcony. Autor skupia się na omówieniu problemu jak strzec umysłu, jak walczyć ze złymi myślami, ćwiczyć się w milczącej modlitwie i dążyć do jedności trzech części duszy / Szymon Hiżycki OSB, redaktor naczelny projektu „Filokalia”

Wybór z dzieła św. Izajasza Anachorety

1. Jeśli twoje serce z natury nienawidzi grzechu, to zwyciężyło i oddaliło się od tych rzeczy, które rodzą grzech. Wyrób w sobie nawyk, aby mieć przed oczami kary piekła i wiedz, że pozostaje z tobą twój Pomocnik. I w niczym Go nie zasmucaj, lecz płacz nad tym, co masz przed oczami, mówiąc: „Od Twojego miłosierdzia, Panie, zależy moje odkupienie, nie mogę bowiem umknąć z rąk moich wrogów bez Twojej pomocy”. A gdy pilnujesz swojego serca, On również strzeże cię przed wszelkim złem.

2. Demony w swojej przebiegłości oddalają się na jakiś czas, a wtedy człowiek puszcza swoje serce samopas, myśląc, że osiągnął już spokój. A one na powrót wkraczają do nieszczęsnej duszy i porywają ją, jak wróbla. I gdy staną się od niej silniejsze, będą ją niemiłosiernie poniżać we wszelkim grzechu, gorszym od tych popełnionych uprzednio, w sprawie których człowiek modlił się o przebaczenie. Stańmy więc w bojaźni Bożej i ustrzeżmy naszego serca, dokonując naszych praktyk i strzegąc cnót, które powstrzymują zło naszych wrogów.

3. Jeśli człowiek nie znienawidzi wszystkich spraw związanych z tym światem, to nie będzie w stanie służyć Bogu. Cóż to bowiem jest: służba Bogu? Cóż, jak nie to, abyśmy nie mieli w umyśle nic obcego w trakcie modlitwy do Niego? Ani rozkoszy w wysławianiu Go? Ani zła w opiewaniu Go? Ani nienawiści w wybieraniu Go? Ani też to, aby w rozmyślaniu i pamiętaniu o Nim nie powstrzymywała nas niegodziwa zazdrość? Albowiem wszystkie te ciemne rzeczy są murem, który otacza nieszczęsną duszę. Nie może ona w czystości usłużyć Bogu, gdy ma je w sobie, gdyż zatrzymują ją w powietrzu, nie pozwalają spotkać Boga, w skrytości wysławić Go i przyjąć Go w słodyczy serca, aby została przez Niego oświecona. Z tego też powodu umysł zawsze tkwi w mroku i nie może poczynić postępu w Bogu, ponieważ nie stara się pozbyć tych rzeczy przy wykorzystaniu poznania.

4. Proszę cię: nie puszczaj swojego serca samopas, dopóki pozostajesz w ciele. Jak rolnik nie może mieć pewności co do zbiorów ze swojego pola, ponieważ nie wie, co się z nimi stanie, zanim zostaną złożone w spichlerzach, tak i człowiek nie może puścić serca samopas, póki ma dech w nozdrzach. I jak człowiek nie wie, jaka namiętność go spotka, póki nie wyda ostatniego tchnienia, tak samo nie może puścić serca samopas, dopóki oddycha, lecz powinien zawsze wołać do Boga o pomoc i miłosierdzie.

5. W czasie modlitwy należy przez pobożny odpór wypędzać z serca napad myśli, żebyśmy nigdy nie odkryli, że zwracamy się do Boga jedynie ustami, ale w sercu myślimy o czymś wstrętnym. Albowiem Bóg nie przyjmuje od hezychasty mętnej i wzgardliwej modlitwy. Pismo w każdym miejscu zaklina przecież, aby strzec narządów zmysłu duszy. Jeśli więc wola mnicha zostanie podporządkowana prawu Bożemu, umysł będzie sterował zgodnie z Jego prawem tym, co mu podlega: wszystkimi poruszeniami duszy, zwłaszcza zaś gwałtownością i pożądaniem – te są bowiem poddane rozumowi. Praktykowaliśmy cnotę i dopełniliśmy sprawiedliwości, zwróciliśmy pożądanie ku Bogu i Jego woli, a gwałtowność przeciw diabłu i grzechowi. Czego więc jeszcze szukamy? Wewnętrznej medytacji.

Fragment dzieła „Filokalia, tom 1”