Adama Gaye, autor książki „Chiny – Afryka, smok i struś” w wywiadzie dla France 24 podkreśla, że od wczesnych lat 90-tych XX wieku pozycję globalnego gracza w zakresie wydobycia kobaltu w Kongo grają Chiny, unikając przy tym bycia postrzeganym jako potentat w tej branży. Państwo Środka kontroluje ponadto znaczną część rynków afrykańskich w zakresie handlu pierwiastkami wykorzystywanymi przy produkcji urządzeń wysokich technologii.

Skandaliczne jest w całym tym procesie wydobycia w XXI wieku niewolnicze wykorzystywanie w kopalniach kobaltu w Kongo nie tylko osób dorosłych, ale również dzieci, o czym informuje z kolei National Geographic:

- Aż czternaścioro dzieci zginęło lub zostało ciężko rannych w kongijskich kopalniach kobaltu, z których surowiec trafiał do sprzętów marek Apple, Google, Dell i Tesla. Sprawa zaowocowała pozwem dla firm, który w imieniu poszkodowanych dzieci i ich rodzin złożyła organizacja International Rights Advocates.

Giganci rynkowi jednak milczą w tej sprawie, pomimo że – jak wynika z pozwu – pozwane koncerny miały pełną świadomość, że kobalt w kopalniach w Kongo wydobywały dzieci oraz że proces wydobycia odbywał się w bardzo niebezpiecznych warunkach.

Co szczególnie rażące, rodziny poszkodowanych jak do tej pory nie otrzymały od koncernów żadnych odszkodowań.

Z pozwu dowiadujemy się także, że sprzedawcą kobaltu była firma IRA Glencore, a odbiorcą belgijska firma Umicore, która dostarczała go producentom.